Niestety, na to pytanie ciągle brak odpowiedzi. Co, gorsza pojawiają się kolejne. Jak zespół w ciągu dosłownie pięciu dni może tak zmienić swoje oblicze? Czemu zadziorność, waleczność i pomysł na to by zdominować rywala pokazał dopiero w ostatnich trzech minutach, kiedy ten prowadził już 10 punktami? Jak to się dzieje, że drużyna mająca niższych graczy może tak wyraźnie dominować na deskach? Czemu ekipa z mocniejszą i chyba na dzisiaj najsilniejsza personalnie, nie potrafi tego wykorzystać w starciu z solidnym, ale słabszym kadrowo rywalem? W środowy wieczór Stelmet jako zespół pokazał się w pierwszej kwarcie i w trzech minutach ostatniej. W pozostałym czasie zdawał się ekipą, w której każdy ciągnie w swoją stronę. Mnożyły indywidualne błędy, zawodnicy mieli do siebie pretensje, w obronie jeden patrzył na drugiego, a w tym czasie rywale zbierali piłki po niecelnych rzutach. Czekamy na dobrze rozumiejący się zespół, mający jeden ważny cel, pokazujący pełnię swoich możliwości. Jeśli już go mamy, to w hali Mistrzów nie było tego widać. Co ciekawe, takim był właśnie Anwil...
Więcej w piątkowym papierowym wydaniu ,,GL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?