Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolej(na) odsłona dramatu w Zwierzynie

Paweł Kozłowski 95 722 57 7 [email protected]
Tak wyglądał dworzec tuż po tragedii. Dopiero pod koniec zeszłego roku udało się usunąć wagony wbite w budynek. Gmina zabiega o przejęcie dworca od PKP i jego odbudowę. Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych wyceniła straty na ponad 4 mln zł.
Tak wyglądał dworzec tuż po tragedii. Dopiero pod koniec zeszłego roku udało się usunąć wagony wbite w budynek. Gmina zabiega o przejęcie dworca od PKP i jego odbudowę. Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych wyceniła straty na ponad 4 mln zł. Tomasz Nieciecki
Nastawniczy ze stacji usłyszał szum. Kiedy zorientował się o co chodzi, zobaczył pędzące wagony. Skład zniszczył kozioł oporowy, budynki gospodarcze i wbił się w budynek stacji. Zginęły trzy osoby. Wracamy do lipcowego dramatu ze Zwierzyna.

Co się wydarzyło 26 lipca?

(minuta po minucie)
20.06 - ze stacji w Zwierzynie wyjeżdża pociąg - lokomotywa i siedem wagonów wypełnionych kruszywem. Jego celem jest punkt wyładunkowy firmy Eurovia w Owczarkach. Do pokonania ma około 2,5 km.
20.13 - pociąg zatrzymuje się przy rampie wytwórni mas bitumicznych. Pracownicy zewnętrznej firmy przystępują do rozładunku wagonów.
20.30-21.00 - następuje zmiana drużyny pociągowej. Pracę rozpoczynają nowy maszynista i ustawiacz.
21.04 - podczas rozładunku czwartego wagonu dochodzi do awarii koparki
21.33 - maszynista dzwoni do dyspozytora ruchu z informacją, że skład nie zostanie rozładowany z powodu awarii i że obsługa pociągu wraca do hotelu
21.47 - lokomotywa zostaje wyłączona
21.55 - pracownicy firmy naprawiają koparkę. Decydują, że będą kontynuować rozładunek.
22.05 - przesuwane przez operatora koparki wagony, zaczynają się toczyć po spadku linii kolejowej
22.10 - skład uderza w budynek dworca w Zwierzynie

Specjaliści m.in. z Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych sporządzili raport końcowy. Wynikająca z niego historia z 26 lipca przypomina scenariusz filmu, w którym ciąg przypadkowych - i wydawałoby się, że banalnych - zdarzeń doprowadza do śmierci głównych bohaterów. Niestety, w tym przypadku nie udało się oszukać przeznaczenia.

Główną przyczyną tragedii było samowolne rozłączenie wagonów od lokomotywy i przetaczanie wagonów przez trzech chłopaków: dwóch z nich miało 19 lat, jeden zaledwie 17. Kilka dni po wypadku usłyszeli zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy. Eksperci z komisji dowodzą jednak, że w tle dramatu zawiniły też nieznajomość regulaminów i łamanie procedur doświadczonej drużyny pociągowej.

Po pierwsze, w składzie brakowało m.in. wagonów z hamulcami ręcznymi. Po drugie, maszynista i ustawiacz nie powinni zostawiać pociągu bez nadzoru na noc przy rampie wyładunkowej. Specjaliści ustalili, że do takiej samej sytuacji doszło choćby dzień wcześniej! W całej historii zdumiewa też brak wyobraźni ekipy rozładunkowej. Operator koparki najpierw chciał przesunąć cały skład z lokomotywą (chodziło o to, by podepchnąć do rampy odpowiedni wagon do rozładunku) za pomocą wysięgnika. Lokomotywa nie ruszyła, bo miała zaciągnięte hamulce. Postanowili więc odluzować hamulce w wagonach. Nic to nie dało. Wymyślili więc, że odłączą wagony od lokomotywy. Ze względu na naprężony tzw. sprzęg (spadek torów w kierunku stacji wynosi tam 12 stopni), nie mogli zrzucić pałąka z haka. Ale i na to znaleźli radę. Docisnęli skład wagonów do lokomotywy za pomocą koparki i uwolnili pałąk. - W podobnym stylu przestawialiśmy skład już w Gorzowie i wtedy nic się nie stało. Nie przypuszczaliśmy, że może dojść do zbiegnięcia - tłumaczył komisji operator koparki.

Być może wagony nie zjechałyby, gdyby pod ostatnim była płoza hamulcowa. Maszynista i ustawiacz twierdzili, że ją podłożyli, jednak zaprzeczają temu pracownicy firmy wyładunkowej. Członkowie komisji nie odnaleźli jej również przy torach.
Idźmy dalej: eksperci zwrócili uwagę, że kozioł oporowy, który znajdował się przed budynkiem stacji, nie spełniał wymogów nowych przepisów. Tory powinny być tam zasypane piaskiem na przynajmniej kilkudziesięciometrowym odcinku.

Po analizie wypadku specjaliści z grupy złożyli u przewoźnika - firmy DB Schenker - wniosek, by odpowiedzialna za wydarzenia ze Zwierzyna drużyna pociągowa nie pracowała m.in. przy prowadzeniu pojazdów kolejowych. Wniosek na przyszłość jest też taki, by wyładunek towarów na liniach organizować na bocznicach, a nie szlakach kolejowych. Od momentu wypadku tor ze Zwierzyna do wytwórni w Owczarkach (to stara trasa do Strzelec Kraj.) jest zamknięty. Sprawą zajmuje się prokuratura. Zarzuty mają na razie tylko trzy młode osoby, które rozładowywały wagony. Grozi im do ośmiu lat więzienia.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska