Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś w Gorzowie śmigało na sankach mnóstwo dzieci. Dzisiaj wolą komputer

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
Dziś na Dolinkach tłumu nie ma, ale ci, którzy przychodzą na sanki, mówią, że to wielka frajda
Dziś na Dolinkach tłumu nie ma, ale ci, którzy przychodzą na sanki, mówią, że to wielka frajda fot. Kazimierz Ligocki
1990 r., górki na Dolinkach - 300 osób z sankami, 2010 r., górki na Dolinkach - 20 osób z sankami. Kiedyś na śniegu bawiło się mnóstwo dzieci, dzisiaj wolą one telewizję i komputer. - Przez to gorzej się rozwijają - mówi psycholog Urszula Onichowska.

Kręcidupka, góra śmierci, szklanka - to stare nazwy zjazdów dla sanek na górkach na Dolinkach. Jak spadł śnieg, to w dzieciństwie - a mam 27 lat - byłem tu codziennie. Razem ze mną 200, 300, a może i więcej saneczkarzy. W tym tygodniu pierwszy raz po wielu latach wybrałem się tu ponownie. Co zobaczyłem?

Budowę Centrum Edukacji Artystycznej, które zniszczyło kręcidupkę, górę śmierci, połowę szklanki i wiele innych górek, których nazw już dzisiaj nie pamiętam. W zasadzie zostały tylko dwa miejsca do zjeżdżania. Zamiast kilkuset dzieci, spotkałem kilkanaście. - Z drogi śledzie, bo król jedzie! - słychać było okrzyki.

Dzieci wybierają komputer

Małego Kacpra zabrał na sanki 22-letni wujek Grzegorz Siemiennik z Widoku i Dorota Szulejko z Sadów. Oboje pamiętają to miejsce z dzieciństwa. - Za młodego to siedziało się na sankach od rana do wieczora, a teraz dzieciaki wychodzą na dwie-trzy godziny. I było nas ze 20, 30 razy więcej - wspominają i dodają, że obecnie dzieciaki wolą siedzieć w domu przed telewizorem. - My lepiej spędzaliśmy czas niż oni. Takie wyjście na sanki to dopiero była frajda. Każdy po każdego przychodził, zbieraliśmy się w wielką ekipę i na górki - śmieją się Grzegorz i Dorota. Mały Kacper się nie śmieje, bo na sankach podbił oko i ma wielkie limo.

- Na sankach jest fajnie, bo można miło spędzić wolny czas, poznać kogoś - mówi 11-letni Sebastian Stachowiak z Dolinek i dodaje, że jego koledzy wolą siedzieć w domu, oglądać telewizję czy grać na komputerze. - Mówią, że im za zimno - tłumaczy. Jego tata Adam dodaje, że później takie dzieci są chorowite, a jego Sebastian jest zahartowany. - Za dzieciaka sam jeździłem na sankach w Lipkach Wielkich. Tam to były góry! - uśmiecha się pan Adam.

Bolesław Głuch z Widoku zabierał na Dolinki swoje dzieci, a teraz zabiera wnuki. Razem z nim przyszli dziewięcioletni Daniel, siedmioletni Patryk i pięcioletni Kacper. Dziadek pamięta, że kiedyś było tu pięknie, a fani sanek przyjeżdżali z całego miasta. Od lat mieszka na ostatnim, 10. piętrze, więc widok na górki miał i ma idealny.

- Codziennie bawiło się tu po 200 albo i więcej dzieci, a teraz to tylko budowę widać - mówi i dodaje, że zabiera wnuki na sanki na dwie-trzy godziny, "aż nie zamarznie". Chłopaki to uwielbiają. - Bo można szybko zjeżdżać - tłumaczą. Pytam, dlaczego tak mało ich rówieśników chodzi na sanki? - Wolą grać na komputerze - odpowiadają.

Sanki są zdrowsze

Stanisława Chwysiek ze sklepu sportowego Gizela przy ul. Sikorskiego mówi: - Jeszcze kilkanaście lat temu sprzedawaliśmy w sezonie po 100-200 sanek. Przez ostatnie pięć lat schodziło po kilka sztuk. W tym roku trochę się ruszyło, bo przyszła porządna zimna.

Urszula Onichowska, psycholog z Zespołu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych, mówi, to szerszy problem. - Zamiast przebywać na dworze, nie tylko zimą, dzieci wolą siedzieć w domu przy telewizorze i komputerze. To narasta z roku na rok i wiążę się także z tym, że rodzice są bardziej zalatani i mniej czasu poświęcają dzieciom - mówi. Pani psycholog dodaje, że przez to dzieci gorzej się rozwijają. - Rodzice powinni wysyłać swoje pociechy na sanki i zachęcać do ruchu. Takie dzieci są spokojniejsze, lepiej się uczą, rozwijają się społecznie. W zasadzie wszystko robią lepiej - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska