Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. To już trzy lata odkąd ich nie ma

Redakcja
Anna Maria Borowska w Katyniu, gdzie straciła ojca, była w latach 90. Chciała jeszcze raz odwiedzić miejsce kaźni.
Anna Maria Borowska w Katyniu, gdzie straciła ojca, była w latach 90. Chciała jeszcze raz odwiedzić miejsce kaźni. Materiały rodziny
Najpierw trudno było uwierzyć, że doszło do katastrofy. Potem kolejny szok: lista ofiar, a na niej gorzowianie.

Nie było jeszcze 11.00, gdy 10 kwietnia 2010 r. na naszym portalu opublikowaliśmy listę osób, które zginęły w katastrofie prezydenckiego samolotu. Ten sam spis odczytywano we wszystkich stacjach telewizyjnych. Gorzowianin Tadeusz Kapuściński słyszał nazwiska: Anna Maria Borowska i Bartosz Borowski, ale jakoś nie dotarło do niego, że chodzi o sąsiadkę i jej wnuka. Takie to wszystko było nierealne. Niekończąca się lista najważniejszych osób w państwie, a wśród nich pani Ania z naprzeciwka i jej wnuk. Sąsiad nawet nie wiedział, że kobieta gdzieś wyjechała.

Maria Surmacz, szefowa Gorzowskiej Rodziny Katyńskiej, przez telefon ostatecznie potwierdziła nam tragiczną wiadomość. Płakała. Dla niej Anna Maria Borowska nie była jedną z wielu ofiar, ale serdeczną koleżanką, zresztą wiceszefową Rodziny Katyńskiej. Energiczna, mimo lat, i bardzo zaangażowana w pielęgnowanie pamięci o Katyniu. Ale o tym mogliśmy rozmawiać dopiero dobę - dwie po katastrofie. W dzień tragedii były tylko łzy i taki jakiś żal do losu.

Bo przecież ten samolot miał być wybawieniem. Zamiast tłuc się pociągiem, pani Ania z wnukiem u boku szybko i wygodnie mieli dolecieć na miejsce samolotem z prezydentem. Jeszcze przed podróżą Bartosz Borowski mówił bliskim, że trudno o bardziej bezpieczną podróż.

Więcej przeczytasz w środę (10 kwietnia) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

W środę o 9.00 na grobach gorzowskich ofiar katastrofy wieńce od premiera Donalda Tuska złożył pełniący obowiązki wojewody Jan Świrepo. - Ta katastrofa podzieliła nasz naród, ale mam nadzieję, że śmierć tych 96 osób nas zjednoczy. Może nie dziś, ale może za rok czy dwa. To nie jest tragedia tylko jednej opcji politycznej czy poszczególnych rodzin. To tragedia, którą należy czcić nie tylko w ramach rocznic, ale to tragedia, z której należy wyciągnąć wnioski. Tego powinniśmy się domagać - powiedział nam na cmentarzu Świrepo.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska