Na lutowej sesji rada miała uchwalić przystąpienie do zmian w studium planu zagospodarowania przestrzennego gminy. Czyli wprowadzeniem do niego kopalni węgla brunatnego. Jednak przewodnicząca jak szybko otworzyła posiedzenie, równie szybko je zamknęła. Odczytała tylko informację podpisaną przez dwu radnych, o tym, że radny Marek Tracz, inicjator powstania komisji ds. współpracy z PGE Gubin, jest pracownikiem spółki węglowej, i w związku z tym nie może głosować w sprawie studium. Przewodnicząca uznała też, że rada nie może współpracować z kopalnią. Ale nie potrafiła sprecyzować, kto powinien o tym decydować.
- Byłoby to działaniem przeciw mieszkańcom, którzy w referendum jasno wypowiedzieli się przeciwko budowie kopalni - tłumaczyła Jadwiga Łanicka. Radnym to się nie spodobało, uznali niewyczerpanie porządku za naruszenie prawa i zgłosili wniosek o odwołanie przewodniczącej.
Plany budowy kopalni podzieliły mieszkańców gminy Brody. Część mówi inwestycji zdecydowane "nie", zwolennicy kuszą korzyściami, a mieszkańcy gminy załamują ręce i za chlebem wyjeżdżają za granicę.
Choć jest środek dnia, na ulicach pustki. Trzeba mieć szczęście, by kogoś spotkać. My mieliśmy.
- Nic tu się nie dzieje, sklepy pozamykane na cztery spusty, gmina powoli wymiera - wylicza Agnieszka Kula.
Kobieta ma 22 lata i przekonała się, że w Brodach nie czeka ją nic dobrego. Żadnych perspektyw na przyszłość. - Wyjeżdżam za granicę w poszukiwaniu pracy, jak część mojej rodziny i znajomi - zapewnia. - Nie zastanawiałam się nawet nad tą całą kopalnią. Nawet, jeśli powstanie, to dopiero za 20 lat, a ja potrzebuję pracy teraz.
Więcej przeczytasz w środę (27 marca) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?