Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koloratka nie zawsze znaczy samotność

Grażyna Zwolińska
Wystarczy spojrzeć na tę dwójkę, żeby zobaczyć, że 4,5-letnia Asia jest oczkiem w głowie swego taty
Wystarczy spojrzeć na tę dwójkę, żeby zobaczyć, że 4,5-letnia Asia jest oczkiem w głowie swego taty fot. Paweł Janczaruk
Z badań wynika, że 60 proc. polskich księży katolickich chciałoby założyć rodzinę.

Na razie jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu jest zrzucenie sutanny.

Opublikowane w ostatnim numerze Tygodnika Powszechnego badania, przeprowadzone przez prof. Józefa Baniaka z poznańskiego uniwersytetu, pokazują, że wielu księżom coraz trudniej jest akceptować surowe wymogi związane z celibatem.

Zgorszenie i zrozumienie
Nie chodzi, wbrew temu, co się powszechnie uważa, tylko o sferę życia seksualnego, ale o zwykłą ludzką potrzebę posiadania bliskiej osoby. Część duchownych żyje więc w nieformalnych związkach. Budzi to z jednej strony zgorszenie parafian, z drugiej - zrozumienie.
Badani przez prof. Baniaka księża skarżą się często na samotność, wyizolowanie, wypalenie. Mają problemy egzystencjalne, przeżywają rozterki ideowe. Widzą, że dziś pozycja księdza nie jest już taka, jak kiedyś. Bywa, że najpierw przychodzi kryzys tożsamości kapłańskiej, a dopiero potem szuka się kogoś, komu można powierzyć problem.

Jak bumerang powraca dyskusja na temat zniesienia celibatu. Na dyskusji się zawsze kończy. I choć Polska wciąż jeszcze słynie w świecie z eksportu księży do krajów, gdzie powołań jest za mało, to i do nas docierają trendy obecne w zachodnich krajach już od dawna.

Księżą, którzy zdecydowali się całkowicie odejść od kapłaństwa z reguły nie chcą wywiadów w gazetach. Ich rodziny też wolą pozostać w cieniu. Bywa, że przenoszą się na drugi koniec Polski, gdzie nikt nie zna przeszłości pana domu.

Dwa fronty

Stanisław Stawowczyk już od czterech lat był księdzem, kiedy spotkał kobietę swego życia. Mając 32 lata musiał podjąć najtrudniejszą decyzję. Nie wyobrażał sobie siebie poza Kościołem. Ale też nie wyobrażał sobie siebie bez swojej partnerki. Udało mu się połączyć te dwie sprawy: został księdzem polsko-katolickim.

Od tej chwili minęło ćwierć wieku. Dziś ksiądz Stawowczyk mieszka z żoną w Żaganiu. Mają dwie córki, studentki.

- Ta decyzja dojrzewała we mnie. W pewnym momencie uznałem, że to uczciwsze rozwiązanie. Wobec własnego sumienia, Kościoła, ale i tej drugiej osoby - mówi. - Nie mogłem żyć "na dwa fronty".

Wcześniej interesował się innymi wyznaniami, ekumenizmem. Wybrał kościół polsko-katolicki. Tradycja w nim jest katolicka, ale nie ma podległości Watykanowi. No i księża mogą mieć żony.
Odwiedzający Stawowczyka rzymsko-katoliccy kapłani może czasem mu zazdroszczą. Ale sam ksiądz nie wyobraża sobie, żeby Kościół katolicki z dnia na dzień zniósł celibat.

Tatuś w koloratce

Śliczną córeczkę ma ksiądz Dariusz Lik z Zielonej Góry. W Środę Popielcową w ub. roku akurat kończył prowadzić nabożeństwo, kiedy dostał sms-a, że ma natychmiast przyjechać do szpitala, bo coś się stało Asi. Pojechał, jak stał, w koloratce. Jak go Asia zobaczyła, rzuciła mu się w ramiona, wołając: - Tatusiu!

Trzeba było widzieć te miny wokół. Jak poszedł z dzieckiem do gabinetu lekarskiego, komentarze były niewybredne. Dopiero żona, która została na korytarzu, wyjaśniła, o co chodzi.
Z zarejestrowaniem Asi zaraz po urodzeniu też było trochę zamieszania.

- Urzędniczka w USC zapytała, dlaczego chcę rejestrować dziecko, skoro nie jestem jego ojcem - opowiada ksiądz Lik. - Okazało się, że w dokumentach jest zapisane, że ojciec nie żyje. Wyraźnie ktoś w szpitalu chciał chronić dobre imię mojej żony i zataić, że ojcem jest duchowny. Na szczęście wszystko dało się wyjaśnić.

Plusy z minusami

Dariusz Lik, proboszcz parafii ewengelicko-augsburskiej w Zielonej Górze, nastał tu po poprzedniku, biskupie diecezji, który miał żonę i troje dzieci. Bo u luterańskich księży problemu celibatu nie ma.

Ksiądz Lik nie porzucił katolicyzmu, bo księdzem katolickim nigdy nie był. Jako kilkunastolatek szukał swego miejsca i uznał, że kościół ewangelicko-augsburski jest najbliżej Biblii. Przyjął chrzest. Kiedy studiował teologię, poznał Anię, obecną żonę.
Dwa lata temu miał spotkanie w Paradyżu na temat życia duchownego z rodziną. Mówił o plusach i minusach takiej sytuacji.

- Plusem jest to, że jestem człowiekiem, jak każdy inny. Problemy życia rodzinnego znam z doświadczenia, a nie z teorii - podkreśla.

A minusy? Czasem jest mniej mobilny. Kiedy dwa tygodnie temu, z soboty na niedzielę, bardzo poważnie zachorowały żona i córeczka, nie mógł odprawić nabożeństwa.

- Napisałem jednak, oparty o słowa psalmu, list duszpasterski do wiernych, który został odczytany - opowiada. - Treść tego listu, napisanego od serca w trudnym czasie, okazała się dla słuchaczy lepszym kazaniem, niż niejedno wygłoszone osobiście.

Bo wierni, którym też czasem ktoś bliski poważnie zachoruje, zrozumieli sytuację swego pasterza.

(fot. fot. Archiwum)

ODCHODZĄ NIELICZNI
Rozmowa z ks. Andrzejem Sapiehą, rzecznikiem Kurii Zielonogórsko-Gorzowskiej

- 60 proc. polskich księży chce mieć pełne rodziny. Co ksiądz na to? - Rozmawiamy o fragmentach nie opublikowanych jeszcze badań socjologicznych, więc trudno wyciągać ostateczne wnioski. Nie wiemy, czy te 60 proc. to kapłani, którym takie pragnienia zdarzają się od czasu do czasu, czy raczej ci, którzy je świadomie w sobie pielęgnują i angażują się w ich realizację.

- Niektórzy angażują się do tego stopnia czynnie, że zrzucają sutannę. Są takie przypadki w diecezji? - W każdej zdarzają się odejścia. Ale to pojedyncze sprawy. U nas w tamtym roku odeszło czterech księży. A duchownych w diecezji jest 550.

- Jak takie odejście wygląda? - Po prostu pewnego dnia nie ma księdza w parafii.

- Znika? - Tak. Pakuje się i wyjeżdża.

- Nie zgłasza w kurii chęci odejścia? - Najczęściej nie. Tacy księża zwykle nie są zainteresowani tym, żeby tłumaczyć się ze swojej decyzji. Wyjątkowo zostawiają list albo umawiają się na spotkanie.

- Bo wiedzą, że instytucjonalny Kościół i tak się od nich odwróci i potraktuje jak osobę trędowatą? - Trudno wymagać, żeby biskup czy koledzy księża utwierdzali ich w decyzji o odejściu. Ale staramy się zrozumieć, co kieruje taką osobą, co przeżywa. To nie jest tak, że potępiamy, odwracamy się.

- Ksiądz, który zrzucił sutannę nadal przecież jest księdzem... - Tak. Nigdy księdzem być nie przestaje. Nawet gdy nałożono na niego kary kościelne lub gdy oficjalnie utracił stan duchowny. Choć wówczas nie wolno mu wykonywać funkcji kapłańskich, to jest jeden wyjątek: może udzielić rozgrzeszenia osobie umierającej.

- Co jest uczciwsze w sytuacji księdza, który ma bliską sobie kobietę, dziecko: odejście z Kościoła, czy zostanie z nim i kontynuowanie związku? - Jest jeszcze trzecia droga. Nawrócić się.

- To znaczy? - Być wiernym danemu słowu. Tak jak małżonek, który mimo różnych perturbacji małżeńskich pozostaje jednak w małżeńskim związku. Ksiądz powinien pamiętać o przyrzeczeniu oraz zobowiązaniach podjętych wcześniej wobec Boga i Kościoła.

- I zostawić dziecko na pastwę losu? - Pewne naturalne obowiązki wobec dziecka powinien wypełniać.

- No tak... A może jednak kiedyś katoliccy księża mogli zawierać małżeństwa? - Już dziś w Kościele katolickim są żonaci księża, bo dyscyplina celibatu obowiązuje tylko księży obrządku łacińskiego. Są obrządki wschodnie, dopuszczające kapłaństwo mężczyzn żonatych. Podobnie jak w Kościele prawosławnym.

- Ale ja myślę o księżach rzymsko-katolickich. Przecież celibat nie jest przykazaniem boskim, tylko kościelnym prawem ustanowionym przez ludzi. Przez ludzi może więc też być zniesiony. - Nie można wykluczyć takiej ewentualności. Celibat związany ze święceniami kapłańskimi to jest decyzja Kościoła. Zresztą jej wprowadzanie było ewolucyjnym procesem. Można więc snuć hipotezę, że kiedyś celibat zostanie zniesiony. Na razie jednak Kościół konsekwentnie podtrzymuje dyscyplinę celibatu dla duchownych.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska