Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty gminnych firm

Tadeusz Krawiec
Czy będzie śledztwo w sprawie zniknięcia zakładowych pieniędzy?

Dwa magistrackie zakłady, odpowiedzialne choćby za porządek w gminie, toną w długach. Część radnych obwinia za to prezesa jednej z firm.

Trzy lata temu ówczesny burmistrz Zbigniew Ligus i popierająca go Rada Miejska zdecydowali, żeby zadłużoną firmę komunalną podzielić na dwie mniejsze: Zakład Usługowo - Handlowy Komunalnik i Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

Podział miał pomóc wyprowadzić firmy na prostą. Jednak obie toną w długach. Ponad 300 tys. zł zaległości ma ZGKiM. Na razie nie wiadomo, ile długów ma Komunalnik, bo w zakładzie trwa kontrola. Jednak zdaniem części radnych za zły stan Komunlnika odpowiada prezes Ireneusz Szwed.

Sprawa szafy pancernej

- Bez zgody rady nadzorczej wydał on na remont oczyszczalni 200 tys. zł. Pod koniec roku sztucznie podniósł dodatni bilans firmy, bo zaksięgował dwie niewykonane inwestycje za około 60 tys. zł. Od lipca do grudnia 2006 r. nie odprowadzał składek ZUS, za to wybranym pracownikom płacił nagrody. Wzrosły też wydatki na telefony - wylicza Edward Wojtysiak, który teraz pełni obowiązki prezesa Komunalnika.

Ciężkie oskarżenia wytacza też radny Tadeusz Robaczek, przewodniczący miejskiej komisji rewizyjnej. - Z szafy pancernej w kancelarii Szweda zginęło ponad 8 tys. zł. Gotówka ta należała do Zakład Gospodarki Komunalnej - przypomina. Wtóruje mu Daniel Janiak, szef firmy. - Nie mieliśmy własnej szafy pancernej i nie wpłacaliśmy pieniędzy na konto bankowe, bo natychmiast były zajmowane przez komornika. Dlatego pieniądze trzymaliśmy w Komunalniku, ale zginęły - mówi.

Sprawę zniknięcia pieniędzy badała choszczeńska prokuratura, ale ją umorzyła. - Jeśli nie będzie sprawcy, to pieniądze zwrócą ci, którzy odpowiadali za ich przechowywanie - mówi Leonarda Cichorzewska, skarbnik miejski. Jednak dyrektor Janiak nie zamierza płacić. Wspólnie z E. Wojtysiakiem wnieśli zażalenie do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Dla mnie sprawca jest tylko jeden. Z tego sejfu w październiku zginęło 1.600 zł, w listopadzie 5.400. Dlaczego prezes Szwed zawiadomił policję dopiero po trzeciej kradzieży? - pyta D. Janiak.

Zadanie dla prokuratora

I. Szewd wszystkiemu zaprzecza. - Bardzo dobrze, że zaskarżyli decyzję prokuratury! Jeśli będzie trzeba, to wynajmę prywatnego detektywa, żeby wyjaśnił sprawę - mówi nam. Uważa, że to on zaprowadził w Komunalniku porządek. - Na koniec 2006 r. firma miała tylko 10 tys. zł długu. O remoncie oczyszczalni wiedzieli wszyscy, włącznie z burmistrzem, a przetarg przeprowadzony był zgodnie z regułami. Zaległości w ZUS-ie są, ale wynikły z winy pracownicy - tłumaczy I. Szwed. O kradzieży pieniędzy z sejfu nie chce mówić, bo, według niego, dokładnie ją zaplanowano. - Już dawno podejrzewałem, że ktoś ma komplet zapasowych kluczy do pomieszczeń i sejfu - twierdzi prezes.

Burmistrz Józef Romanowski chce, żeby sprawą ponownie zajęła się prokuratura. Na pytanie, czy zwolnił I. Szweda odpowiada twierdząco, choć wyjaśnia, że na razie prezes ma zwolnienie lekarskie. Prezes mówi, że sam poda się do dymisji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska