Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochał bunkry aż po grób

Dariusz Brożek
Dariusz Brożek
Tadeusz Świder
Ponad 200 osób pożegnało „Małego” – bunkrowca, który zginął tragicznie na terenie dawnego obozu w Wysokiej i w minioną sobotę, 2 kwietnia, został pochowany na cmentarzu komunalnym kolo Międzyrzecza.

„Mały” był barwną i znaną postacią. Na pogrzeb przyjechali jego znajomi z całego kraju. Zasypali grób górą kwiatów i zapalili kilkadziesiąt zniczy. – Zostanie w naszej pamięci – zapewniał jeden z uczestników.

O tragedii pisaliśmy przed tygodniem w „Głosie Międzyrzecza i Skwierzyny”. Przypominamy, że 25 marca „Mały” spłonął podczas pożaru piwnicy na terenie dawnego obozu pracy w Wysokiej. Z płonącego pomieszczenia uratował się jego kolega, który zawiadomił mieszkańców. Było jednak już za późno. Strażacy wydostali z piwnicy spalone zwłoki 59-letniego Andrzeja M. Czyli „Małego”...

Kilka dni przed tragedią Andrzej odwiedził w Międzyrzeczu swojego znajomego Mirosława Plucińskiego, który od lat pasjonuje się fortyfikacjami i militariami. Międzyrzeczanin zaprosił go na obiad. - Potem powiedziałem mu, że przymierzam się do wybudowania ogrodowego grilla. Poprosił o kartkę i od ręki zrobił mi projekt. Był bardzo uzdolniony plastycznie. Nie dość, że znakomicie rysował i sam robił projekty, to miał smykałkę do murarki artystycznej – opowiada M. Pluciński.

Przez około 30 lat „Mały” był jedną z najbardziej malowniczych postaci w środowisku bunkrowców, jak potocznie nazywani są miłośnicy fortyfikacji. Był bardzo inteligentny i elokwentny. Przewodnik po MRU i znawca tych umocnień Tadeusz Świder z Międzyrzecza opowiada, że miał zdumiewającą umiejętność błyskawicznego nawiązywania kontaktów z ludźmi. - W mig owijał wycieczki wokół małego paluszka. Jak przyjeżdżałem z turystami do Wysokiej, wchodził do autokaru i prosił o fajkę. I natychmiast unosił się las rąk z paczkami papierosów. „Mały” brał po jednym, ale od wszystkich. I nikt nie miał mu tego za złe - opowiada.

Wieś Wysoka jest jedną z lubuskich stolic „bunkrowej” turystyki. Ciekawskich z całej Europy przyciągają pobliskie fortyfikacje MRU, resztki poniemieckiego obozu i wjazd do podziemi. Ale także czyste jezioro i pobliskie lasy. Oraz związane z nimi legendy. Np. o pływającej wyspie, czy podwodnym szpitalu. - „Mały” mógł o nich opowiadać godzinami. A żółtodziobom oczy wychodziły na wierzch. I biegali dla niego po kolejne puszki piwa - wspomina jeden z jego kolegów.

Dzięki umocnieniom, Wysoka jest prawdziwą Mekką bunkrowców, którzy organizowali tam nawet swoje zloty, nazywane Dniami Chaosu. „Mały” wodził rej na tych imprezach. Od wiosny do jesieni przesiadywał przed sklepem w centrum wsi. Pobierał od turystów „klimatyczne”.

- Nachalny nie był. Jeden dał mu złotówkę, drugi kupił piwo, a trzeci poczęstował kiełbasą. Z każdym pogadał, opowiedział jakąś anegdotę. Wszyscy go lubili - opowiadają w Wysokiej.

Ostatnią zimę „Mały” spędził w międzyrzeckiej noclegowni. Kiedy minęły przymrozki, wrócił na bunkry. Koczowniczy tryb życia odbił się na jego zdrowiu. W dodatku ostatnio złamał rękę. W dniu śmierci odwiedził sklep w Wysokiej i wręczył właścicielce bukiet róż. Chciał jej podziękować za dotychczasową pomoc. Jakby coś przeczuwał...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska