Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna "afera" w Szprotawie. Tym razem poszło o wypowiedź w telewizji

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Podczas środowej sesji miejskiej rady w Szprotawie pod głosowanie poddano apel „w sprawie podjęcia działań w zakresie ochrony dóbr osobistych osób publicznych i pracowników administracji samorządowej”. A tak naprawdę chodzi o jedną wypowiedź w programie TVP. Oto Ewa Gancarz, która zasiadała w fotelu burmistrza w czasie, gdy obecny burmistrz przebywał w areszcie, stwierdziła, że słyszała, iż w szprotawskiej radzie ustalone jest co, kto kupi i za ile…

- Z zażenowaniem wysłuchałem tej wypowiedzi, która w mojej ocenie jest rzucaniem kalumnii – oceniał rozemocjonowany radny Roman Pakuła. - Jestem trzeciej już kadencji, miałem najwięcej głosów i szczycę się tym, że zaskarbiłem sobie szacunek i zaufanie szprotawian. I teraz ze zdziwieniem dowiaduję się, że działam w grupie przestępczej. Działki nie mam, chociaż pewnie by się przydała. Żyję skromnie z emerytury, nie wzbogaciłem się dzięki tej grupie przestępczej, nie mam samochodu, ani nawet roweru... I mam nadzieję, że osoba, która naruszyła moje dobra osobiste, odpowie w sądzie i rada zobliguje do tego pana burmistrza.

Nie mam nawet roweru

Potrzeby podpisania takiego apelu nie widzi radny Józef Rubacha i zapowiedział, że nie będzie głosował w sprawie tego apelu. Jak podkreśla, z tym apelem jest jak z podobnym stanowiskiem dotyczącym tolerancji wobec środowiska LGBT. Sprawa jest oczywista, natomiast pani Gancarz miała prawo wypowiadać się jako osoba prywatna. Powiedziała, co powiedziała.
- Nie zgodzę się z radnym Rubachą, apel jest zasadny, gdyż wprawdzie pani Gancarz wypowiadała się, nie pełniąc już funkcji, ale była przedstawiona jako była burmistrz. – reaguje wiceprzewodniczący rady Andrzej Skawiński. – I sugeruje, że w czasie pełnienia tych obowiązków posiadła wiedzę na ten temat. Tajemne układy i decyzje… Powinna podeprzeć to przykładem, że ma to poparcie merytoryczne, dowody. Tymczasem słowa te zostały wygłoszone z tajemniczą miną… To uwłacza naszemu samorządowi i sugeruje, że nie wiadomo, co się dzieje. Nie możemy sobie na to pozwolić. Radni powinni oczekiwać reakcji burmistrza.
Radny Jerzy Chmara dodał, że są granice tolerancji, ale ta nie zwalnia z tego, aby krytycznie podchodzić do działań, które krzywdzą innych ludzi. Jeśli ktoś publicznie wygłasza tak ciężkie zarzuty, na dodatek osoba, która była rekomendowana przez wyższa instancje, powinna znać granice krytyki. To była nieuczciwa ocena radnych, pracowników urzędu.
Radni jednoznacznie sugerują, że cały materiał telewizyjny powstał na konkretne zamówienie polityczne. Głosowało 18 radnych, 13 opowiedziało się za przyjęciem apelu, czterech przeciw, jeden się wstrzymał.

Atak polityczny

Ewa Gancarz całym tym zamieszaniem jest zaskoczona, a nawet zbulwersowana i uważa, że apel rady wpisuje się w całą kampanię polityczną wymierzoną przeciwko niej.
- Przede wszystkim nie należy wyjmować moich słów z kontekstu – mówi. – Nie powiedziałam, że wiem o tych wszystkich nieprawidłowościach, ale, że o nich słyszałam. Skąd ta moja wypowiedź? Kiedy pełniłam obowiązki burmistrza, zgłaszało się do mnie wielu ludzi, przychodzili z newsami, opowiadali. Dostawałam też anonimy. Nie podejmowałam tego tematu, gdyż stwierdziłam, że nie mam dowodów. Dziwię się, że radni tak nie zareagowali na krytyczne oceny innego rozmówcy w tym samym programie. Owszem, otrzymałam anonimowo listę osób, które jakoby składały się na obrońców burmistrza, ale nikomu jej nie pokazywałam.
Na dodatek jej zdaniem część wypowiedzi została wyrwana z kontekstu rozmowy, która trwała jakieś pół godziny. Stąd zapewne nagle pojawiła się opinia, że krytykowała również urzędników magistratu. Tymczasem podobne słowa nie padły, a uważa, że część pracowników urzędu zapłaciła stanowiskami za to, że dobrze z nią współpracowali.

Poznaj tajemnice szprotawskiego ratusza

Zahaczy o sąd?

- Wbrew zarzutom to nie ja byłam bohaterką tego materiału telewizyjnego, a burmistrz – dodaje. – I nie ja telewizję do Szprotawy zaprosiłam, aby, jak słyszę, zrobić miastu i władzy czarny PR. Natomiast to, co się dzieje, jest właśnie próbą szkalowania mojej osoby prawdopodobnie, aby mnie zdyskredytować w kontekście przyszłych wyborów.
Co dalej? Zobligowany przez radnych do działania burmistrz Mirosław Gąsik, jak mówi nie dziwi się radnym, gdyż zasugerowano im, delikatnie mówiąc, nieuczciwość.
- Apel radni podjęli, trafi on do mnie i zastanowię się, co zrobić - tłumaczy. - Prawdopodobnie przekażę ten dokument do analizy prawnej z prośbą o sugestię, jakiego rodzaju kroki podjąć. Nie będę zaskoczony jeśli ta sprawa zahaczy o sąd, gdyż ta wypowiedź stawia w złym świetle organ samorządowy gminy, ale i całą gminę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska