Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy były tutaj Szwedy. To był najbardziej krwawy konflikt w historii naszego regionu

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Wojna trzydziestoletnia to najbardziej krwawy konflikt nowożytnej Europy
Wojna trzydziestoletnia to najbardziej krwawy konflikt nowożytnej Europy Collot
Miano „wały szwedzkie” można napotkać w wielu polskich miejscowościach, otrzymują je ulice, dzielnice, funkcjonują jako określenia topograficzne pagórków, dziwnych wąwozów… To echo XVII-wiecznego pobytu Skandynawów na ziemiach polskich. Jak wiemy, nie był to wypad turystyczny... Wojna trzydziestoletnia była najbardziej niszczycielskim i krwawym konfliktem w naszym regionie.

Gdy kilka lat temu wędrowaliśmy po Puszczy Tarnowskiej, nasz przewodnik w pewnym momencie wskazał na niepozorne pagórki mówiąc, że są to wały szwedzkie. Puściliśmy to mimo uszu, bo przecież w Polsce wiele pagórków i wałów określano niegdyś tym mianem, bez zbadania ich historii. - Akurat ta informacja jest prawdziwa, gdyż w okolicy Siedliska, w Puszczy Tarnowskiej, sporo było obozów szwedzkich z czasów potopu - mówi archeolog Jarosław Lewczuk. - Zazwyczaj jest to nasyp w kształcie czworokąta lub rombu.
Lewczuk przez lata szedł tropem obozów, ale, jak nie do końca żartuje, była to syzyfowa praca. Ledwie zdążył opisać znalezisko, a już pojawiały się tam poszukiwacze skarbów z detektorami metali.

Przeklęte trzydzieści lat

O ile reszta ziem polskich najgorsze szwedzkie „wspomnienia” łączy z potopem, o tyle na Dolnym Śląsku i ziemi lubuskiej jest to nieznacznie wyprzedzająca go chronologicznie wojna trzydziestoletnia, najbardziej wyniszczający konflikt w Europie czasów nowożytnych. Ogromne armie przemierzały ówczesną Rzeszę Niemiecką, walcząc, paląc i plądrując. Przez Lubuskie, ale i Dolny Śląsk oraz Pomorze Zachodnie kilkakrotnie przechodziły wojska cesarskie, saksońskie, szwedzkie i brandenburskie, niszcząc i rabując z równym zapałem. Wojna doprowadziła do zahamowania na dziesiątki lat rozwoju gospodarczego nadodrzańskich regionów.

Dlaczego właśnie Szwedzi? Oto wprowadzili oni zinstytucjonalizowany wręcz mechanizm rabowania. Zresztą nie tylko pustoszyli podbite ziemie na niespotykaną wcześniej skalę, ale cechowała ich również iście barbarzyńska pasja destrukcji. Doskonalili metody, które później zostały z powodzeniem zastosowane podczas potopu.

Podstawą tej zasady była doktryna Wallensteina, który twierdził, że wojna powinna wyżywić się sama. Należało poprzez bezwzględny rabunek zdobyć środki na prowadzenie wojny - na broń, amunicję, ale przede wszystkim na zaciężnych żołnierzy. W tamtej epoce wiele wojen prowadzono tylko po to, aby utrzymać najemników.

Historycy twierdzą, że łupieżcza działalność Skandynawów była z góry przygotowana i zaplanowana, łupy uwzględniano w sumach, które należy zapłacić najemnym wojskom. Mało tego, planowano, do których szwedzkich bibliotek mają trafić zrabowane zbiory konkretnych klasztornych czy pałacowych bibliotek i archiwów.

Utworzono nawet urząd antykwariusza państwowego, który zarządzał łupami, które stanowiły wartość kulturalną czy intelektualną. Wystarczy zresztą zerknąć w katalogi zbiorów szwedzkich bibliotek i muzeów. Ba, na wyposażenie świątyń. Zarówno ówczesna Polska, jak i Dolny Śląsk czy Pomorze były bardziej zamożną, czyli pełną łupów ziemią obiecaną. Dla tych terenów, zarówno pod względem strat demograficznych, jak też rabunków i barbarzyńskiego zniszczenia, tamte straty były bardziej dotkliwe niż II wojna światowa.
I tutaj dochodzimy do obozów szwedzkich. Nie mają wiele wspólnego z popularnymi szańcami szwedzkimi, które miały znaczenie militarne.

- To były nie tyle obozowiska, co raczej stacje, bazy magazynowe lub przeładunkowe, w których gromadzono wojenne łupy pochodzące z określonego terenu - tłumaczy Lewczuk.

- Języczkiem u wagi były zwłaszcza te położone nad Odrą. Później spławiano zrabowane dobra do Szczecina i płynęły dalej, do Szwecji. Stąd najwięcej jest ich w okolicach Głogowa, Bytomia Odrz., Sulechowa, Krosna Odrz.
Nietrudno sobie wyobrazić odrzańskie statki, czyli odraki, wypakowane powyżej poziomu burt, zmierzające ku morzu.

Wały, ale nie tylko szwedzkie

W Polsce zachodniej najwięcej podobnych obwałowań pochodzi właśnie z czasów wojny trzydziestoletniej, chociaż nie jest to regułą. Istniała nawe teoria, że w okolicy Nowego Miasteczka znajdował się podobny obwarowany obóz wojsk napoleońskich. Jednak nawet jeśli istniał, to nie udało się odnaleźć jego śladów.
Historycy co i rusz dokonują podobnych odkryć. Nie tak dawno na ziemne fortyfikacje natrafił zespół z udziałem Lewczuka. Poszukiwacze skorzystali, nie pierwszy raz zresztą, z lotniczego skaningu laserowego, który analizuje rzeźbę terenu. Ziemna konstrukcja została posadowiona na szczycie wzgórz w okolicy Bytomia Odrz. Ich układ przypomina typowe szańce górskie, które zapewniały przegląd okolicy, a jednocześnie były stosunkowo łatwe do obrony. Zdaniem odkrywców, to z kolei obóz warowny armii pruskiej z 1759 roku. Nawiasem mówiąc, to kolejny obóz Fryderyka Wielkiego odkryty przez badaczy w ostatnim czasie, z tym że poprzednie znajdowały się w Sudetach.

W literaturze można spotkać wzmianki o obozowisku pruskim w tej okolicy i o wymianie ognia artyleryjskiego z armią rosyjską. Jeszcze w XIX wieku nazywano je „pruskimi okopami”. Na szczycie największej reduty miał nawet znajdować się pamiątkowy głaz, ślad pobytu w tym miejscu Fryderyka Wielkiego.

Jak piszą badacze, z zachowanych fortyfikacji najlepiej prezentuje się imponujących rozmiarów obiekt z zachowanym prawdopodobnie wewnętrznym schronem bądź platformą obserwacyjno-artyleryjską. Jest to ośmioboczna, 1,5-hektarowa reduta o wyraźnych cechach dzieła polowego z czytelnym wałem zachowanym do wysokości 1,5 metra, głęboką na 0,5 metra fosą i podobnej wysokości przedpiersiem. Widać dość dobrze zachowaną lunetę, dwie flesze, szaniec zamykający wewnętrzne obozowisko, widoczne wały, fosę i minimalne przedpiersie.

Co armia to wał?

Słowem, nie były to wały szwedzkie, ale pruskie. Takich nieporozumień jest znacznie więcej. Na przykład ślady osady z epoki brązu w Raduszcu Starym miejscowa ludność niemiecka nazywała Schwedenschanze, czyli Szwedzkie Szańce. Nazwa nawet utrwaliła się na mapach.
Nieco dalej w dół Odry mamy nieistniejącą już miejscowość Schiedlo, która też funkcjonuje nadal na wielu mapach. Na kartach historii zapisała się grodem, który strzegł granic państwa Polan. Lewczuk mówi natomiast o szańcach mających ponad tysiąc metrów długości.

Wideo: Zabytkowa wieża ciśnień w Jankowie Żagańskiej

Znawca fortyfikacji, historyk Krzysztof Motyl wiązał je z obecnością tutaj, około roku 1642, Szwedów. Jednak rysownik Robert Jurga, który pasjonuje się fortyfikacjami, zauważa, że wał nie został dokończony. Przede wszystkim nie ma śladów fosy.
Jurga, który często buszuje nie tylko po polskich i niemieckich archiwach, dotarł do planu szydłowskiej twierdzy, który znajduje się w królewskim archiwum wojskowym w Sztokholmie. Powstał w 1710 roku. Zdaniem Jurgi, absurdem było budowanie przez Szwedów takiej twierdzy, chyba że... To nie Szwedzi ją budowali.

Jak Jurga dowiedział się od badacza dziejów regionu Zbigniewa Czarnucha, przeprawą bardzo interesował się August II Mocny. Twierdza nie miała bronić przeprawy, ale ułatwić przemarsz saksońskich wojsk na wschód. Król był w Szydłowie i polecił budowę twierdzy. Przy pracach, która trwały dwa lata zatrudniono około tysiąca chłopów

Przewieźli oni 1054 furmanki ziemi i materiałów budowlanych, w okolicznych lasach wyrąbano 1700 drzew. Inwestycją, która nigdy nie została ukończona, zawiadywał baron major Bruyn. Ale nie znaczy to, że wcześniej nie mieli tutaj gospodarować Szwedzi, gdyż, jak mówi Lewczuk, ta okolica w pobliżu ujścia do Odry Nysy Łużyckiej była do tego wymarzona, co widać chociażby na terenie pobliskiego Krzesińskiego Parku Krajobrazowego, gdzie takie obozy już były...

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska