Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta z Zielonej Góry nie jest nosicielką wirusa, który zabił w Meksyku ponad 100 osób

Katarzyna Borek 068 324 88 37 [email protected]
Anna Boroń - Karczmarska. Wojewódzka konsultant ds. chorób zakaźnych na województwo lubuskie. Profesor i dr hab. nauk medycznych. Jest szefową Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Pod jej redakcją powstał m.in. podręcznik „Choroby odzwierzęce człowieka przenoszone drogą pokarmową”.
Anna Boroń - Karczmarska. Wojewódzka konsultant ds. chorób zakaźnych na województwo lubuskie. Profesor i dr hab. nauk medycznych. Jest szefową Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Pod jej redakcją powstał m.in. podręcznik „Choroby odzwierzęce człowieka przenoszone drogą pokarmową”.
- Z całą pewnością nasza pacjentka nie ma świńskiej grypy. To przeziębienie zatok - ogłosił dzisiaj doktor Jacek Smykał, ordynator oddziału zakaźnego w Zielonej Górze.

Na graniach bez zmian

Na graniach bez zmian

Po zniesieniu kontroli na granicy pogranicznicy nie mają żadnej możliwości, żeby pomóc w wyselekcjonowaniu osób, które wracają z rejonów zagrożonych wirusem.

- Granice można teraz przekraczać w dowolnym miejscu i nikt tego nie kontroluje - mówił nam wczoraj mjr Marek Sukiennik z Lubuskiego Oddziału Straży Granicznej. Dodał, że jedynie na lotniskach Straż Graniczna wywiesiła informacje Głównego Inspektoratu Sanitarnego, który zaleca m.in., żeby wyjeżdżający za granicę unikali bliskiego kontaktu z osobami, u których wystąpiły objawy grypy, bezwzględnie stosowały się do wszelkich decyzji miejscowej służby zdrowia i często myły ręce.

Wracających do kraju przestrzega się, że jeżeli w ciągu ok. 10 dni od powrotu zauważą objawy osłabienia, podwyższoną temperaturę ciała czy ból gardła muszą niezwłocznie zgłosić się do lekarza. - Te informacje nie tylko są wywieszone na lotniskach, ale też rozdawane są turystom - mówił mjr M. Sukiennik.

(beb)

Dziś w samo południe na dziedzińcu Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze kłębił się tłum dziennikarzy i fotoreporterów. Czekali na konferencję prasową w sprawie informacji, która od poniedziałku wieczorem elektryzuje całą Polskę.

Właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że zielonogórski oddział zakaźny przyjął kobietę, która skarżyła się na przewlekłe przeziębienie i gorączkę. Niby nic wielkiego, ale dodała, że kilkanaście dni temu wróciła z Meksyku. Dokładnie z rejonu, z którego zaatakowała w świat świńska grypa!

Gdyby okazało się, że kobieta rzeczywiście na nią zachorowała, byłby to pierwszy odnotowany w Polsce przypadek wirusa! Stąd dzisiaj tylu dziennikarzy oczekiwało, jakie słowa padną na konferencji prasowej, którą zwołał zielonogórski szpital.
- Z całą pewnością stwierdzam, że nie mamy u siebie na oddziale tej "modnej" choroby - oświadczył dobitnie ordynator zakaźnego Jacek Smykał.

Pozostanie w izolatce

Pacjentka została poddana różnorakim badaniom.
- Także pod kątem zarażenia wirusem świńskiej grypy. Już wstępne analizy ją wykluczyły, bo dały obraz infekcji bakteryjnej. Konkretnie zatok - ujawnił Smykał.

Kobieta zakazała personelowi szpitala udzielać jakichkolwiek informacji na temat swojej osoby, pobytu w Meksyku i samopoczucia po powrocie. Ordynator nie chciał nawet podać jej wieku (pytano go o to, bo młodsze osoby lżej przechodzą zakażenia).

Wiadomo jednak, że pacjentka leży w izolatce.

- Opuści ją za kilka dni, góra za tydzień - powiedział Smykał. Dodał, że odosobnienie chorych, którzy wrócili z egzotycznych krajów i skarżą się na złe samopoczucie, to standardowa procedury.

