Nikt nie byłby zadowolony, gdyby ścieki zamiast trafiać do szamba, przelewały się do piwnicy. A tak się właśnie dzieje w Bytomiu Odrzańskim na ul. Kolejowej. Mieszkańcy budynków nr 9 i 11 od ponad roku nie mogą doprosić się naprawy kolektora ściekowego. - Prosiliśmy tutejszy Zakład Gospodarki Komunalnej o naprawę, ale nie mogą nic zrobić, bo teren należy do PKP - mówi pan Adam, jeden z poszkodowanych mieszkańców. - A kolej nie kwapi się zbytnio do zajęcia stanowiska w tej sprawie. I to pomimo tego, że z tego kolektora korzysta też ich nastawnia - tłumaczy.
Od czasu awarii mieszkańcy ul. Kolejowej zmuszeni są korzystać z pobliskiego szamba. Uciążliwości z tego tytułu są dwie: po pierwsze taki sposób pozbywania się ścieków jest dużo droższy, a po drugie do szamba oprócz ścieków spływa też deszczówka. - Po każdym większym deszczu ścieki cofają się do naszych piwnic - opowiada pan Adam. - Więc nie dość, że smród jest nie do opisania, to jeszcze wilgoć wchodzi nam w mury budynku - dodaje.
Antoni Bernat, dyrektor bytomskiego ZGK twierdzi, że zna sprawę od podszewki. - To już jest trzecia awaria w tym miejscu - wyjaśnia. - Za pierwszym i drugim razem naprawialiśmy tam co trzeba, bo szkoda było tych ludzi. Teraz, jak zawaliła się ta stara rura, pojechaliśmy tam na miejsce, wyszedł do nas pan z nastawni i pyta się, czy mamy zgodę i że jak to się jeszcze raz powtórzy, to ja za to beknę - opowiada A. Bernat. - Fakt, to jest teren należący do PKP i cała infrastruktura też jest ich. My tego nigdy nie przejmowaliśmy - dodaje.
Jak tłumaczy szef ZGK, szambo, z którego korzystają mieszkańcy, opróżniane jest raz w tygodniu. - W związku z tą awarią cierpią właściwie tylko mieszkańcy budynków 9 i 11, bo te są nisko położone. Nastawni to nie dotyczy, bo jest wyżej - wyjaśnia.
Mieszkańcom pozostawało więc tylko słanie kolejnych pism do PKP z prośbą o naprawę kolektora, bądź o wpuszczenie tam ZGK. Lokatorzy chcieli nawet dołożyć się do kosztów remontu. Kolej jednak milczała.
- Niedawno wpadliśmy na pomysł, żeby przebudować kanalizację, tak by nie przebiegała przez teren PKP, by uniknąć takich sytuacji w przyszłości. Zrobilibyśmy to już na własny koszt - mówi A. Bernat. - Ale to także wymaga zgody kolei na wejście na ich teren - mówi. - Szczerze mówiąc, nie wierzę, że w końcu się to uda. Kiedy dzwonię do tego PKP, to tam nikt nic nie wie... - dodaje.
Skontaktowaliśmy się więc z Piotrem Kryszakiem, rzecznikiem prasowym poznańskiego Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP, który obiecał zbadać sprawę i przedstawić stanowisko kolei. Jego telefon następnego dnia rzucił już nieco więcej światła na sprawę. - Faktycznie, ZGK wystąpił do nas o zgodę na wejście na nasz teren - mówi. - Pismo jest ze styczniową datą, do nas dotarło w lutym. Chociaż muszę przyznać, że trochę krążyło, bo leżało tydzień w innym wydziale - stwierdza bez ogródek P. Kryszak. Ostatecznie jednak udało nam się usłyszeć, że takowa zgoda ma być w końcu wydana.
Do tematu wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?