Przemysław Z. swoim zachowaniem zszokował całą Polskę. Mężczyzna najpierw zamordował dwójkę własnych dzieci oraz żonę, by później samemu odebrać sobie życie. Niedługo później w Bytomiu Odrzańskim, niewielkim miasteczku 12 km na południe od Nowej Soli, odbył się jego pogrzeb. I właśnie to zbulwersowało rodzinę ofiar Przemysława Z., a także sporą część bytomskiej społeczności.
Przeczytaj też: Potrójne morderstwo w Zielonej Górze. Płoną znicze dla ofiar [wideo, zdjęcia]
Krótko po tragedii na Facebooku powstała strona „Pamięci Ani”, która bardzo szybko zebrała prawie tysiąc „polubień”. Zamieszczony tam wpis bardzo dokładnie wyjaśnia, czego dotyczą pretensje. - Kat i morderca swojej żony i dwóch małoletnich córek a do tego samobójca. Osoba na pewno niepraktykująca jeśli chodzi o wiarę katolicką. Pogrzeb odbył się przy udziale proboszcza parafii w Bytomiu Odrzańskim. (...) Z tego co się orientuję, z zasady samobójcom odmawia się takiego pogrzebu z wyjątkiem praktykujących katolików, co do których jest podejrzenie, iż samobójstwo było wynikiem choroby psychicznej - czytamy.
Pojemny przepis i rzucanie słuchawką
- Kiedyś przepisy w tej kwestii były dość restrykcyjne - wyjaśnia ks. Andrzej Sapieha, rzecznik prasowy kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Okazuje się jednak, że w ostatnich latach podejście Kościoła do wyprawiania pogrzebów samobójcom mocno się zliberalizowało. - Dziś taka decyzja wiąże się z odczytaniem, czy mieliśmy tu do czynienia z sytuacjami napięcia psychicznego, na ile był to bunt przeciwko Bogu - wyjaśnia ks. Sapieha. - Generalnie dziś odprawia się takie pogrzeby. Zresztą o tym, komu należy odmówić pogrzebu, mówi kodeks prawa kanonicznego - dodaje rzecznik kurii, proponując mi przytoczenie konkretnego przepisu. Przez chwilę jedyne co słyszę w słuchawce, to odgłos wertowanych kartek. Po chwili ksiądz odzywa się ponownie. - Pogrzebu kościelnego powinni być pozbawieni... Po pierwsze apostaci, heretycy i schizmatycy. Po drugie osoby, które wybrały kremację po śmierci z powodów przeciwnych wierze katolickiej, jak np. brak wiary w zmartwychwstanie - wyjaśnia ks. Sapieha. - No i mamy tu trzeci punkt, najbardziej pojemny ze wszystkich. Mówi on o „innych jawnych grzesznikach, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych” - cytuje rzecznik kurii. - Czy więc pogrzeb potrójnego mordercy i samobójcy to coś, co nie gorszy wiernych? - dopytuję. - Tutaj decyzja należy do danego duszpasterza, do proboszcza - wyjaśnia ks. Sapieha. - A jeśli są wątpliwości w tej sprawie, ksiądz zawsze może zwrócić się o pomoc do biskupa - dodaje.
Skoro ostateczna decyzja należy do proboszcza, zadzwoniłem do kierującego bytomską parafią św. Hieronima księdza Ireneusza Łuczaka. Przedstawiłem się i wyłuszczyłem, w czym problem. Rozmowa była jednak krótka. - Skoro pan rozmawiał z kurią, to już pan wszystko wie - rzucił do słuchawki proboszcz, a po chwili rzucił samą słuchawką.
Ksiądz przesadza z tym zbieraniem...
Dużo chętniej komentują sprawę zwykli bytomianie, po uprzednim zapewnieniu z mojej stronie, że ich wypowiedzi będą anonimowe. - Mieliśmy tu wcześniej samobójcę, wisielca. Wtedy proboszcz robił problemy z pogrzebem. A tu jakoś bezproblemowo poszło. Normalna msza, normalny pogrzeb - mówi mi jeden z mieszkańców miasteczka. - Ludzie się przeciwko niemu buntują, ale nikt tego na głos nie powie - dodaje młoda kobieta. - Dlaczego się buntują? - pytam. - Bo przesadza. Ze zbieraniem pieniędzy przesadza. Ciągle coś. Na to, na tamto. Jak przychodzi po kolędzie, to trzy koperty zostawia - wyjaśnia mieszkanka. - On wcześniej był w Krośnie Odrzańskim. Mam tam rodzinę, od której dowiedziałam się, że tam wprost z ambony wymieniał z imienia i nazwiska osoby, które nie dały datków - dodaje moja rozmówczyni.
Co ciekawe, na internetowym forum „GL”, w dziale poświęconym Krosnu, wciąż można przeczytać wpisy z 2007 roku dotyczące ks. Łuczaka. - Zaczęły się nowe praktyki w pobieraniu opłat od wiernych, dokładne wyliczanie, kto dał, a kto nie i ciągłe potrzeby - pisała przed niemal ośmiu laty jedna z internautek.
Przytoczony na początku tekstu wpis z Facebooka to nie tylko wyraz oburzenia. To także fragment dość obszernego zapytania, które miało zostać wysłane do kurii. - Trudno mi się ustosunkować do tematu, bo póki co żadne pismo do nas nie dotarło - mówi ks. Sapieha. - Jeśli takie pismo faktycznie się pojawi, to czy pojawi się z waszej strony jakaś odpowiedź? - pytam. - Jakoś na pewno się do niego ustosunkujemy. Oczywiście, jeśli nie będzie to anonim i autor lub autorzy podpiszą się oraz zostawią na siebie namiary - wyjaśnia rzecznik kurii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?