- Jestem pełna uznania, że nasi lekarze od razu ją wdrożyli - skomentowała Ewa Sabat, wicedyrektor zielonogórskiego szpitala ds. lecznictwa. - To potwierdzam, że wiemy i umiemy, postępować w sytuacji takiego zagrożenia.

Ćwiczenia z procedur

- Pacjentka nigdzie nie była odsyłana - przypomniała Sabat. - Natychmiast uzyskała w szpitalu lekarską pomoc. A my o możliwym przypadku zarażenia z miejsca poinformowaliśmy wszystkie odpowiednie służby

- Do mnie ta informacja trafiła błyskawicznie, mimo że byłam wtedy za granicą - potwierdziła wojewódzka konsultant ds. chorób zakaźnych na województwo lubuskie Anna Boroń - Karczmarska. Jej zdaniem zielonogórski przypadek pokazuje, że jako kraj jesteśmy dobrze przygotowani do najgorszego - czyli epidemii świńskiej grypy.

- Ciągle ćwiczymy odpowiednie procedury i zachowanie na wypadek zagrożenia wirusem. Przecież od strony technicznej nie ma znaczenia, czy to jest grypa ptasia, czy świńska. U nas to było tylko podejrzenie, ale lepiej reagować na wyrost, niż choć raz zlekceważyć taki sygnał - podsumowała Sabat.

Rozmowa z Anną Boroń - Kaczmarską, lubuskim konsultantem ds. chorób zakaźnych

Anna Boroń - Karczmarska. Wojewódzka konsultant ds. chorób zakaźnych na województwo lubuskie. Profesor i dr hab. nauk medycznych. Jest szefową Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Pod jej redakcją powstał m.in. podręcznik "Choroby odzwierzęce człowieka przenoszone drogą pokarmową".

- Czy podejrzenie świńskiej grypy w Zielonej Górze wzbudziło pani emocje?
- Ze względów zawodowych nie, bo emocje zaburzają przekaz informacji. A w przypadku każdego takiego wirusa, najbardziej liczy się czas oraz dokładność oceny zagrożenia. Jesteśmy na nie przygotowani, czego najlepszym dowodem jest wspaniała reakcja lubuskich służb sanitarnych i zielonogórskich lekarzy.

- Czy mamy do nich biegać z każdym przeziębieniem?
- Pamiętajmy, że świńska grypa jest nią nie tylko z nazwy. Daje takie objawy, jak tradycyjna - ogólnego rozbicia, gorączki. Ten wirus jest jednak bardzo inwazyjny, błyskawiczny w działaniu. Dlatego na pewno nie możemy mówić o długotrwałym złym samopoczuciu w nawiązaniu do świńskiej grypy. Zresztą w jej przypadku najgorsze są powikłania, które dotykają serca lub płuc. To właśnie ich uszkodzenia są najczęstszą przyczyną śmierci chorych.

- Ile wykluwa się choroba?
- Od pięciu do 10 dni, podczas których człowiek nie ma objawów, ale już zaraża innych. Pamiętajmy też, że nie każdy z wirusem musi zachorować. Może być jedynie jego przekaźnikiem. Dlatego w przypadku ostrej infekcji, tak ważne jest udzielenie lekarzowi rzetelnego wywiadu, nie tylko dotyczącego stanu zdrowia. Równie ważne jest, by podać, z kim "podejrzanym" i kiedy mieliśmy ostatnio kontakt, skąd przyjechał itd.

- Mówi pani, że Lubuskie jest przygotowane na epidemię. Załóżmy najgorsze - że wybucha. Na dwa zakaźne oddziały, które mamy w województwie w Zielonej Górze i Gorzowie, zgłasza się jednocześnie kilkuset chorych. I co wtedy?
- Nie dadzą rady. Ale żaden szpital na świecie nie byłby na to przygotowany! Dlatego właśnie mamy procedury postępowania w takiej sytuacji. Programy planowanego wysyłania chorych do innych lecznic oraz plany awaryjnego tworzenia szpitali doraźnych. Zapewniam, że jesteśmy gotowi nawet na najgorsze. Obyśmy jednak nie musieli tego sprawdzać.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska