Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejarze walczą nie tylko o podwyżki

Jarosław Miłkowski, (kurz), (wolk) 95 722 57 72 [email protected]
Pan Bartłomiej Fąka do Zbąszynka dotarł w środę - zamiast pociągiem - stopem
Pan Bartłomiej Fąka do Zbąszynka dotarł w środę - zamiast pociągiem - stopem Paweł Janczaruk
Puste dworce kolejowe, pasażerowie pokonujący krótkie dystanse autostopem - taki obraz przyniósł środowy strajk kolejarzy z Przewozów Regionalnych. Jeśli nie dostaną podwyżek, zapowiadają kolejne protesty.

- Nie zdążę na rozmowę kwalifikacyjną w Krzyżu - mówiła nam w środę pani Monika z Gorzowa. Spotkaliśmy ją na dworcu autobusowym, gdzie szukała wyjścia z niewesołej sytuacji. Choć Krzyż dzieli od Gorzowa zaledwie 60 km, ona już o 10.00 martwiła się, że nie stawi się u potencjalnego pracodawcy na 15.00. Powód? - Dopiero w południe mam autobus do Drezdenka. Tam będę o 13.00, ale dalej już połączeń nie ma - mówiła rozżalona. Przyznała, że o planowanym strajku nic nie wiedziała, pod nosem klęła jednak na postawę kolejarzy. - Gdy zapytałam w kasie, co mam począć, usłyszałam, że to jest mój problem i oni mi w niczym nie pomogą - opowiadała.

Długotrwała podróż była też udziałem Bartłomieja Fąki. Przyszedł w środę na peron w Międzyrzeczu z nadzieją, że jego pociąg do Nowego Tomyśla odjedzie. Niestety, przeliczył się. Podróż, zamiast godziny, zajęła mu aż cztery. A to zaledwie 40 km! - Na stacji byłem o 10.30. Tam dowiedziałem się, że dziś nie wyjadę - mówił reporterowi. Postanowił więc, że uda się stopem do Zbąszynka, skąd, zamiast o 12.05, miał odjechać dopiero pociągiem pospiesznym o 13.40.
Z usług kolei nie mógł w środę skorzystać także dwudziestokilkuletni Tomek z Gorzowa. W Witnicy, gdzie pracuje, miał zjawić się o 9.00. On jednak nie narzekał. Przyznał, że za sprawą kolejarzy i rozkładu jazdy PKS mógł dłużej pospać, a do pracy wyruszyć później. - Spóźnienie będzie przez szefa usprawiedliwione - cieszył się, czekając o 10.00 na przyjazd autobusu.

- Ten strajk to jest ostrzeżenie - usłyszeliśmy od Jerzego Stroińskiego. Był w grupie kolejarzy strajkujących na węźle PKP Zbąszynek. - Jeśli nie dogadamy się z naszymi władzami do 24 sierpnia, to następny strajk będzie 48-godzinny, a ewentualnie kolejny 72-godzinny - zapowiadał. Pracownicy Przewozów Regionalnych walczą o 280 zł podwyżki. Chcą ją dostać jak najszybciej. Wielu z nich zarabia 1,2 - 1,5 tys. zł na rękę.
Kolejarze przyznają, że nie tylko o podwyżki im chodzi. - Nie chcemy być wciąż opieprzani przez pasażerów za różne błędy kolei - mówił Zbigniew Krzyżosiak, następny strajkujący. - Chcemy przekazać opinie pasażerów o firmie zwierzchnikom, żeby wzięli je pod uwagę, bo to my mamy kontakt z ludźmi i wiemy, co boli kolej.

W środę w całym województwie lubuskim na tory nie wyjechał żaden pociąg Przewozów Regionalnych. Strajkowali niemal wszyscy kolejarze. Z usług przewoźnika można było skorzystać jedynie na linii Zbąszynek - Gorzów. - Do pracy przyszedł kierownik pociągu i on pokierował kursującym na tej trasie autobusem komunikacji zastępczej - powiedziała nam Czesława Bieruta, dyrektorka Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
W związku ze strajkiem kolejarzy, więcej klientów miał w środę gorzowski PKS. - Ruch jest większy, ale jedynie o 20 - 30 proc. - usłyszeliśmy na dworcu autobusowym. Z czego to wynika? Pasażerowie Przewozów Regionalnych wzięli sobie do serca rady, by 17 sierpnia zrezygnować z podróży. Na gorzowskim dworcu kolejowym komunikatów o strajku i odwołanych połączeniach wysłuchiwały jedynie kasjerki. Chcących wybrać się w podróż praktycznie nie było.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska