Andrzej Macewicz, dyrektor Ośrodka Transportu Leśnego mówi, że jego firma gospodaruje na ponad 600 ha stawów: - Okazało się, że stawy są pustoszone przez zorganizowane grupy kłusowników. To niemal zawodowcy wyposażeni w sieci, inny sprzęt i samochody. Wyliczyliśmy, że mogą one nawet wyławiać do 10 procent ryb, głównie karpi. A jeśli w tym roku planujemy ponad 230 ton, to proszę policzyć, jakie ponosimy straty.
Żeby utrudnić życie kłusownikom i zminimalizować straty, ośrodek powołał specjalną grupę i wyposażył ją w niezbędny sprzęt. Jaki? O szczegółach dyrektor Macewicz nie chce mówić.
- Nie będziemy złodziejom, bo kłusownicy to zwykli złodzieje, ułatwiać życia - tłumaczy.
Efekty pracy grupy przyszły bardzo szybko. Henryk Grala, pracownik OTL wylicza:
- Pierwsze sukcesy odnieśliśmy już w sierpniu. Wtedy to nasi ludzi spłoszyli kłusowników dwukrotnie. Zostawili zresztą sieci i uciekli. Ale to był dopiero początek.
Czytaj więcej w środowym, papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?