Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. Oficerowie BOR byli pierwsi na miejscu tragedii. Czy otoczyli ciało prezydenta nie chcąc go wydać Rosjanom?

(jan)
Fot. yandex.ru
Po katastrofie w Smoleńsku, oficerowie BOR, którzy jako pierwsi byli na miejscu tragedii, nie chcieli oddać Rosjanom ciała Lecha Kaczyńskiego - poinformował "Nasz Dziennik". Jak na te doniesienia zareagowało Biuro Ochrony Rządu?

Jak ustalił Nasz Dziennik, oficerowie BOR jako pierwsi byli na miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010. Przy pomocy chipa zainstalowanego w marynarce Lecha Kaczyńskiego zlokalizowali ciało zmarłego. Ale nie chcieli go wydać Rosjanom. Utworzyli wokół niego specjalny kordon.

W gazecie czytamy też, że za służbę do końca funkcjonariusze zostali zawieszeni w czynnościach. Jako powód podano nieautoryzowane użycie broni. Wersja taka wyjaśniałaby strzały, jakie słychać było na pierwszym, amatorskim filmie nakręconym, na miejscu tragedii.

BOR zdementował jednak powyższe informacje. Kordon wokół ciała nie mógł zostać utworzony, ponieważ na miejscu było tylko dwóch funkcjonariuszy. Nie było też żadnego chipa w marynarce prezydenta. Zdementowano również zawieszenie oficerów, którzy byli na miejscu zdarzenia. Nadal są w czynnej służbie.

Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu nie używali także broni na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem - zapewnił szef BOR gen. Marian Janicki. Zaprzeczył tym samym całkowicie doniesieniom "Naszego Dziennika".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska