Sądy każą płacić
Samorządy muszą płacić, bo sądy przyznają rację obywatelom. Z własnej woli nie zwracają pieniędzy, choć wiedzą, że odwlekanie sprawy w czasie będzie kosztowniejsze. Po cichu liczą, na zniechęcenie odsyłanych z kwitkiem osób. Obowiązujące między sierpniem 2003, a kwietniem 2006 przepisy umożliwiały wydziałom komunikacji pobieranie 500 zł opłaty za wydanie karty pojazdu ściągniętego zza granicy samochodu. W maju 2006 r. Trybunał Konstytucyjny obniżył zaskarżoną przez Rzecznika Spraw Obywatelskich opłatę do 75 zł, a Sąd Najwyższy dał obywatelom furtkę i zasugerował występowanie do sądów o zwrot różnicy, niesłusznie pobieranej opłaty.
Pańśtwo mnie okradło!
Maciej prowadzi w Żarach auto-handel. W ciągu trzech lat sprowadził i zarejestrował kilkadziesiąt samochodów.
- Dla mnie to kilkanaście tysięcy. Zwrot powinien być uregulowany prostszymi procedurami. Państwo okradło mnie, przyznało się do błędu, a teraz każą mi dochodzić praw w sądzie i za to płacić - oburza się mężczyzna.
Pani Anna z Żar sprowadziła w tym okresie dwa samochody. Za oba musiała wpłacić 1000 zł. Niedawno zdecydowała się oddać sprawę do adwokata. Gdyby starostwo chciało załatwić sprawę polubownie, za dwa powinna dostać 850 zł. - Wiem, że w niektórych powiatach dostaje się pieniądze za okazaniem dowodu wpłaty. W Żarach usłyszała, że musi złożyć wniosek i poczekać na jego rozpatrzenie.
- Miałam dość biurokracji, bo i tak wiedziałam, że załatwią mnie odmownie, poszłam do adwokata - mówi kobieta. Sprawa jest już w sądzie. Wpisowe kosztowało kobietę 30 zł, prawnik- 200 zł, wydała też 17 zł na znaczek. Jeśli wygra sprawę, powiat będzie musiał zapłacić jej nie tylko 425 zł za każdy samochód, ale i koszty procesu. W sumie blisko 700 zł. Przy dwu samochodach dostanie 1400 zł zwrotu.
Samorządy pozwały Skarb Państwa
Od sierpnia 2003 r. do maja 2006 r., w żarskim wydziale komunikacji wydano ponad 13,5 tys. kart pojazdów. Dochody własne starostwa wzrosły z tego tytułu, o 3 mln 600 tys. zł, w Żaganiu kwota sięga 2 mln 600 tys. zł. Żarskie starostwo zwraca pieniądze, ale tylko tym, którzy przychodzą z wyrokami sądowymi. - W zeszłym roku zwróciliśmy z tego tytułu ponad 200 tysięcy - zaznacza Marek Cieślak, starosta żarski. - Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że były to niesłusznie pobrane pieniądze. To był nasz dochód, który państwo dało nam w zamian za zabraną subwencję drogową. Pieniądze przeznaczyliśmy na naprawdę ważne dla mieszkańców inwestycje. Teraz każe się nam je zwracać.
Podobnie rzecz ma się w powiecie żagańskim. Choć tu zainteresowanie odzyskiwaniem zwrotów jest mniejsze. Ale i tu urzędnicy odsyłają kierowców do sądu.
- Do tej pory wypłaciliśmy z tego tytułu 17 tysięcy, - poinformowała Iwona Hryniewiecka, rzeczniczka żagańskiego starostwa.
Samorządy nie zamierzają pokrywać kosztów prawnego błędu resortu infrastruktury, dlatego złożyły przygotowany przez Związek Powiatów Polskich zbiorowy pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Zawirowania z opłatami powinny obciążać budżet centralny, a nie finanse samorządu - uważa Marek Cieślak, starosta żarski.
Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?