Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś była to najważniejsza droga w Lubuskiem. A dziś? Sprawdziliśmy, jak się żyje przy starej trójce

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
- Taka pustka na drodze kiedyś była nie do pomyślenia. Nowa eska wszystko zmieniła - mówi sołtys Trzebiszewa Zbigniew Dec
- Taka pustka na drodze kiedyś była nie do pomyślenia. Nowa eska wszystko zmieniła - mówi sołtys Trzebiszewa Zbigniew Dec Tomasz Rusek
- Panie kochany! Dzieciaki w końcu mogą bezpiecznie przejść na drugą stronę drogi! Choć kilka interesów ucierpiało - mówi o życiu przy starej trójce Zbigniew Dec z Trzebiszewa.

Przez dziesięciolecia droga między Gorzowem i Międzyrzeczem była drogą przez mękę. Wąska, pełna łuków i zakrętów, prowadząca przez kolejne wsie i miasteczka. Gdy ktoś miał pecha (godziny szczytu, kawalkada tirów, jakiekolwiek utrudnienie), to z miasta do miasta jechał nawet godzinę! - Jak gdzieś był wypadek, wszystko stawało na długi czas. Przejście przez jezdnię było niebezpieczne - wspomina Jacek Wójcicki. Dziś to prezydent Gorzowa, ale kiedyś rządził Deszcznem i pamięta, że przecinająca gminę „stara eska” była utrapieniem. Do dziś tragiczną pamiątką po tym okresie są czarne punkty wzdłuż jezdni.
Wszystko zmieniło się dokładnie pięć lat temu, gdy między Gorzowem a Międzyrzeczem otwarta została nowa trasa S3. Prawie 40-kilometrowy odcinek kosztował kosmiczne 760 mln zł. Co zmienił? Postanowiliśmy to sprawdzić i przejechaliśmy z miasta do miasta starą drogą.

Pan Kazimierz: - Kiedyś to by było jak samobójstwo

Zaczynamy od Międzyrzecza. Zjeżdżamy za miastem na starą jezdnię i… nic. Cisza. Żadnego auta. I tak przez kilka minut. Dopiero kawałek za miastem, na wysokości Głębokiego, spotykamy pierwszego użytkownika eski. To… rowerzysta Tadeusz Duk. Ma 66 lat, jest na emeryturze, o kondycję dba jeżdżąc rowerem. – Po esce rowerem? Kiedyś to by było samobójstwo. Teraz ruch zmalał tu o jakieś 80 proc. Może nawet 90. Droga równa, widoki piękne, idealne na rower – śmieje się pan Tadeusz. Choć przyznaje, że czasami tę pustkę przecina jakiś pirat, który na pustej drodze gna, ile fabryka dała. – Ale to pojedyncze przypadki – zaznacza. I rusza w stronę Skwierzyny.

My dojeżdżamy do niej autem. Na samym wjeździe do miasta, przed cmentarzem, znajduje się wielki sklep HBM Dubiec. Firma rodzinna działa tutaj od lat 90. Teraz prowadzi ją pani Małgorzata. – Nic nam nie spadło przez to, że wybudowano nową eskę. Bo nie mieliśmy klientów z tranzytu. Więc nam nie zniknęli. A co nam dała nowa droga? Spokój, ciszę, bezpieczeństwo. Kiedyś trzeba było kilka minut czekać na przejście na drugą stronę. Dziś czasami łapię się na tym, że przechodzę bez patrzenia, na słuch, bo jest tak cicho – śmieje się pani Małgorzata i obiecuje, że więcej nie będzie tak przechodzić.

Zamknęli zajazd, zwinął się sklep, ale kombajnem można wyjechać

W Trzebiszewie też jest ciszej i spokojniej. Tak twierdzi pan Mirosław i Krzysztof, których spotkamy koło wiejskiej biblioteki. - Kiedyś jechało auto za autem. Tiry taki kurz wzbijały, że całe domy pokrywał - mówią. Ale już sołtys Zbigniew Dec wskazuje, że nowa eska, która zabrała ruch ze starej, zabrała też wsi popularny zajazd i jeden ze sklepów. - Nie było przejezdnych, nie miał kto z tego korzystać - tłumaczy. Jednak ogólnie zmiana jest na wielki plus. - W końcu kombajnem można spokojnie wyjechać bez wstrzymywania ruchu przy pomocy znajomych - śmieje się w głos. Nagle milknie i mówi: - Słyszy pan? Słyszy?
I faktycznie, jak się wsłuchać, gdzieś w oddali słychać regularny szum. - To nowa eska. Czasami lubię jej posłuchać i powspominać, jak kiedyś było. Ale nie tęsknię - zaznacza sołtys Dec.

Kawałek dalej, w Brzozowcu, w TirBarze siedzi pan Mirosław (53 lata). Ocenia, że ruch na starej drodze spadł o jakieś 60 proc. – Tu w barze odbiło się to na klienteli. Ale są stali klienci, kierowcy tirów, którzy specjalnie tu zajeżdżają na pyszne obiady – zdradza. Potwierdza to nam szefowa baru z czerwonym dachem, który działa tu od 1994 r.! – Ruch spadł nawet o 70 proc., ale się dostosowaliśmy. Ograniczyliśmy działalność – mówi.

Cisza i spokój także na stacji w Deszcznie, tej z gigantyczną figurą jak z komiksu, która klęczy na ciężarówce. – Zostali głównie miejscowi klienci. Czasami zjedzie ktoś, kto musi zatankować. Pustawo się zrobiło. Zostało może 30 proc. ruchu w porównaniu do tego, który był przed otwarciem nowej eski – mówi sprzedawczyni z minisamu przy stacji.

Zamiast ekranów dźwiękochłonnych wolę drzewa

W czasie przejazdu starą eską na parkingu leśnym koło Popowa spotykamy gorzowianina Przemysława Krzemczaka. Teraz mieszka w Poznaniu. Ale rodzinne strony odwiedza często. – Nowa eska jest świetna. Dobrze zrobiona, skróciła przejazd do 30 minut, wygodna sprawa. Ale ja wolę starą. Gdzie są drzewa zamiast ekranów dźwiękochłonnych, gdzie dzieciaki mogą sarnę zobaczyć za oknem, lubię też ten leśny parking. Jak byłem mały, przystawaliśmy tu z rodzicami. Teraz ja robię tutaj przerwy z moimi dziećmi. Na nowej esce tego nie ma.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska