Śląsk Wrocław Handball – Budnex Stal Gorzów 28:17 (15:7)
- Budnex Stal: Nowicki, Marciniak - Lemaniak 5, Bronowski 2, Gumiński 2, Ripa 2, Pietrzkiewicz 2, Stupiński 1, Renicki 1, Kłak 1, Wychowaniec 1, Nieradko, Sulmiński, Droździk.
Mecz gorzowian ze Śląskiem we Wrocławiu miał spore znaczenie dla układu w czołówce tabeli. Po pierwszej rundzie rozgrywek oba zespoły wciąż pozostawały w gronie kandydatów do awansu do Superligi. Spotkanie w stolicy Dolnego Śląska miało w zasadzie wskazać drużynę, która zachowa szanse na awans i ekipę, która się z nimi pożegna. Na nieszczęście dla stalowców, to właśnie oni myśli o awansie będą musieli odłożyć na kolejny sezon, bo choć do końca rozgrywek pozostało jeszcze sporo czasu, to najlepsi w lidze z pewnością nie pozwolą się dogonić.
Gorzowianie, którzy wciąż muszą sobie radzić bez kontuzjowanego Kacpra Jaszkiewicza, nie dość, że nie przedłużyli serii zwycięstw do czterech spotkań, to we Wrocławiu polegli z kretesem. Ze Śląskiem przegrali po raz drugi w sezonie, a niedzielna (5 lutego) porażka okazała się ich najdotkliwszą w bieżącej kampanii.
Stal fatalnie weszła w mecz. Podopieczni trenera Oskara Serpiny razili nieskutecznością, nie trafiali nawet z rzutów karnych. Gospodarze za to nie marnowali okazji i w 12 min prowadzili aż 7:0. Niemoc gorzowian przełamał dopiero w 14 min Mateusz Stupiński. Jednak, jak się później okazało, najskuteczniejszy w całym sezonie zawodnik Stali, więcej bramek już nie zdobył.
W 18 min Śląsk prowadził 10:3, ale gdy trzy minuty później dwie bramki z rzutów karnych zdobył Michał Lemaniak, wydawało się, że goście mogą jeszcze wrócić do meczu, przegrywali 6:11. Gorzowianie nie poszli jednak za ciosem, do końca pierwszej połowy do bramki wrocławian trafili jeszcze tylko raz, a rywale odpowiedzieli czterema skutecznymi akcjami i osiągnęli ośmiobramkową przewagę.
Tuż po zmianie stron przyjezdni mieli chwile niezłej gry, ale po bramkach Wiktora Bronowskiego i Rafała Renickiego (było 16:9 w 35 min), gospodarze znów przejęli inicjatywę. W ciągu trzech kolejnych minut zdobyli trzy bramki z rzędu i wygrywali już różnicą dziesięciu goli (19:9). Gorzowianie wciąż nie mogli złapać na tyle dobrej skuteczności, by dorównać gospodarzom. Trzeba dodać też, że wrocławianie znakomicie spisywali się w defensywie. Wprawdzie pozwolili gościom na lekkie zniwelowanie strat (po bramkach Mateusza Ripy i Mateusza Wychowańca było 20:12), ale był to tylko chwilowy stan, bo Śląsk odpowiedział znacznie mocniej - w 50 min prowadził już różnicą dwunastu bramek (25:13).
WIDEO: Skrót Gali Sportu Lubuskiego 2023
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?