Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś się pobili, a teraz znów są na jednej murawie. Pogodzą się w Chrobrym Głogów?

Dorota Nyk
Radosław Kałużny w tym sezonie będzie grał w Chrobrym
Radosław Kałużny w tym sezonie będzie grał w Chrobrym fot. Krzysztof Zawicki
- Kałużny będzie grał w Chrobrym! - emocjonują się kibice piłki nożnej. To rzeczywiście sensacyjna wiadomość. Tym bardziej, że na boisku będzie musiał grać w jednej drużynie z Pawłem Woźniakiem, którego kiedyś... pobił.

Temat wywołali nasi Czytelnicy. Ci starsi kibice, którzy pasjonują się piłką nożną od lat. Uważają, że nawet takich starych spraw nie ma co zamiatać pod dywan i trzeba je wyjaśniać.

Tym bardziej, że Radosław Kałużny to znany piłkarz, jakiego w Głogowie jeszcze nie było. Zagrał 41 meczów w reprezentacji narodowej Polski, był m.in. na mistrzostwach świata w Korei i w Japonii. Przez lata grał w Bundeslidze u naszych sąsiadów, brał udział w pucharach Polski, Niemiec i nawet w Pucharze UEFA. To więc nie byle kto na piłkarskiej scenie.

Od dwóch lat nie grał w piłkę nożną, odpoczywał, a teraz, jako 35-latek, rozpoczyna pracę w Chrobrym. Właśnie starsi kibice wyciągają mu jednak, że przed laty, gdy grał w Zagłębiu Lubin, pobił Pawła Woźniaka.

- To był incydent na całe byłe województwo legnickie, nie można więc tego przemilczeć - uważa nasz Czytelnik. - Trzeba zadać pytania: czy Paweł będzie miał teraz miejsce w zespole? Czy Kałużny będzie potrafił być autorytetem dla młodzieży, którą podobno ma u nas szkolić? Dla mnie jako dla kibica jest to ciekawe.

Incydent między Kałużnym i Woźniakiem wydarzył się 12 lat temu, gdy obaj grali w Lubinie. Jak można wyczytać w internetowych relacjach - R. Kałużny pobił kolegę z drużyny, a ten pozwał go do sądu. Kałużny miał wtedy 23 lata, a Woźniak 20.

Do konfliktu miało dojść 17 października podczas treningu. Woźniak podobno zabrał Kałużnemu piłkę podczas tzw. gierki. Potem Kałużny go ostro faulował, ale jak twierdzili świadkowie - podobno nie złośliwie. Doszło do przepychanki, ale nikt się jeszcze wtedy nie bił. - Takie historie się zdarzają. Jest ich tysiące na boiskach i treningach - wyjaśniał ówczesny trener Zagłębia Paweł Kowalski.

Lecz dzień później, w sobotę, w szatni, Kałużny rzucił Woźniaka na stół i kilka razy uderzył, m.in. w twarz. Trener i działacze próbowali doprowadzić do zgody. Kowalski kazał Kałużnemu przeprosić Pawła. - Albo się rozstaniemy - zagroził. I Kałużny przeprosił, przy kolegach powiedział: sory Paweł. Lecz Woźniak przeprosin nie przyjął, bo powiedział, że były pod przymusem, i poszedł do sądu.

Teraz obaj spotkali się w Chrobrym, grają na jednej murawie. Będą znów grali w jednej drużynie. Próbowaliśmy z nimi o tym porozmawiać, ale się nie udało. W klubie stanęli murem i do rozmowy na ten temat nie dopuszczają dziennikarzy.

- Teraz Kałużny wypowiadał się na ten temat na konferencji prasowej, powiedział, że nie ma tematu - wyjaśnił nam prezes Chrobrego Przemysław Bożek. - Poza tym trener chyba sobie zdawał sprawę z tych zaszłości, widocznie uznał, że to nic takiego. Kałużny i Woźniak trenują razem, w jednej parze. Uważam, że nie będzie problemu.

R. Kałużny rzeczywiście unikał odpowiedzi na pytania o bójkę w sportowych wywiadach. W jednym mówił nawet, że ta sprawa to g... Postanowiliśmy zobaczyć, jak piłkarze trenują razem i poprosić ich, żeby pokazali naszym Czytelnikom, jak podają sobie rękę. W końcu przecież ta sytuacja wydarzyła się przed laty, gdy byli bardzo młodzi. Dziś chyba więc nie ma już problemu.

W tym celu skontaktowaliśmy się z trenerem Januszem Kubotem. Poprosiliśmy o umożliwienie spotkania z dwoma piłkarzami. - Pani jest z prokuratury? - odpowiedział na naszą propozycję trener Kubot. - Zajmuje się pani pierdołami sprzed 50 lat - dodał potem zdenerwowany.

W ogóle bardzo go rozsierdziło, że interesujemy się tym tematem. Twierdził, że na siłę chcemy zrobić sensację.
- To takie polskie, pani się bierze za dziadostwo - powiedział. Ale w końcu zgodził się na spotkanie i kazał przyjść do klubu. Po treningu, sparingu i odnowie biologicznej. Wyznaczył godzinę 19.30.

W wyznaczonym miejscu, o wyznaczonej porze nie było go już jednak w klubie. Nie odbierał też telefonu komórkowego. Także następnego dnia, i następnego. Dlaczego trener Kubot nie chciał z nami rozmawiać?

- Widocznie zawodnicy uznali, że tematu nie ma - usłyszeliśmy w klubie. Zawodnicy i trener mogli tak uznać, to jasne. Ale nasi Czytelnicy niestety nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska