Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejka chętnych czeka na ratunek na SOR-ze

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Lekarze podkreślają:  SOR to nie jest przychodnia zdrowia!
Lekarze podkreślają: SOR to nie jest przychodnia zdrowia! Mariusz Kapała
Adriannę przewieziono karetką kilkaset metrów. By czekała kilka godzin w kolejce.

Adrianna (nazwisko znane redakcji) ma 24 lata. We wtorek rano ją i jej narzeczonego bardzo rozbolał brzuch. - Nie wiedzieliśmy, czy coś zjedliśmy, czy wypiliśmy coś, co nam zaszkodziło - opowiada. Poszli do lekarza rodzinnego w Aldemedzie w Zielonej Górze, dostali leki rozkurczowe. Na chwilę zrobiło się lepiej. - Środę jakoś przetrwaliśmy – mówi. W nocy brzuch jednak bolał tak strasznie, że młodzi poszli szukać pomocy na pogotowiu. Tam Ada dostała zastrzyk rozkurczający i znów odesłano ją do domu. - W czwartek rano nie dałam już rady normalnie funkcjonować – opowiada.

Jej mama, przerażona stanem córki, usłyszała w Aldemedzie , że nie ma żadnego lekarza, który mógłby przyjąć jej córkę. Więc zaprowadziła ją na SOR. Tym bardziej że mieszkają dwa kroki od szpitala. Stamtąd jednak… Ada trafiła z powrotem do Aldemedu. - Powiedzieli, że szybciej przyjmie mnie lekarz w przychodni niż w szpitalu, a ja naprawdę potrzebowałam pomocy. W placówce bez ceregieli poprosiłam, by się mną ktoś zajął.

Przyjęła ją pediatra. Pomacała brzuch, zawołała inną lekarkę. Uznały, że z dziewczyną nie jest dobrze i wypisały jej skierowanie… na SOR. - Pani doktor mówiła, że załatwią mi przewóz karetką. Ada jak przez mgłę pamięta słowa, że szpital nie wyśle karetki, bo nie ma podpisanej umowy z Aldemedem. Mówiono też coś o tym, że miała po mnie przyjechać karetka… z Nowej Soli - wspomina Ada.

Ostatecznie dziewczynę karetką pogotowia dowieziono na SOR. Tam lekarz obejrzał ją i… wysłał do poczekalni. - Na trzy godziny. Przez ten czas nikt nie przyszedł zapytać, jak się czuję. Byłam wykończona, chciało mi się płakać – mówi. I opowiada, że dłużej niż ona czekała tam kobieta z małą dziewczynką, która coś połknęła, pani z dusznościami i jeszcze jedna z potwornie podbitym okiem. Siedziały kilka godzin, bo nie miał się nimi kto zająć!

Dlaczego Adrianna musiała tak długo czekać na pomoc? Przeczytasz we wtorek, 24 maja, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl

Przeczytaj też: Śmierć studenta w Zielonej Górze. Znamy wstępną przyczynę zgonu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska