Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kat podpalił kobietę

Eugeniusz Kurzawa (pij, ac, dd) 0 68 324 88 54 [email protected]
- Muszę powiadomić jego rodzinę, żeby ktoś zajął się domem i psami, bo przecież teraz ten budynek jest bez opieki - uważa Barbara Matusiak, sołtyska Kalska
- Muszę powiadomić jego rodzinę, żeby ktoś zajął się domem i psami, bo przecież teraz ten budynek jest bez opieki - uważa Barbara Matusiak, sołtyska Kalska fot. Mariusz Kapała
- Po szóstej lekcji widziałem jak palącą się pani biega przed domem - mówi nastolatek Wojtek. Mężczyzna, Lech K., podpalił Marię, swoją partnerkę. Wie o tym już cały Kalsk. Stało się to naprzeciwko szkoły.

- Zobaczyliśmy przez szkolne okno, że ta pani wychodzi przed dom - opowiada Wojtek. - Nawet nie biegła, tylko szła tak powoli. Już wtedy paliła się. Jak ludzie ją zobaczyli to zaczęli się zbiegać.

Przed domkiem, gdzie doszło do tragedii dwie godziny później trochę spalonej trawy, resztki - być może - odzieży. Tak wygląda miejsce oblania łatwopalną substancją i podpalenia 54-letniej wdowy, pani Marii.

Policję szybko wezwała dyrektorka podstawówki, Alina Lelito, która też szybko zareagowała organizując apel i odciągając dzieciaki od okien. Przyjechało pogotowie. Kobieta w bólach powiedziała policji, że podpalił ją konkubent Lech K. Zrobił tak, gdyż oznajmiła mu, że ich związek jest skończony, bo "się wypalił".

- Przyszłam na miejsce tragedii, to kilka domów ode mnie, widziałam jak helikopter zabierał Marię do szpitala - mówi Barbara Matusiak, sołtyska Kalska. Ofiara trafiła do szpitala w Nowej Soli. Tu lekarze rozpoczęli walkę o życie.

Nie pierwsza awantura

We wsi ludzie są zgodni. To nie była pierwsza awantura żyjącej ze sobą od ok. kilku lat pary. Liczący 53 lata mężczyzna i 54-letnia Maria mieszkali na poddaszu w domku należącym do jego rodziny.

- Tam od dawna źle się działo, krzyki i bijatyki były codziennością - mówi o sytuacji Marii sąsiadka mieszkająca obok. - Jak on sobie popił, to zaraz była awantura, bo robił się agresywny. Maria uciekała do mnie, żeby przeczekać najgorsze. Albo pieniądze pożyczyć. Teraz tak myślę, czemu ona nie uciekała do dzieci? Przecież żyją w tej wsi.

- Gdy jeszcze żyła jego mama, też często uciekała do mnie - przypomina B. Matusiak.
- A co tam, powiem wprost: tu była melina pijacka - dodaje sąsiad z przeciwka. - Ciągłe rozróby. Ale żeby od razu podpalać? To się w głowie nie mieści. Faceta powinni zamknąć na dobre.

- Jego tu wszyscy kojarzą - odpowiada chłopak przed szkołą o Lechu K. - Jak kiedyś jechaliśmy z kolegami na rowerach, to wyskoczył na ulicę i zaczął nas gonić z siekierą, coś wykrzykiwał. Uciekliśmy, był pijany.

Zniszczył życie mamie

Wczoraj Lech też miał 2,5 promila alkoholu, gdy złapała go policja. Jednak w momencie zdarzenia faceta nie było w domu, zdążył uciec. Został jednak szybko zatrzymany. Trafił w ręce policję z Sulechowa, a potem został umieszczony w zielonogórskiej komendzie. Po wytrzeźwieniu usłyszy zarzuty.

- Boże, jak mi żal dzieci, przecież ona ma sześć córek i syna, wszystkie córki mieszkają razem w Kalsku, i co straszne, trzy z nich oglądały płonącą matkę - relacjonuje sołtyska. - Aż się przy tym popłakałam.

- 54-letnia kobieta z oparzeniami 40 proc. powierzchni ciała jest w ciężkim, ale stabilnym stanie, na pewno będzie operowana; niestety jej życie cały czas jest zagrożone - przekazuje Jarosław Stolarski, chirurg na oddziale chirurgii plastycznej i oparzeń szpitala w Nowej Soli.

- Ten człowiek zniszczył mojej mamie życie! Katował ją przez trzy lata! Wiecznie ją bił, nawet do domu jej nie puszczał! - dramatycznie wypowiedziała się niedługo po fakcie na forum internetowym "GL" Angelika, jedna z córek ofiary. - Jeszcze jak leżała poparzona to ją kopał. Czy to jest człowiek? Śmiał się nam w oczy, jak poszliśmy po mamę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska