Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś ta porażka musiała przyjść... Zastal Enea BC gorszy od Śląska Wrocław w hali CRS

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Trener Żan Tabak musiał opuścić parkiet z powodu dwóch przewinień technicznych.
Trener Żan Tabak musiał opuścić parkiet z powodu dwóch przewinień technicznych. Mariusz Kapała
Mecz czołowych drużyn, lidera i trzeciego zespołu w tabeli zapowiadał się niezwykle atrakcyjnie i mógł się okazać dla naszego zespołu, który jest chyba najbardziej zapracowaną polską ekipą, trudny. Czy tak się stało? Tak, bo ulegliśmy rywalom 80:84.
  • Zastal Enea BC - Śląsk Wrocław 80:84 (24:19, 20:25, 19:21, 17:19).
  • Zastal Enea BC: Lundberg 16 (3), Berzins 16 (2), Groselle 15, Williams 13 (3), Richard 6 (2) oraz: Freimanis 14 (2), Put i Koszarek po 0.
  • Śląsk: Ramljak 20 (1), Jovanović 16 (1), Gibson 9 (1), Dziewa 9, Keller 2 oraz: Stewart 18 (4), Szlachetka 4, Wójcik i Gabiński po 3 (1).

WIDEO: Jechał autostradą, gdy nagle obok niego pojawił się LeBron James w Porsche 918 Spyder wartym milion dolarów

Źródło: STORYFUL/x-news

Nie potrafiliśmy zdominować rywala

Obie ekipy zaczęły nerwowo, nie trafiały, popełniały proste błędy i po trzech minutach wynik brzmiał 3:1 dla Śląska. Potem zielonogórzanie się poprawili i w 8 min po trafieniu Janisa Berzinsa wygrywaliśmy 19:10. Występujący bez chorego Marcela Ponitki Zastal jednak nie potrafił zdominować rywala. Geoffrey Groselle, który w ostatnich meczach tak demolował rywali pod koszami, tym razem nie miał dnia. Nie trafialiśmy z dystansu i marnowaliśmy znakomite sytuacje pod koszem Śląska. Goście rozkręcali się z minuty na minutę. Prowadziliśmy, ale utrzymywanie niewielkiej przewagi przychodziło nam z wielkim trudem. W 16 min wygrywaliśmy 36:34 i zaliczyliśmy ,,dołek”. Przez trzy minuty nic nam nie wpadało, pozwalaliśmy gościom na zbyt wiele. W 19 min rywal wygrywał 44:36 (bilans trzech minut to 0:10!). Na szczęście, końcówka należała do gospodarzy i po kilku dobrych akcjach potrafiliśmy dogonić Śląsk. Obie ekipy schodziły na przerwę przy stanie 44:44. To zapowiadało bardzo ciekawe drugie 20 minut.

Sporo emocji, ale górą rywal

I tak było. Zastal nadal grał ,,falami” Potrafił zaliczyć kilka dobrych akcji, odskoczyć na 53:46, by potem znów zaliczyć fatalne minuty, w czasie których rywal zdobył 14 punktów, a Zastal żadnego. Na domiar złego rozeźlony decyzjami sędziów trener Żan Tabak zaliczył dwa przewinienia techniczne i musiał opuścić parkiet. Potem potrafiliśmy się zmobilizować i od stanu 53:60, po rzucie Krisa Richarda za trzy odzyskać prowadzenie 61:60. Jednak widać było, że w środowy wieczór Zastal nie jest sobą. W czwartej kwarcie sprawa zwycięstwa była oczywiście otwarta, ale ciągle prowadził Śląsk. Nasi męczyli się zdobywaniem punktów, popełniali więcej niż zazwyczaj błędów, nie trafiali z pozycji, z których w poprzednich meczach pewnie trafiali. Mieliśmy szansę na zwycięstwo, bo przewaga rywali nie była wielka, ale nie udało się.

Śląsk był po prostu lepszy i potwierdził opinie, że w tym sezonie może wiele osiągnąć.

Nie da rady bez przerwy wygrywać. Kiedyś ta porażka musiała przyjść...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska