O sprawie pani Jolanty napisaliśmy rok temu. Przypomnijmy, że po rozwodzie została z czwórką dzieci. Od lat mieszkali w dwupokojowym lokalu komunalnym przy ul. Młynarskiej. Ale do Zakładu Usług Mieszkaniowych przychodziły na Malisów skargi od sąsiadów: że hałasują, bałaganią na klatce schodowej, skutkiem czego cierpią wszyscy lokatorzy.
Aurelka tu się urodziła
Prezes ZUM Roman Borowiecki podkreśla, że nie miał innego wyjścia, jak wnieść pozew o eksmisję. I sąd rzeczywiście nakazał wyeksmitować całą rodzinę, łącznie z byłym mężem pani Jolanty.
Miasto wyznaczyło im lokale zastępcze: dwa odrębne pokoje w budynku socjalnym o najniższym standardzie, przy ul. Wyspiańskiego. Kiedy kobieta z dziećmi znalazła się z całą rodziną w pokoju o pow. 24 mkw. bez toalety i ogrzewania. Zimą musiała się dogrzewać piecykiem elektrycznym, a za potrzebą chodzić dwa piętra niżej do piwnicy, w której nie sposób przebywać bez zatkanego nosa.
Na domiar złego, jedna z córek pani Jolanty była akurat w ciąży. W takich warunkach urodziła małą Aurelkę, dziś już blisko roczną. Pani Jolanta cały czas wydeptywała ścieżki do magistratu, prosiła o litość. - Dalibyśmy im lokal o lepszym standardzie, właśnie z uwagi na dobro dzieci. Ale ich sytuacja jest niepoprawna, skargi wciąż się powtarzały - argumentował wówczas wiceprezydent Jacek Milewski.
Wytrzymali rok bez skarg
W końcu władze miasta postawiły warunek: przynajmniej rok nie może być żadnej skargi na Malisów. Rok tej gehenny właśnie minął. Odwiedziliśmy więc panią Jolantę. Skarg na nią rzeczywiście nie było. - Jestem szczęśliwa, prezydent obiecał mi przeniesienie do innego budynku socjalnego, na dwa pokoje, o lepszym standardzie - cieszy się kobieta. - Zresztą każde miejsce jest dobre, byle nie to.
Milewski jednak nic o tym nie wie. - Ale możliwe, że prezydent obiecał to tej pani na spotkaniu z mieszkańcami - dodaje. Z kolei Borowiecki przyznaje: - Słyszałem o tym, ale czekam na ostateczną decyzję z magistratu o przeniesieniu tej rodziny.
Szef ZUM podkreśla, że fakt, iż rodzina musiała przez to przejść, zawdzięcza tylko sobie. Jego zdaniem warunki w budynku socjalnym są zgodne z przepisami, czyli pięć metrów kwadratowych na osobę, woda na korytarzu, wspólne ubikacje - A że sami lokatorzy nie dbają tam o higienę, to już inny problem - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?