Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta z... jajami

Dariusz Chajewski
Do nowosolskiej firmy trafiła przypadkowo, chcąc odpracować stypendium. Gdy kilkanaście lat temu wygrała konkurs na dyrektorkę państwowego jeszcze przedsiębiorstwa, mężczyźni nie dawali jej szans. Przecież w tym fachu potrzeba chłopa z jajami.
Do nowosolskiej firmy trafiła przypadkowo, chcąc odpracować stypendium. Gdy kilkanaście lat temu wygrała konkurs na dyrektorkę państwowego jeszcze przedsiębiorstwa, mężczyźni nie dawali jej szans. Przecież w tym fachu potrzeba chłopa z jajami. fot. Mariusz Kapała
Gdy kilkanaście lat temu wygrała konkurs na dyrektorkę państwowego jeszcze przedsiębiorstwa mężczyźni nie dawali jej szans.

Przecież w tym fachu potrzeba chłopa z jajami.

Do nowosolskiej firmy trafiła przypadkowo, chcąc odpracować stypendium. Krystyna Karkoszka, niepozorna blondynka, potrafi wzbudzić autorytet. Nie, nie krzykiem, nie kobiecymi sztuczkami. Jak opowiadają jej podwładni, jest do bólu konsekwentna i sprawiedliwa. Co u kobiet w biznesie nie jest zbyt często spotykane.

Rzadko kieruje się emocjami, nie ulega - w zasadzie - kaprysom.
- Nie mam problemów z tym, że kobieta jest moim szefem, pfuj, szefową - twierdzi proszący o anonimowość trzydziestolatek. - A faceci trochę powstrzymują język i... bardziej o siebie dbają.

Jajczarski Oskar

Już jako studentka przyjechała do Nowej Soli. Po pierwsze, chciała odpracować fundowane stypendium. Po drugie, miała tutaj krewnych. Teoretycznie powinna przenieść się szybko do Świebodzina, gdyż tam miał powstać nowy, perspektywiczny zakład. Jednak mieszkanie zadecydowało, że będzie to Nowa Sól. Nie żałuje.

- To zabrzmi banalnie, ale ja naprawdę przeszłam przez wszystkie szczeble kariery w naszej firmie - dodaje Krystyna Karkoszka. - W 1991 roku wygrałam konkurs na dyrektora państwowego przedsiębiorstwa, cztery lata później, wraz z naszymi drobiarzami, postanowiliśmy utworzyć spółkę. Zakład spłacaliśmy dobre dziesięć lat...

Już dawno jedynym produktem Ovopolu przestał być proszek jajeczny. Dziś, wspólnie z naukowcami, opracowywane są nowe technologie. Np. z kurzego białka uzyskuje się lizozym, naturalny środek zwiększający trwałość produktów spożywczych. Przygotowują się do wyodrębniania cystatyny, której szuka przemysł farmaceutyczny do produkcji leków przeciwrakowych. Połowa produkcji wędruje na eksport.

Europa na okrągło

Każde jajko ma atest, a takim banałem jak ISO to już nawet tu się nie chwalą. Jaja pochodzą głównie z okolic Nowej Soli i Wolsztyna. Bo i Ovopol jest w Unii Europejskiej już od wielu lat, przeszedł także weryfikację rosyjskich kontrolerów, a to już - podobno - wyższa szkoła jazdy. Jakby tego było mało nowosolski zakład został ogłoszony najlepszą firmą jajczarską na świecie. Nagrodę - malowane na płótnie jaja - prezes Karkoszka odebrała podczas wielkiej gali Międzynarodowego Zrzeszenia Jajczarskiego w Budapeszcie, przypominającej podobno uroczystość wręczenia Oskarów.

Pracownicy z dumą patrzą dziś na fotki oceniając, że ich prezes wyglądała całkiem, całkiem... Wieczorowa suknia, specjalnie zrobione loki. Sama prezes ani przez chwilę nie odczuwała jakiegoś oporu ze strony męskiej części załogi. Z pewnością nie ze względu na płeć.

- Mam wrażenie, że panowie lubią ze mną pracować, może się przyzwyczaili... - dodaje błyskając uśmiechem. - I jestem pewna, że w zarządzanej przez kobietę firmie panują łagodniejsze obyczaje. Ale nie oznacza to taryfy ulgowej. Jednak staram się o rzeczach przykrych rozmawiać w cztery oczy. Nie warto nakręcać spirali emocji.

Ze 120 osób załogi podział płci jest równy. Jednak zdaniem Karkoszki ani płeć, ani wiek nie mają większego znaczenia. Liczą się kompetencje i chęć pracy. Nie można robić sobie z pracy... jaj. Idealna załoga to mieszanina żywiołowości i doświadczenia, pasji i spokoju.

Partia nie jest potrzebna

- Firmę tworzą ludzie i gdy czuję, że są ze mną dodaje mi to skrzydeł i czuję się mocniejsza w twardej walce konkurencyjnej - dodaje. - A tutaj trzeba rozpychać się nie tylko łokciami, ale i głową. Dlatego też nie wierzę w żadne ministerstwa popierania płci słabszej i partie kobiet. O nasze prawa nie ma z kim walczyć. Jeśli są jakieś bariery, to tylko w nas.

Na życie osobiste brakuje czasu. Może dlatego w jej gabinecie jest po domowemu, wszędzie są eksponaty z jej ogromnej kolekcji jajek. Rozmaitych, pochodzących ze wszystkich kontynentów. To jakby wielka kolekcja amuletów, które mają przynieść szczęście. Jej i firmie.

A co z kuchnią?

- Oczywiście jajka - reaguje natychmiast. - I zadaję kłam tym wszystkim opiniom, że nie można jeść jajek, iż nie należy przesadzać, że dybie na nas zdradziecki cholesterol. Jeśli nie jesteśmy uczuleni, nie mamy białkowej skazy, moim zdaniem możemy jeść jajka do woli i kiedy tylko mamy na to ochotę. Koniec z jajecznymi fobiami!

I udowadnia to goszcząc wymyślnymi jajecznymi potrawami znajomych i rodzinę. Bo poza pracą kocha jedno. Być z ludźmi...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska