Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta strażakiem? A dlaczego by nie!

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Bogusława Woźniak w otoczeniu swoich podopiecznych z młodzieżowej drużyny pożarniczej OSP Konotop, dwóch Szymonów i Łukasza. By zagłosować na panią Bogusię, wyślij na numer 71051 SMS o treści och.37.
Bogusława Woźniak w otoczeniu swoich podopiecznych z młodzieżowej drużyny pożarniczej OSP Konotop, dwóch Szymonów i Łukasza. By zagłosować na panią Bogusię, wyślij na numer 71051 SMS o treści och.37. fot. Michał Kurowicki
Na co dzień studentka resocjalizacji i pracownica urzędu gminy w Kolsku, a nade wszystko jedyna kobieta w OSP Konotop. Jeździ na akcje, opiekuje się młodzieżą w remizie i pomaga kręcić film o swojej jednostce.

Na spotkanie z Bogusławą Woźniak przyjechałem pół godziny przed czasem. Czekałem pod remizą w Konotopie. Pusto, pod sklepem tylko facet z małym piwkiem odgania komary znad ucha. Nagle pojawia się trzech chłopaków na rowerach. Ożywiają senna atmosferę i wpadają do remizy. To Szymek Śmigiel w granatowej podkoszulce, Szymek Baranowski w pomarańczowej i Łukasz Kucharski w białej.

Członkowie młodzieżowej drużyny pożarniczej z OSP Konotop. Za chwilę przychodzi ich szefowa Bogusława Woźniak. Chłopaki czekają na początek zajęć. Tak jest w każdy poniedziałek. Ale tym razem zabrałem ich przełożoną na pół godziny. Rozmawiam z jedyną kobietą w OSP Konotop Bogusławą Woźniak.

Jak miała 10 lat zaczynała jak ci chłopcy. Przyjęła się do młodzieżowej drużyny pożarniczej w Konotopie. W tym roku stuknął jej 14 rok służby. Gdy miała 21 lat wysłano ją na szkolenie do PSP w Nowej Soli. Zrobiła kurs podstawowy strażaka, na aparaty tlenowe, ratownika technicznego i dowódcę sekcji.

Po ukończeniu kursów założyła swoją własną młodzieżową drużynę pożarniczą. Pod jej opieką jest dwadzieścia dzieci, w wieku od 11 do 16 lat. Uczy ich jak udzielać pierwszej pomocy i odpowiedniego zachowania podczas ewakuacji.

W czasie poniedziałkowych spotkań w remizie jej podopieczni mogą wejść do ciężkiego bojowego stara z autopompą albo lekkiego gaśniczego żuczka z motopompą. Te dwa auta są na wyposażeniu OSP w Konotopie. Uczą się też jak opatrywać rany. Ćwiczą masaż serca na fantomie i rozwijanie strażackiego węża na boisku. Na pewno nie nudzą się ze swoją opiekunką.

Bogusława Woźniak nie ma strażackich tradycji w swojej rodzinie. Chociaż trzy lata temu do straży wstąpił jej brat. - Za to mama często bardziej przejmuje się akcją niż ja. Słysząc alarmową syrenę potrafi przybiec ze mną do remizy i pyta się gdzie i po co jedziemy? Nie dziwię jej się, to w końcu mama - uśmiecha się Bogusława.

Jak wszyscy w OSP Konotop, gdy zaczynała służbę, przeszła tradycyjny chrzest. Nowy członek musi wejść w mundurze do pobliskiej rzeki Obrzycy. Wykąpać się w niej i odpalić motopompę w żuczku. Od tego momentu jest już w rodzinie konotopskich strażaków. Cały ich oddział liczy 32 osoby i wszyscy są uprawnieni do wyjazdu na pożary.

Razem ze swoim oddziałem Bogusława uczestniczyła w gaszeniu wielu pożarów. Tak ja przed dwoma laty, gdy w okolicy grasował podpalacz. Zaczynał od wzniecania ognia na ścierniskach, potem były snopki siana i słoma. Ale kiedyś przesadził i podpalił gospodarzowi stodołę. Gasili ją ochotniczy strażacy z Konotopu, a winowajcę w końcu złapała policja.

Bogusławę Woźniak na co dzień spotkacie w Urzędzie Gminy w Kolsku. Pracuje tam jako referent. Oprócz tego znajduje czas na studia. Uczy się w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu, gdzie jest na ostatnim roku resocjalizacji.

Praca z samymi facetami to dla niej nie problem. - Koledzy mają dla mnie szacunek i umiemy ze sobą współpracować - opowiada Bogusława. - Co prawda mam ukończony kurs dowódcy, ale nie dowodziłam jeszcze akcją. Moje zadanie to udzielanie pierwszej pomocy i zabezpieczanie terenu działań ratowniczych.

Pamięta też akcję, jak z komedii z Luisem de Funes. Kilka lat temu podczas apelu w szkole w Konotopie wybuchła panika. Zauważono wydobywający się z drugiego piętra dym. Ludzie przybiegli do szkoły i włączyli syrenę. - Od razu pojechaliśmy do szkoły, po drodze wzywając do pomocy inne jednostki. Po dojechaniu na miejsce wyskoczyłam z wozu na rozpoznanie - opowiada Bogusława.

- Okazało się, że nic się nie pali, a domniemany dym to kurz. Na piętrze gdzie miało się palić, był remont. Robotnicy po pracy zostawili otwarte okna, żeby wszystko podeschło. Przeciąg spowodował, że chmura kurzu i osadu po remoncie wyleciała oknem niczym wielkie kłęby dymu. Dlatego na dole wybuchła panika.

Na koniec niespodzianka, bo kto by się spodziewał, że strażacy z OSP Konotop to ekipa filmowców? - Chcieliśmy rozruszać trochę naszą straż. Tak, żeby działo się coś ciekawego, nietypowego. Dlatego od kwietnia zaczęliśmy kręcić film o naszej jednostce - opowiada Bogusława. Mają profesjonalną kamerę, a wszystko kręci jej kolega Stanisław Smoliński.

W tym roku udało im się zarejestrować wyjazd na wały do Stanów i do Siedliska podczas powodzi. Kręcili tam materiał o powodzi, straży i mieszkańcach tych miejscowości. - Chcielibyśmy w ciągu dwóch lat zrobić film o naszej jednostce. To trwa długo, bo nie codziennie coś się u nas dzieje i na zrobienie fajnego filmu potrzeba czasu. Może w przyszłości uda się wziąć kamerę na inne akcje i wyjdzie z tego hit, a my dostaniemy Oskary - śmieje się Bogusława.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska