Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Naja: Można płynąć całą łódkę z tyłu i przywieźć złoto

(dal)
Karolina Naja była na początku tygodnia w Gorzowie.
Karolina Naja była na początku tygodnia w Gorzowie. Dawid Lis
Karolina Naja, kajakarka AZS AWF Gorzów Wlkp. w tym sezonie ma już na swoim koncie złoto i dwa srebra mistrzostw Europy, a także srebrne krążki z zawodów Pucharu Świata.

Na początku maja odbyły się mistrzostwa Europy. Jak oceniasz swój występ w Czechach?
Trener mówił, że nie spodziewa się po nas zbyt wiele, ponieważ jesteśmy w ciężkim treningu. Widocznie cała Europa była w takim treningu, a nam to wyszło nieco lepiej. Coś się zmieniło w naszej dwójce, pozmieniałyśmy ustawienie w łodzi i zaczynamy trochę doświadczenie z wcześniejszych lat wykorzystywać. I to w fajny, kontrolowany sposób. Można płynąć pół łódki, a nawet całą łódkę z tyłu i przywieźć złoto z mistrzostw Europy. Te zawody były dodatkowym doświadczeniem, które myślę, że zaprocentuje na mistrzostwach świata w Mediolanie.

Potrzebujesz się jeszcze w ogóle z Beatą porozumiewać?
(śmiech - dop. red.) Mogę zliczyć na palcach jednej dłoni ile razy w tym roku byłyśmy razem na treningu w dwójce. Nawet w Duisburgu usiadłyśmy razem dopiero dwa dni przed startem. I to miałyśmy przepłynąć dwie rundy po dwa kilometry, więc mało zbliżony dystans do naszych startów.

Z Czech poleciałyście na zgrupowanie do Portugalii. Jak tam było?
Trenowałyśmy czwórkę, bardzo dużo też na jedynkach. Wykonałyśmy tam ogromną robotę. Trener nam nie odpuścił po mistrzostwach. Dołożył nam rozruchy i w piątek popołudniu musiał nam zrobić przymusowe wolne. Widział, że chyba trochę przesadził. Ale to też jest umiejętność trenera, z dobraniem odpowiednich treningów i dozowaniem odpoczynku i regeneracji.

Z wyników Pucharu Świata w Portugalii jesteś zadowolona?
Tak, ponieważ była tam bardzo mocna stawka. W jedynce na 200 metrów była lepsza obsada tam, niż w Duisburgu. Z czwartego miejsca jestem bardzo zadowolona, ale dużo jeszcze jest do poprawy. Z czwórki również jestem zadowolona, bo wydawało się po przedbiegach i półfinałach, że w finale może być ciężko. Były trzy czołowe zawodniczki krajowe i dla eksperymentu dziewiąta z konsultacji krajowych. Ale jak widać, w takim składzie też można dojechać na pozycji medalowej.

A jak się czujesz w jedynce?
Na zawodach więcej startuję w dwójce i czwórce, ale większość treningów wykonujemy na jedynkach. Praktycznie połowę sezonu pływamy na jedynkach, bo szlifujemy swój poziom indywidualny, żeby być jak najmocniejsze i skuteczne w osadzie. Czuję się dobrze w jedynce i będę dalej walczyła o start z Martą Walczykiewicz.
Z Duisburga przywiozłaś dwa srebra. Oceniasz to jako dobry występ?
Miałyśmy się tam przede wszystkim sprawdzić w dwójce. Myślę, że zadanie wykonałyśmy, bo zdobyłyśmy srebro po ładnej walce. Miałam tam kryzys, ciężko było mi się pozbierać. Trener odpuszczał mi troszkę treningi. Przede wszystkim zmiana temperatury i klimatu na to wpłynęły, ponieważ w Portugalii miałyśmy 38 stopni Celsjusza, a w Niemczech 12. W środę powiedziałam trenerowi, że gdyby kazał mi się spakować, to bez zastanowienia bym wyjechała. W dwa dni się odbudowałam i mogłam walczyć dalej. Cieszę się, że przeżyłam taki kryzys i uwierzyłam do końca.

A jak oceniasz rywalki po tych imprezach?
Myślę, że Niemki mają sprawdzoną dwójkę. Ta osada, która była na igrzyskach w Londynie, wystartowała tylko w Duisburgu w 2013 roku i do tej pory razem nie pływają. Są, trenują w różnych osadach, ale wydaje mi się, że w Rio popłyną razem. Moja teoria jest taka, że mają sprawdzoną taktykę i nie chcą jej pokazywać światu. Na pewno też Węgierki będą mocne. Tam są trzy dwójki, które będą się ścigać i to będzie kwestia centymetrów.

Teraz przed Tobą mistrzostwa Polski. Z jakimi założeniami podchodzisz do tej imprezy?
Cieszę się, że zaczynam starty jedynką i nie mam przed tym innych wyścigów. Dla mnie i Marty Walczykiewicz to komfortowe i będziemy mogły się pościgać. Chciałabym utrzymać swój poziom na jedynce na 500 metrów. Nawet nie chodzi o to, żeby wygrać, ale żeby mieć jak najmniejszą stratę do pierwszej.

Później jedziecie do Baku na Igrzyska Europejskie. To nowość w kalendarzu.
Trener powiedział, że nie interesują go mistrzostwa Polski, bo zna nasz poziom i pewnie ma już koncepcję na Baku. Ale wydaje mi się, że mistrzostwa mogą o czymś zadecydować. Gdyby jakaś młoda zawodniczka się przebiła, to trener z myślą o tym, że trzeba mieć te młode zawodniczki, pewnie by ją zabrał. Liczę na to, że pojadą najlepsze osady z Europy, bo fajnie by było się pościgać w najmocniejszej stawce. Ale tak naprawdę nie wiemy czego się tam spodziewać. Fajna nazwa, igrzyska to prestiż. Myślę, że z organizacją kolejnych będzie coraz lepiej, będzie wzrastał prestiż imprezy. Teraz sama jestem ciekawa, co to będzie.

Docelową imprezą są mistrzostwa świata w połowie sierpnia. Jaki jest plan przygotowań między Baku a Mediolanem?
Po powrocie z Baku mamy siedem dni przerwy. Musimy jednak zachować wtedy jakąś aktywność fizyczną. To ma być dla nas czas na regenerację. Później jedziemy na wysokogórski obóz do Livigno. Tam będzie konkretna robota do wykonania. A ostatnie szlify będziemy robić w Szeged, gdzie zawsze jest pewna pogoda i świetny tor.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska