Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna bohaterska przegrana Lechii

(flig)
Nasi atakowali, byli częściej przy piłce, ale znów przegrali. W akcji Rafał Figiel i Patryk Małecki.
Nasi atakowali, byli częściej przy piłce, ale znów przegrali. W akcji Rafał Figiel i Patryk Małecki. archiwum GL
Lechia zaliczyła w Toruniu już 20 porażkę w tym sezonie. To najwięcej z wszystkich zespołów ekstraklasy, pierwszej i obu grup drugiej ligi. Szkoda, bo spokojnie mogła choćby zremisować.

Zielonogórzanie twardo postanowili przerwać pasmo przegranych. Postawili się w Toruniu. Mecz, mimo iż w tabeli oba zespoły dzieli przepaść, był bardzo wyrównany. Zielonogórzanie prowadzili otwartą grę i akcją odpowiadali na akcję.

W 31 min Rafał Duchnowski mógł zdobyć gola, ale jego strzał z ostrego kąta obronił bramkarz. Gospodarze odpowiedzieli sytuacją Adama Patory, ale na posterunku był Dawid Dłoniak. W sumie pierwsza połowa dawała wielkie szanse, jeśli nie na zwycięstwo, to przerwanie fatalnej passy ośmiu kolejnych porażek.

Druga połowa zaczęła się podobnie. Cóż z tego, skoro jeden błąd spowodował, że Elana zdobyła gola. Łukasz Kaczorowski stracił piłkę w środku pola, obrońcy nie zdążyli zareagować, nastąpiła długa wrzutka, błąd stopera i Mateusz Nowosielski znalazł się w sytuacji sam ma sam z Dłoniakiem.

Zawodnik Elany wykorzystał szansę. Lechia nie ,,rozsypała" się po tym golu. Podkręciła tempo, atakowała i mogła wyrównać. Brak skuteczności, który jest jedną z wielu bolączek tego zespołu, dał o sobie znać. W 70 min z bliska strzelał Artur Małecki, niestety, niecelnie. Lechia nadal atakowała. W 80 min znów mogła wyrównać, kiedy ostro uderzał Kaczorowski. Najlepszą okazję nasi mieli w 88 min.

Po podaniu Rafała Figiela i strzale piłka wróciła w pole, Andrzej Dorniak zobaczył, że Przemysław Kryszak jest zbyt wysunięty i wystarczyło tylko trafić w bramkę. Strzelił jednak tak, że wracający Kryszak zdołał złapać piłkę. Gospodarze też próbowali się odgryzać. Na szczęście nie zdołali już zdobyć gola. Lechia także nie.

- Wiem, że to kolejna porażka, więc nie ma się z czego cieszyć - powiedział trener Tomasz Trubiłowicz. - W tym spotkaniu jednak wreszcie coś pokazaliśmy. Przede wszystkim mieliśmy akcje wynikające z naszej gry, a nie powstałe tylko po błędach rywala. Uważam, że spokojnie mogliśmy zremisować, a nawet zwyciężyć.

Ta gra już się fajnie układała. To zaczęło jakoś wyglądać. Nie tracimy już bramek po stałych fragmentach, zawodnicy wiedzą, kto kogo kryje. Drużyna sobie pomaga, walczy, nie przechodzi obok spotkania. Wynik nie zawsze odzwierciedla przebieg wydarzeń na boisku. Tak było w Bydgoszczy, gdzie mimo 0:3 długo walczyliśmy jak równy z równym.

W Toruniu znów jeden błąd nie pozwolił nam czegoś ugrać. Liczę, że ten zespół uwierzy w siebie. Żeby tak się stało, potrzebujemy przerwać tę fatalną passę. Mam wielką nadzieję, że stanie się tak już w najbliższym meczu z Turem Turek, choć oczywiście swojej pozycji w tabeli już nie możemy poprawić.

ELANA TORUŃ - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:0 (0:0)

Bramka: Nowasielski (56)

ELANA: Kryszak - Wróbel, Sobolewski, Świderek, Zaremski (od 59 min Więckowski) - Patora (od 46 min Nowasielski), Mądrzejewski, Grube, Młodzieniak (od 46 min Iheanacho) - Zamara, Mania (od 46 min Sikora).

LECHIA: Dłoniak - Haraś (od 69 min Sztonyk), Górski, Brzykcy, Tyktor, Sucharek - Kojder, Figiel, Małecki (od 76 min Dorniak), Duchnowski - Pytlarz (od 48 min Kaczorowski), Kojder.

Żółte kartki: Wróbel, Haraś. Sędziował Mariusz Wiśniewski (Olsztyn). Widzów 100.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska