Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawiarni w Drzonkowie już nie ma

Alicja Bogiel 68 324 88 46 [email protected]
- W pomieszczeniach kawiarni wszystko spłonęło  - opowiada dyrektor Bogusław Sułkowski. - Naruszona jest też prawdopodobnie konstrukcja budynku.
- W pomieszczeniach kawiarni wszystko spłonęło - opowiada dyrektor Bogusław Sułkowski. - Naruszona jest też prawdopodobnie konstrukcja budynku. fot. Wojciech Waloch
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mówi filozoficznie dyrektor ośrodka w Drzonkowie o pożarze kawiarni. Spalonym budynkiem martwi się, ale już planuje jego nowe przeznaczenie.

Pożar wybuchł w Wigilię, po 22.00. Ogień zauważyła mieszkające na terenie ośrodka pracownica hotelu. Poczuła spaleniznę i zaczęła spoglądać za okno. Zauważyła ogień na górnej kondygnacji budynku kawiarni. Wezwała straż pożarną.

O tym, jak strażacy walczyli z ogniem na terenie Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, pisaliśmy już w poniedziałkowej "GL". Przypomnijmy więc tylko, że na miejscu było 12 zastępów. Zawodowa straż i ochotnicy z Raculi. Wozy gaśnicze przyjechały bardzo szybko, dzięki temu ogień nie przeniósł się na pobliski hotel. Obiekt jest właśnie remontowany i na elewacji od strony kawiarni położone jest nowe ocieplenie. Gdyby ogień tam dotarł, na pewno szybko materiały by spłonęły. Na szczęście, nie było wiatru, a strażacy szybko opanowali sytuację.

W hotelu gości nie było, ale za budynkiem kawiarni są stajnie. A w nich były konie. - Trzeba było je ewakuować - opowiadał nam sekcyjny Paweł Gierczak, dyżurny zielonogórskiej straży pożarnej.
Dyrektor WOSiR-u Bogusław Sułkowski przyjechał do ośrodka jeszcze przed 23.00. Tłumaczył nam: - Było spore zadymienie i konie mogły się spłoszyć. Dlatego wyprowadziliśmy je na teren ośrodka.
Pracownicy ośrodka ratowali również dokumentację i sprzęt Zielonogórskiego Klubu Jeździeckiego. Klub mieścił się w spalonym budynku na parterze. - Udało się nam wynieść ich komputery i dokumenty - opowiada B. Sułkowski. - Klub dostał teraz pomieszczenie w budynku administracyjnym.
Sprzętu kawiarnianego nie dało się już uratować.

Strażacy gasili pożar przez kilka godzin. Jeszcze do rana dyżurowali przy budynku i sprawdzali, co dzieje się w środku. My wczoraj oglądaliśmy, co zostało z kawiarni w Drzonkowie. I już na pierwszy rzut oka widać, że zostało niewiele. Dojścia do budynku broni taśma i napisy "Uwaga. Budynek grozi zawaleniem. Wstęp wzbroniony!!!". Przez wybite okna widać jednak ogromne zniszczenia. Również to, że naruszona jest konstrukcja budynku.

- Na razie czekamy na opinię biegłych, dotyczącą przyczyn pożaru. Wstępnie mowa jest o zwarciu w instalacji elektrycznej - mówi B. Sułkowski. - Od razu po tej ekspertyzie poprosimy o opinię z zakresu budownictwa. Sprawdzimy, czy coś da się zrobić z budynkiem. Prawdopodobnie jednak remont nie wchodzi już w rachubę.

Ośrodek jest ubezpieczony, dyrektor liczy więc na odszkodowanie. Chciałby postawić w miejscu kawiarni budynek hotelowo - konferencyjny i połączyć go z remontowanym hotelem. - Takie sale konferencyjne bardzo się tu przydadzą - mówi. A co z kawiarnią, w której organizowane były między innymi rodzinne uroczystości, spotkania? - Na razie rozwiążemy umowę z obecnym dzierżawcą kawiarni, bo nie ma już przedmiotu umowy - odpowiada dyrektor. - Czy w nowym budynku będzie bar, rozważymy.

Remontu kawiarni wcześniej w WOSiR-ze nie planowano. Teraz trzeba będzie to zrobić. I będzie kolejny nowy obiekt w Drzonkowie. - No i po relacjach w TVN 24 mam mnóstwo telefonów z Polski, bardzo ciepłych - opowiada B. Sułkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska