Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy ratował z ognia, co mógł

Paweł Kozłowski, (kurz) 95 722 57 72 [email protected]
- Doszczętnie spłonął dach, strop i poddasze. Reszta domu została zalana w czasie akcji - mówił nam wczoraj Janusz Margan. Pomagali mu mieszkańcy wsi. I tak jest od piątku!
- Doszczętnie spłonął dach, strop i poddasze. Reszta domu została zalana w czasie akcji - mówił nam wczoraj Janusz Margan. Pomagali mu mieszkańcy wsi. I tak jest od piątku! Paweł Kozłowski
W Niegosławiu wybuchł pożar. Spalił się dach, połowa domu jest doszczętnie zniszczona. W Drezdenku i okolicach mówi się tylko o tragedii rodziny. Równie głośno ludzie komentują bohaterską postawę sąsiadów i przyjaciół.

- Pod domem było jak w mrowisku. Ogień już się wydostawał, ale ludzie wciąż ratowali sprzęty. W pewnym momencie chciałem ich cofnąć, bo robiło się naprawdę niebezpiecznie. Ale oni wciąż szli - opowiada Janusz Margan. Dzięki bohaterskiej postawie mieszkańców Niegosławia i strażaków, uratowano 80 proc. rzeczy z palącego się domu. Drugą część bliźniaka ocalono w całości.

Dom znajduje się praktycznie w środku wsi, przy głównej drodze. To duży budynek podzielony na pół, w którym mieszkają dwie rodziny. Paliło się u Marganów. Mimo zniszczeń widać, że dom był pięknie wykończony. Rok temu rodzina skończyła go odnawiać. Remont był generalny: od podłóg po dach. Pożar wybuchł w piątek około 17.00. - Prawdopodobną przyczyną mogła być nieszczelność przewodu kominowego. Płomienie pojawiły się na styku komina z konstrukcją dachu - mówi Tomasz Górniak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Strzelcach Kraj.

Dom należy do J. Margana. Mieszkała w nim jego młodsza siostra z ośmioletnią córką i mama. - Właśnie jedli obiad. Siostra usłyszała trzaski na piętrze, więc poszła sprawdzić, co się dzieje. Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła kłęby dymu - relacjonuje pan Janusz. Kobiety z dzieckiem zabrały najważniejsze rzeczy i wybiegły na zewnątrz. Po chwili na miejscu byli ich najbliżsi oraz strażacy z Drezdenka, Niegosławia, dojechali zawodowcy ze Strzelec. Na dworze było minus pięć, na strażakach zamarzała woda. Zbiegli się też wszyscy ludzie z okolicy. Nikt nie patrzył na zagrożenie, tylko ratował, co mógł. - Zaangażowanie mieszkańców było wspaniałe - opowiada Włodzimierz Zarzyński, sołtys i prezes miejscowej jednostki OSP. I to nie koniec. W sobotę porządkowali dom. Od niedzieli próbują zabezpieczyć spalony dach plandeką. Kiedy wczoraj byliśmy na miejscu, na zgliszczach poddasza pracowało kilkanaście osób. Trwał wyścig z czasem, bo prognozy zapowiadały nocą opady śniegu i deszczu.

Niestety, pożar domu to nie pierwsza tragedia w rodzinie. Rok temu w wypadku samochodowym zginął mąż siostry Janusza Margana, 32-letniej Marioli. Teraz kobieta w trakcie akcji strażaków zasłabła. - Zabrało ją pogotowie, na szczęście burmistrz szybko zorganizował pomoc psychologa. Trzymamy ją z daleka od tego miejsca - dodaje brat. Na poddaszu spłonęły także najdroższe sprzęty, które miały trafić do zakładu fryzjerskiego pani Marioli. Kupiła je dzięki dofinansowaniu z urzędu pracy zaledwie miesiąc temu. Dom był ubezpieczony, ale straty mogą wynieść nawet 250 tys. zł. Przyjaciele i mieszkańcy Niegosławia już myślą, co mogą jeszcze zrobić. Pogorzelcy mają już zapewnione mieszkanie. W najbliższą niedzielę w kościołach w Drezdenku odbędzie się zbiórka pieniędzy (w tej chwili najbardziej potrzebne są materiały do odbudowy). Na początku czerwca we wsi zawsze odbywa się Dzień Pasibrzucha. Już wiadomo, że najbliższa impreza będzie wielkim koncertem charytatywnym. Do sołtysa Zarzyńskiego zgłaszają się kolejne osoby, które chcą w nim uczestniczyć i pomóc. - Mariola jest znana i bardzo lubiana. Nie zostawimy jej - mówi przyjaciółka Małgorzata Mikołajczak. Wczoraj ruszyło także konto, na które można wpłacać pieniądze, by pomóc rodzinie: 42 8362 0005 0020 5290 3000 0060 z dopiskiem "Na odbudowę spalonego domu". Osoby, które chcą pomóc w inny sposób, mogą też dzwonić: 696 069 714 (W. Zarzyński) lub 608 647 068 (J. Margan).

Na naszych Czytelników można liczyć

O tym, że nasi Czytelnicy mają wielkie serca przekonaliśmy się kolejny raz, gdy w piątek napisaliśmy o pożarze domu 64-letniego Jakuba Sztajbera z Babimostu. Już tego samego dnia dwie firmy: z Gorzowa i Guben, niezależnie od siebie zgłosiły chęć postawienia domku! Wcześniej pracę pogorzelcowi dał Piotr Reimann z Nowego Kramska. Stolarz Michał Tomiak, też z Nowego Kramska, zaproponował okna do nowego domu. Katarzyna Lisicka z Sulechowa postanowiła sprezentować karmę dla zwierząt, podobnie Julia Piątek z Zielonej Góry. Wczoraj z pomocą pospieszył biskup senior Adam Dyczkowski. Postanowił dokonać wpłaty na konto udostępnione panu Jakubowi przez Caritas diecezji zielonogórsko-gorzowskiej (PKO BP SA, 07 1020 5402 0000 0702 0020 5716 z dopiskiem "pożar").

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska