Od wielu lat towarzyszą szczypiornistom Chrobrego Głogów. Kibicują im nie tylko we własnej hali, ale także na wszystkich meczach wyjazdowych. Niestety, w tym roku powodów do zadowolenia wielu nie mają. Ich ulubieńcy dołują i są na ostatnim miejscu w tabeli.
- Martwimy się o los naszej drużyny, o to, aby nie spadła z ekstraklasy - mówi smutno Zdzisław Kociucki. - Chcielibyśmy jak najlepiej dla Chrobrego, ale czy to my, kibice mamy mieć jakichś złoty środek, skoro działacze i trenerzy nie potrafią temu zaradzić? Na tę sytuację nie mamy wpływu. Wyrażamy poparcie drużynie poprzez nasz doping.
Fani zadają sobie pytanie, dlaczego jest tak źle, skoro miało być tak dobrze. - Wydaje się, że jak na nasze warunki, to skład mamy wymarzony, a tu tylko zdobyte cztery punkty - uważa Jerzy Lisak. - Może popełniony został błąd w przygotowaniach? Widać także, że gracze są "zajechani" psychicznie. Chyba przydałby się psycholog, aby wydobył z zawodników tę radość gry. Nam nie pozostało nic innego jak zdzierać gardła. Jeździmy wszędzie. Gracze z naszej strony mają pełną kibicowską obsługę.
Szukają przyczyn
J. Lisak sugeruje, że może to jest wina źle sformułowanych kontraktów. - Jeżeli jakiś zawodnik wie, że niebawem odejdzie, to może brak mu już motywacji do gry? - zastanawia się.
Kibice pamiętają, że od czasu zdobycia wicemistrzostwa Polski w 2006 r. z drużyny systematycznie odchodzili jej najlepsi gracze. - Już w ubiegłym sezonie drżeliśmy o wynik, bo w ostatniej chwili zakwalifikowaliśmy się do pierwszej ósemki - zauważa Roman Palacz. - W tamtym roku były już trener Jarosław Cieślikowski uratował ten zespół. Latem znalazły się pieniądze na nowych graczy i nic.
Zdaniem R. Palacza, zbyt pochopna była decyzja o zwolnieniu Cieślikowskiego. - Na zgranie drużyny potrzeba czasu - dodaje. - Zabrakło cierpliwości. Pamiętam jak do nas przyszli bracia Jureccy. Nie potrafili dobrze grać w piłkę, ale systematycznie dochodzili do wysokiego poziomu.
Nie wierzą trenerowi
Kibice nie ukrywają, że nie mają zaufania do nowego trenera. - Moim zdaniem Jacek Okpisz niewiele wniesie do zespołu - wyrokuje R. Palacz. - Co można o nim powiedzieć, skoro zaczął od wycinania zawodników. Co on mógł przykładowo wiedzieć o Rosiaku, który przecież za jego kadencji nie grał. Mamy wrażenie, że takim nadtrenerem jest zarząd klubu lub jakaś osoba z tego gremium. Trener Okpisz będzie marionetką do pociągania za sznurki. Ponadto wydaje mi się, że obecny prezes Krzysztof Sadowski nie czuje piłki ręcznej. W porównaniu do dawnego prezesa Edwarda Borkowskiego, Sadowski może być tylko uczniem.
Winą za obecny stan rzeczy obarczają władze klubu. - Zarząd jest przecież partyjny - dodaje J. Lisak. - Oczywiście, można wstąpić do klubu i wygrać wybory, ale nie ma chętnych. Przede wszystkim brakuje ludzi kompetentnych do tej działalności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?