Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy miał nauczyciela, którego zapamiętał na całe życie |ROZMOWA

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Hanna Ciepiela. Jest bibliotekarką w Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie. Wcześniej przez 12 lat była dziennikarką „Gazety Lubuskiej”. Jest autorką książek o gorzowskich artystach: „Zaraz wracam” , „Strebejko”, „Kowalski” i wydanej w ubiegłym roku publikacji „40 lat Zespołu Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy”
Hanna Ciepiela. Jest bibliotekarką w Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie. Wcześniej przez 12 lat była dziennikarką „Gazety Lubuskiej”. Jest autorką książek o gorzowskich artystach: „Zaraz wracam” , „Strebejko”, „Kowalski” i wydanej w ubiegłym roku publikacji „40 lat Zespołu Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy” Monika Markowska
Anna Makowska-Cieleń organizowała w II LO „sfruwy biedronek”. Piotr Franków po lekcjach historii przebierał się w dres i ćwiczył w sali gimnastycznej, a Witold Karpyza do końca swoich dni prowadził pamiętnik. Tacy byli gorzowscy nauczyciele. Hanna Ciepiela ich historie opisała w „Galerii lubuskich pedagogów”.

Dlaczego nauczyciele zapadają nam w pamięć na całe życie?
Bo lata dzieciństwa to najważniejsze lata w życiu człowieka. I każdy z nas przechowuje w pamięci tych swoich pierwszych, dobrych i złych nauczycieli. Ja do dziś pamiętam nauczycieli, którzy mnie „gnębili” z matematyki. Mam nawet sny, że stoję przed tablicą i coś muszę obliczyć [śmiech].

A których się częściej wspomina?
Jednak tych dobrych. Oni często nadają kierunek naszemu życiu. Ja przez całą podstawówkę myślałam, że będę nauczycielką plastyki. Rysowanie, bawienie się w sztukę, było dla mnie całym światem. A to wszystko z powodu pani ze świetlicy. Chodziłam do Szkoły Podstawowej nr 15 (przy ul. Kotsisa), a lekcje miałam na drugą czy nawet na trzecią zmianę. Bardzo dużo czasu spędzałam więc w świetlicy, w której było dużo zajęć plastycznych i literackich. Bawiliśmy się nawet w teatrzyk kukiełkowy i jeździliśmy z przedstawieniami po domach kultury. Później przez kilka lat chodziłam do Młodzieżowego Domu Kultury na bardzo ciekawe zajęcia plastyczne. I miałam tam wspaniałego instruktora.

Skąd więc wziął się pomysł na książkę „Galeria lubuskich pedagogów”, którą napisałaś?
Pracuję w Bibliotece Pedagogicznej, w której od 2011 co roku były organizowane spotkania poświęcone legendarnym nauczycielom. Tych spotkań było kilkanaście. Na każde pisałam życiorysy nauczycieli. Starałam się, aby nie były to tylko „encyklopedyczne informacje”. Szukałam ciekawostek, rozmawiałam z dawnymi uczniami. W trakcie pandemii zrodził się pomysł, by te życiorysy wydać w formie książki. Nasz dyrektor, Jerzy Kaliszan, przystał na ten pomysł. Ale to wymagało już większej pracy, głębszej wiedzy o bohaterach. Ponownie więc spotykałam się z ich rodzinami i przyjaciółmi, przeglądałam stare czasopisma, dokumenty, kroniki, robiłam przypisy i uzupełniłam teksty.

Kto trafił na karty książki?
Nie zawsze są to nauczyciele znani współczesnym gorzowianom. Wielu z nich to pionierzy szkolnictwa, którzy pracowali w odległych i bardzo trudnych czasach. W książce jest więc historia Teresy Kostrzewskiej-Przanowskiej, która przeżyła dwie wojny, kochała Elizę Orzeszkową, pisała wiersze. Uczyła między innymi w gorzowskim Gastronomiku, a mieszkała przy ulicy Zacisze i zawsze wieczorami było słychać jak woła swojego ulubionego kota: „Malutki, Malutki”. Pani Teresa w czasie wojny prowadziła tajne nauczanie. Była bardzo odważną kobietą.

Kolejną postacią jest Witold Karpyza...
To legendarny „pan Profesor”, nauczyciel plastyki i matematyki. Był harcerzem, znakomitym rysownikiem, fotografem, ale też kronikarzem. Pisał artykuły związane z historią Kresów Wschodnich i przez całe życie prowadził dzienniki. Robił to nawet po wypadku, gdy przez ostatnie osiem lat mieszkał w Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Podmiejskiej-Bocznej. Te dzienniki trafiły potem do Muzeum Lubuskiego. Pan Witold zapisywał wszystko, co się działo, co przeczytał i kto go odwiedził. Gdy pewnego razu przyszedł do niego dawny dyrektor biblioteki, zapisał później: „Dyrektor zjadł wszystkie ciastka”.

Kogo jeszcze opisałaś?
Antoniego Kanteckiego, historyka oświaty, zbieracza pamiątek, autora książki „W służbie oświaty”. Jest też wspomnienie o Władysławie Klimku, mężu pani Teresy. Oprócz tego historia Jadwigi Zasady - harcerki, Janusza Hrybacza , pioniera miasta, podróżnika, miłośnika Wilna czy Zbigniewa Cierkońskiego, niezwykłego polonisty, w którym kochały się uczennice. Tych wszystkich nauczycieli już wśród żywych nie ma...

... i nie są oni zbyt znani wśród wieku gorzowian.
Z tych bardziej znanych jest Piotr Franków, nauczyciel historii, dyrektor „Ósemki”, organizator Kresoviany, a także pierwszy dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego. Pan Piotr był człowiekiem pełnym pasji, energii, ciągle coś załatwiał. Gdy tylko wychodził z żoną na spacer, mówił że musi gdzieś pobiec... I żona zazwyczaj sama wracała do domu. Piotr Franków bardzo interesował się sportem. Oglądał w telewizji wiele transmisji. Gdy tylko jakiś Polak zdobywał złoty medal, wołał swoje córki i razem słuchali polskiego hymnu. Kiedy pracował w szkole, zawsze miał w gabinecie trampki, dresy i po lekcjach, gdy już sprzątano szkołę, ćwiczył razem ze swoją córką. Z panem Piotrem wiąże się też inna anegdota. On jako młody wychowawca często jeździł na kolonie, obozy. W jednym z takich wyjazdów brali też udział wychowankowie domu dziecka. Jak organizowano nocne podchody, pan Piotr zauważył, że te dzieci mają szmaciane buty. Nie chciał, aby je przemoczyły. Powiedział, że powierza im „najważniejsze zadanie”. Mają czuwać przy ognisku i sprawdzać, kto pierwszy powróci i się zamelduje.

Kolejną znaną postacią jest Anna Makowska-Cieleń...
Przez wiele lat była polonistką w II LO, ale - to ciekawostka - próbowała być też aktorką i jako młoda dziewczyna debiutowała w gorzowskim teatrze w sztuce „Roxy”. Przez całe życie kochała teatr, artystów i przyjaźniła się ze swoją szkolną koleżanką, znaną polską aktorką Emilią Krakowską. Ania Makowska była niezwykłą nauczycielką, w II LO założyła kabaret uczniowski „Biedronki” i przez długie lata organizowała „sfruwy”, czyli zloty dawnych „biedronek”. Miała duże poczucie humoru. Jej siostrzeniec opowiedział taką anegdotę: miał wtedy dziesięć lat, siedział przy stole i przez lupę oglądał znaczki pocztowe. Przyjechała ciocia Ania i dała mu kolorową zagraniczną czekoladę. Zaczął oglądać przez lupę czekoladę, a ciocia zapytała „Co? Chciałbyś, aby była większa?”

A która z tych wszystkich postaci opisanych w książce Tobie najbardziej zapadła w pamięć?
Znałam i bardzo lubiłam pana Piotra i Anię Makowską-Cieleń. Ale w pamięci zapisała mi się też Maria Rohozińska, bo gdy chodziłam do „Piętnastki”, na terenie szkoły mieszkała starsza siwa pani, o której mówiono, że to dawna nauczycielka. Kłanialiśmy się jej, ona zawsze się uśmiechała. Dopiero przy okazji pisania o pani Rohozińskiej, zorientowałam się, że to była nauczycielka z moich, bardzo odległych wspomnień.

Od 1945 r. w Gorzowie nauczycielami były pewnie tysiące osób. Dobór do książki chyba nie był prosty.
Za dobór bohaterów, czyli pedagogów zasłużonych dla lubuskiej oświaty, odpowiadała moja koleżanka z pracy Izabela Mądrzak. Przy organizacji spotkań ważne były też poszukiwania dawnych uczniów, znajomych, zdjęć, dokumentów. To w zasadzie były ostatnie momenty, aby ocalić pamięć o tych niezwykłych ludziach.

Gorzów. To będzie hit! Ławki bujane są już w Parku Róż[/polecane]

Jak zdobyć twoją książkę?
Można ją dostać w gorzowskiej Bibliotece Pedagogicznej przy ulicy Łokietka, po wykupieniu „cegiełki” za 30 zł.

O współczesnych nauczycielach też można byłoby taką książkę napisać?
Pewnie! Gdy już ukazała się książka, ciągle ktoś podsuwa mi nazwiska nauczycieli, o których powinno się napisać.

To może zachęcimy Czytelników do podsyłania opowieści o swoich nauczycielach?
Gdyby chcieli nam je spisać i podarować, bylibyśmy bardzo wdzięczni. Nasza biblioteka już od wielu lat gromadzi najróżniejsze dokumenty, świadectwa, kroniki związane z oświatą regionalną. Jeśli tych wspomnień o nauczycielach byłoby dużo, to kto wie, może powstałby kolejna „Galeria lubuskich pedagogów” ?

Czekamy zatem na wspomnienia w naszej gorzowskiej redakcji oraz pod mailowym adresem: [email protected].

Czytaj również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska