Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każda ma inną wersję stłuczki aut koło koszar w Żaganiu

Aleksandra Łuczyńska Tomasz Hucał 0 68 363 44 60 [email protected]
W piątek 24 października przy koszarach w Żaganiu na Szosie Żarskiej doszło do kolizji.

Kierujący jednym z aut funkcjonariusz żarskiej policji uderzył w samochód mieszkańca Przewozu, którego obwiniono o spowodowanie wypadku. Teraz mężczyzna uważa, że niesłusznie.
Jarosław Duda oburzony zgłosił się do redakcji "GL", opowiedział nam swoją wersję wydarzeń. Jak mówi feralnego dnia ok. godz. 13.00 wyjechał z pracy z jednostki wojskowej. Chwilę po tym złapał gumę. Zatrzymał się na poboczu, ustawił w odpowiedniej odległości trójkąt ostrzegawczy i włączył światła awaryjne.
Wspólnie z kolegą z pracy, który jechał z nim, szybko wymienili koło. - Schowałem trójkąt, wsiedliśmy obaj do samochodu.

Cały czas miałem włączone światła awaryjne, czekałem na moment, w którym będę mógł włączyć się do ruchu - opowiada J. Duda. - W tylnym lusterku zobaczyłem mercedesa, który nas minął. Auto jadące za nim uderzyło w nas z prawej strony, następnie w mercedesa i wtoczyło się do rowu.

Okazało się, że prowadził je policjant. Kiedy przyjechała policja wyszło na to, że ja jestem sprawcą kolizji, bo wymusiłem pierwszeństwo, ale to nieprawda, bo ciągle stałem na poboczu, nie włączałem się do ruchu - zapewnia.

Nie przesłuchali mnie

Jak mówi mężczyzna dzień po wypadku trafił do szpitala na kilka dni. - Lekarze stwierdzili, że w wyniku uderzenia w głowę musiałem stracić przytomność- opowiada.

- To co dziwi mnie najbardziej to fakt, że policja od razu stwierdziła, że to moja wina, w tej sprawie nie przesłuchano nawet mojego kolegi, który widział jak do tego doszło.

Łukasz Kondycki - kolega J. Dudy - potwierdza. - Siedziałem obok, jako pasażer, kiedy samochód w nas uderzył. Kolega, który siedział za kierownicą czekał na możliwość wjechania na pas, wtedy uderzyło w nas drugie auto. To z pewnością nie było wymuszenie.

Co najdziwniejsze to żaden policjant nie zadał mi choćby jednego pytania, nikt mnie nie przesłuchał. Tak jakby mnie tam w ogóle nie było.

Skontaktowaliśmy się z policjantem biorącym udział w zdarzeniu. Jednak odmówił komentarza w tej sprawie.

Mógł odmówić

O całą sprawę zapytaliśmy w żagańskiej komendzie policji. - Sprawa jest jasna. Po zgłoszeniu o kolizji drogowej policjanci, będąc na miejscu zdarzenia jednoznacznie określili przyczynę kolizji i kierowcę, który ją spowodował - zapewnia oficer prasowa Sylwia Woroniec.

- Żołnierz, który zmieniał koło w swoim aucie, przy włączaniu się do ruchu, nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu samochodem policjantowi - dodaje.
Jak podkreśla policjantka na miejscu J. Duda nie podważał swojej winy i przyjął mandat. - A wcześniej został wcześniej pouczony, że może go nie przyjąć.

Wysłuchał pouczenia, powiedział, że prosi by nie wzywać żandarmerii i przyjmuje mandat - opowiada S. Woroniec.

Jak mówi policjantka, mężczyzna, wraz z ojcem był następnego dnia na policji, gdzie obaj usłyszeli, że nadal mogą się odwołać od mandatu. Tym razem w ciągu siedmiu dni do sądu rejonowego. - Z tej możliwości jednak nie skorzystał. Dlatego dziwi mnie, że teraz znów zrobiło się o tym głośno.

A co z przesłuchaniem świadka? - Nie było takiej potrzeby. Postępowanie mandatowe jest uproszczone. No i przyjmując mandat kierowca poczuwa się do winy - odpowiada S. Woroniec.

Policjantka zapewnia także, że przy wypadku z udziałem funkcjonariusza zachowano wszelkie procedury. - Na miejscu oprócz patrolu, był specjalista do spraw wypadku. A o całej informacji poinformowaliśmy w telegramie wysłanym do komendy wojewódzkiej policji w Gorzowie Wielkopolskim - wspomina S. Woroniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska