Poszło o to, że firma obcięła drastycznie diety zagraniczne.
Protest rozgorzał po tym, kiedy za przynależność do związku zawodowego zwolniono 28 kierowców. Strajkujący zablokowali siedzibę firmy w Kątach, a kiedy wydawało się, że protest nie zostanie zażegnany bez udziału policji, w piątek po południu strajk przerwano.
- Wstępnie porozumieliśmy się z przedstawicielami firmy, że we wtorek siadamy do rozmów i to z udziałem wojewody dolnośląskiego.
Będziemy domagać się o przywrócenie do pracy wszystkich zwolnionych pracowników. Jesteśmy wdzięczni, że "GL” nagłośniła sprawę i to w dużej mierze nam pomogło - powiedział zielonogórzanin Janusz Kandyba, kierowca Schavemakera i związkowiec, który będzie brał udział we wtorkowych rozmowach.
Przez tydzień wśród strajkujących pod Paryżem był i żaranin Paweł Łoś. - Mam nadzieję, że najgorsze już minęło, wracamy do pracy, bardzo bym chciał na święta przyjechać do domu - powiedział nam.
Pomimo wyjścia z impasu, Marcin Żurowski, przedstawiciel Schavemakera, odpowiedzialny za kontakty z mediami, nadal uważa, że strajk był nielegalny. Twierdzi też, że w Holandii wcale nie doszło do pobicia strajkujących kierowców, a informacje, które związkowcy Solidarności przekazują mediom, są nieprawdziwe.
- Fakty sami mówią za siebie - skomentował Zbigniew Rudnik, szef międzyzakładowej organizacji związkowej Solidarność Jedynka Wrocławska.
(tod)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?