Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Kieszonkowe” zielonogórskich radnych wzbudza sporo emocji. Jedni chwalą, inni pytają o sens tej inicjatywy [ZDJĘCIA]

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Zielonogórscy radni na sesji inauguracyjnej.
Zielonogórscy radni na sesji inauguracyjnej. Mariusz Kapała
W skład rady miejskiej weszło dwoje radnych, którzy nie mają własnego klubu: Anita Kucharska-Dziedzic (Ruch Miejski Zielona Góra) i Tomasz Nesterowicz (SLD). Czy jak inni radni będą mieli do dyspozycji „kieszonkowe”?

Prezydent Janusz Kubicki powtarza, że nie chce podejmować sam decyzji o tym, na co przeznaczać pieniądze z budżetu miasta. Stąd też od lat funkcjonujący w mieście budżet obywatelski, by to mieszkańcy wskazywali najważniejsze inwestycje w ich rejonach. Od kilku lat do podziału jest 6 mln zł. Podobnie swoją pulę pieniędzy do podziału mają kluby, znajdujące się w radzie. W obecnej – podobnie jak w poprzedniej – są trzy: Zielona Razem (klub prezydencki), Koalicja Obywatelska (PO i Nowoczesna), PiS.

Mandaty radnych zdobyli jeszcze wspomniani: Anita Kucharska – Dziedzic oraz Tomasz Nesterowicz. Czy i oni dostaną tzw. kieszonkowe radnych? W minionej kadencji T. Nesterowicz taką pulą do podziału nie dysponował. Prezydent Janusz Kubicki tłumaczy, że on tylko przygotowuje projekt budżetu. A radni mogą zrobić z nim praktycznie wszystko. To oni zatwierdzają najważniejszy dokument roku. W sprawie budżetu 2019 odbyły się już spotkania z klubami radnych. Chodzi o wypracowanie pewnego kompromisu. Bo – jak powtarza prezydent – budżet nie jest z gumy. Nie da się zaspokoić wszystkich potrzeb. Trzeba wybrać…

- Radni Kucharska i Nesterowicz dostali zaproszenie do dołączenia do któregoś z klubów – mówi Janusz Kubicki. – Nie zgłaszali też, że chcieliby dysponować pulą pieniędzy do podziału. Jeśli przekonają pozostałych radnych, że oni także powinni mieć swój udział w podziale tych pieniędzy, to tak się stanie. Wystarczy tylko zgłosić poprawkę. Przecież to rada decyduje… W poprzednich latach pula radnych z klubów wynosiła 150 tys. zł na każdego z nich. Radni z poszczególnych klubów ustalali wspólnie, jakie inwestycje wesprą, część pieniędzy przekazywali indywidualnie. Bo jak mówili, bezpośrednio do nich zwracają się mieszkańcy, szefowie stowarzyszeń, organizacji. Oni dobrze znają potrzeby zielonogórzan.

- Nie dostałam propozycji dołączenia do któregoś z klubów - mówi Anita Kucharska-Dziedzic, która jest przedstawicielką Ruchu Miejskiego Zielona Góra. - Ale abstrahując od tego i tak jestem przeciwniczką kieszonkowego dla radnych. Nie ma czegoś takiego w całej Polsce. Jako Ruch Miejski Zielona Góra proponowaliśmy, żeby te pieniądze, w ramach których teraz radni wskazują inwestycje do realizacji w swoim okręgu, były pulą dla każdego okręgu dla inicjatywy lokalnej. Takich pieniędzy wciąż nie ma, choć powinny być, nie są przewidziane też w przyszłym roku. A przecież w skład każdego okręgu wchodzi 5 radnych. Pomnóżmy to razy kieszonkowe, czyli 150 tys. zł. Niech to mieszkańcy w danym okręgu decydują, na co wydać te pieniądze. Wszak oni najlepiej znają potrzeby swojej dzielnicy. Inna jest procedura budżetu obywatelskiego, inna zaś inicjatywy lokalnej. W przypadku tej drugiej kwestii dopóki jest pula środków do wykorzystania, to pieniądze się przyznaje. Oddajmy możliwość decydowania mieszkańcom, to wzmacnia społeczeństwo obywatelskie, wpływa na jego integrację i aktywizację.

Do sytuacji odnosi się też Tomasz Nesterowicz (SLD): - Nic mi na ten temat nie wiadomo. Nigdzie nie ma zapisu formalno-prawnego, który wiązałaby – możliwość wskazywania zadań do wykonania w ramach „kieszonkowego” i konieczność przynależności do konkretnego klubu. Nie ma zapisu w ustawie o samorządzie, który by obligował radnego do wstępowania gdziekolwiek, w jakimkolwiek celu. Myślę, że jest to próba zamaskowania przez prezydenta tego, że w poprzedniej kadencji nie miałem możliwości wskazywania zadań do realizacji w ramach „kieszonkowego”. Trudno przyznać się do tego, że to było tylko widzimisię prezydenta. Nie ma podstawy prawnej, która określałaby, kto z takiego kieszonkowego może skorzystać a kto nie. A obecne wytłumaczenia to próba wybrnięcia z niełatwej sytuacji. Ja mam jedną radę: niech prezydent próbuje traktować radnych równoprawnie i nie będzie wtedy żadnego problemu.

Marcin Pabierowski (PO): - Uważam, że każdy radny powinien mieć możliwość, w ramach tej puli, decydowania jakie zadania w danym okręgu warto realizować. Jacek Budziński (PiS): - Według mnie nic nie stoi na przeszkodzie, by radni bez klubów dostali „kieszonkowe”, ale powinni w tej sprawie wystąpić do prezydenta.

Zobacz też: Szkoła Podstawowa nr 18 w Zielonej Górze wygrała milion złotych. Będzie Szkołą Ćwiczeń!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska