Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koła karuzeli

Andrzej Flügel
Moim zdaniem

Stary premier powiedział, że on i brat prezydent mogą gadać z nowym premierem jak ten ich przeprosi. Mnie wszyscy ostatnio dookoła wkurzają, a nawet nie mam się na kogo obrazić. Jeśli już, to i tak nikogo nie obchodzi.

Zrugał mnie za to ostatnio pewien Czytelnik. Nazwał miedzy innymi szatanem wcielonym, czerwoną zarazą i skunksem. Powód? W moim ostatnim tekście wyczuł chichot z porażki partii, którą on gorąco popierał. Zapowiedział powrót swoich faworytów na białym koniu. Za cztery lata, a może wcześniej, znów zatriumfują po to by ,,wyczyścić to bagno", które tworzą w tym kraju wiadome siły, przy wydatnej pomocy takich osobników jak, między innymi, ja.

Były poseł, a kiedyś szkoleniowiec kadry narodowej, Janusz Wójcik wrócił na ławkę trenerską. Na razie w drugoligowym Zniczu :Pruszków. Już w pierwszym meczu tłumy dziennikarzy stały za ławką i skrzętnie odnotowywały każde słowo słynnego trenera, którego teksty w rodzaju ,,Kasa Misiu, kasa" czy ,,golimy frajerów" weszły do historii polskiej piłki, podobnie jak srebro w Barcelonie. Wujo nic nie stracił, a okrzyki ,,miń go, on jest drewniany" ubarwiły w sobotnie południe drugoligową szarzyznę w Pruszkowie. Wójcik nie wygrał, ale i tak zapowiedział już atak na ekstraklasę. Zobaczymy jak mu pójdzie.

Tam przyjmują, tu zwolnili. Trenera Mandziejewicza z Lechii wywalił telefonicznie wiceprezes i jednocześnie szef całego lubuskiego futbolu. Ponoć nieobecność na piątkowym treningu była kroplą, która przelała czarę goryczy. W porządku. Czasem trzeba zadziałać ostro i zdecydowanie. Tylko czemu wcześniej działacze, pytani przez dziennikarzy o trenera, jego metody pracy i wywiązywanie się z obowiązków, mówili niemal chórem: wszystko jest w porządku, wszystko jest OK, jesteśmy zadowoleni!

Karuzela żużlowa już zakręciła kilka kół. Ponoć szefowa klubu z Rzeszowa wpadła pod stół negocjacyjny i trzeba było ją cucić, kiedy Nicki Pedersen powiedział ile chce za podpis na kontrakcie. Prezes Władysław z gorzowskiej Stali powiedział, że on tyle da. Nie ma sprawy. Jak dysponuje taką kasiorką... Przypomina mi się wojna z początku lat 90. o świeżo upieczonego wówczas mistrza świata, Duńczyka Jana Osvalda Pedersena. W końcu za ogromne pieniądze kupił go Rybnik. Ale Jan Osvald się połamał i tyle mieli z niego pożytku.

Wcale nie życzę tego mistrzowi świata. Zresztą wybrał Częstochowę i niech oni się oni martwią.

W sumie trudno się dziwić chęci pozyskania gwiazdy. Trzeba o nią walczyć. Ona przyciąga ludzi na trybuny, wokół niej się wszystko kręci. W porządku. Tyle, że gwiazda sama nie jeździ. Nawet jak w każdym starcie pierwsza minie metę, to ktoś musi mieć dwa albo choć jeden, punkt. Tylko kto ma je zdobywać skoro połowa budżetu pójdzie na jednego zawodnika? To jest problem godny wzięcia pod uwagę przez żużlowych bossów. Może nie warto się napinać? Widziałem kiedyś - i to na Ziemi Lubuskiej - klub, który przeinwestował. Było cudownie, bajery, występy pełna kasa i trybuny. Potem brakowało motorów, paliwa, pieniędzy, chęci i praktycznie wszystkiego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska