Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koło nie chce referendum!

Lucyna Makowska
-Musimy walczyć o swoją przyszłość - mówią nastolatki.- Lepiej niech zaczną myśleć o nas i o swoich wyborcach, bo my nie chcemy szukać pracy za granicą, a mieć ją tutaj!
-Musimy walczyć o swoją przyszłość - mówią nastolatki.- Lepiej niech zaczną myśleć o nas i o swoich wyborcach, bo my nie chcemy szukać pracy za granicą, a mieć ją tutaj! Lucyna Makowska
Nie damy się wkręcić w referendum - pod takim hasłem w Kole w pobliżu Brodów ruszyła kampania przeciwko odwołaniu rady gminy. To pokłosie narastającego konfliktu na linii wójt - rada gminy. Podłożem sporu jest budowa kopalni Brody - Gubin.

Organizatorem kampanii jest stowarzyszenie "Zmieńmy razem gminę Brody". By zamanifestować swoje poparcie dla radnych - zwolenników inwestycji, która mogłaby postawić na nogi gminę, jego członkowie założyli koszulki z hasłami antyreferendalnymi.

- Sprzymierzeńcy wójta rozpowiadają o nas nieprawdziwe informacje, malują przed ludźmi czarną wizję wielkiej dziury, wprowadzają w błąd i tak już skołowanych mieszkańców- tłumaczył na wtorkowym spotkaniu Marek Tracz, radny gminy, szef komisji powołanej do współpracy ze spółką PGE.- Zapraszamy do nas inwestora, organizujemy wycieczki do miejscowości w Polsce, gdzie dzięki kopalni w dobrobycie żyją całe regiony, niech ludzie sami zdecydują, czy chcą lepszego jutra.

Nie chcemy szukać pracy za granicą!

Aleksandara Franczak ma dopiero 17 lat, ale dojrzałości mogliby się od niej uczyć starsi. Była z rodzicami na wycieczce w Rząśni i Kleszczowie. Na własne oczy mogła zobaczyć standard życia mieszkańców.

- Proszę mi wierzyć, nie chciało mi się tu wracać, do tej biedy - opowiadała nastolatka. - Tam jest po prostu inny świat. Mają wyposażone szkoły, baseny, boiska, a u nas z jednej strony są ruiny PGR-u, z drugiej las. Co mamy tu robić, gdy najbliższe kino czy basen mamy w Żarach i Zielonej Górze.

Jej koleżanka Laura Kula dodaje, że młodym ludziom wcale nie uśmiecha się wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu pracy.- Tu chcemy mieszkać, wracać po studiach, zakładać rodziny. Chciałabym, by władze, pomyślały o nas młodych ludziach, nie tylko o sobie.
Z Koła już teraz wyjechało 40 procent mieszkańców. Większość właśnie za pracą. Tak jak dzieci Marii Sykuły.

- Tylko jeden syn tu został, pozostali uciekli - mówi rozgoryczona.- Jeśli władze nic nie zrobią, wszyscy stąd uciekną. Jeśli ta dziura ma być jedyną szansą, to warto zaryzykować.

Sołtys Koła, Zbigniew Bednarski przypomina, że na 333 mieszkańców tylko 4 to rolnicy, pracę ma garstka, a większość żyje z rent, emerytur, albo z zasiłków. Z całej gminy wyjechało już ponad 1000 osób. Sam wójt Ryszard Kowalczuk przyznaje, że w pozostałych miejscowościach gminy jest podobnie. Mimo to jest przeciwny inwestycji. Uważa, że gmina może na niej jedynie stracić, przede wszystkim czyste środowisko.

Tu się żyje z rent i emerytur!

Z kolei radni z koalicji kopalnianej zarzucają mu, że unika rozmów z inwestorem, spotkań z władzami województwa. On zaś twierdzi, że to władze powinny przyjechać do Brodów i rozmawiać. Hanna Mrówczyńska, dyrektor projektu z PGE, wytknęła wójtowi, że gdy w lutym na spotkanie do Brodów przyjechali wszyscy zainteresowani, po pięciu minutach zamknięto sesję.

Przeciwnicy inwestycji, z przyrodnikiem Pawłem Mrowińskim na czele, wmawiają, że w
programie jest tylko kopalnia, ale nie ma w nim mowy o kompleksie energetycznym. Wciąż powołują się na ważność referendum sprzed 4 lat, w którym mieszkańcy większością głosów powiedzieli "nie" kopalni. H. Mrówczyńska, która od 2,5 roku jeździ na spotkania w Brodach, za każdym razem prostuje, że Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju do 2030 r. znalazł się również kompleks i przypomina, że lokalne referendum nie dotyczy inwestycji o zasięgu krajowym.

R. Kowalczuk zaś nie omieszkał przypomnieć, że to on jest głową gminy i nie godzi się, by radni, wychodzili przed szereg i stawiali go przed faktem dokonanym. W marcu radni uchwalili zmiany w studium uwarunkowań i kierunków rozwoju gminy, otwierające drogę inwestorowi do rozpoczęcia działań. Jednak po odwołaniu przewodniczącej rady, jej zastępca, zadeklarowany przeciwnik odkrywki, nie podpisał uchwały i nie skierował jej do wojewody. Sprawa utknęła w martwym punkcie.W odwecie za to pojawił się pomysł referendum w sprawie odwołania niewygodnych radnych. Czy do niego dojdzie i czy gminę przy takiej mizerii finansowej, stać na wydanie 50-60 tysięcy?

Społeczność Brodów podzielona jest od dawna. Wola dialogu jest, ale tylko w deklaracjach. W "realu" przeciwnicy i zwolennicy kopalni wciąż się ścierają.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska