Jednak to nie znaczy, że nie możemy znaleźć się na arenie. Jednak wizyta w najsłynniejszej w Barcelonie może nas wprawić w zaskoczenie. Tam, gdzie kiedyś przelewano krew byków dziś przelewa się... krwawicę. Zbudowaną w 1900 roku w stylu mauretańskim obiekt zamieniono w... wielkie centrum handlowe.
Arenas de Barcelona otwarto w marcu ubiegłego roku. Robi wrażenie nie tylko rozmiarami i niezwykłym kształtem. Posiada jeden z największych dachów w Europie - o wysokości 27 metrów, z 300-metrowym pasażem wokół krawędzi. Mieści 126 sklepów,12 sal kinowych, centrum sportowe z bieżnią na świeżym powietrzu. Nieco wyżej, na szczycie znajdziemy osiem restauracji i wielki taras z widokiem 360 stopni na miasto. Już dla tej panoramy warto dostać się na dach, gdzie noga za noga można obejrzeć sobie niemal z lotu ptaka cała stolice Katalonii. Nawiasem mówiąc wspinaczka na dach nie jest męcząca. Zawiozą nas ruchome schody.
Ostatnia walka byków w Las Arenas odbyła się w 1977 roku i od tego czasu budowla stanowiła relikt z przestarzałej hiszpańskiej tradycji. Ważny jest tutaj przymiotnik "hiszpańskiej". Dla katalończyków wszystko co hiszpańskie oznacza obce, zwłaszcza na fali obecnego podkreślania swojej odrębności. W ubiegłym roku w mieście i w Katalonii wprowadzono zakaz walk byków. Prawo to ostatecznie wchodzi w życie w tym roku. I o ile w Barcelonie wypada mówić, że walki byków nie są trendy to wielu mieszkańców żałuje tej tradycji. Jedni dlatego, że się przyzwyczaili, innym żal euro, które zostawiali na arenach turyści.
Wcześniej w Barcelonie były aż trzy areny. Ostatnią czynną jest La Monumental otwarta w 1914 roku pod nazwą Plaza de El Sport. Ma pojemność 19.582 widzów w 26 rzędach. Nawiasem mówiąc na koncertach i innych imprezach masowych może tutaj zasiąść blisko 30.000 widzów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?