Od sierpnia ubiegłego roku komornik bezskutecznie usiłuje eksmitować z mieszkania na ul. 9 Maja rodzinę Aleksandra i Krystyny Ostrowskich. Powodem ma być nieuregulowany od kilku lat czynsz. Rodzina nie płaci go gdyż, jak twierdzą jej członkowie, zgodnie z umową najmu, ich wkład finansowy w remont mieszkania miał być zaliczony na poczet opłat. Ostrowscy twierdzą też, że miasto dzięki sfałszowanym dokumentom chce bezprawnie odebrać im mieszkanie.
W poniedziałek rano w domu Ostrowskich panował spokój. Rodzina ma zamiar od nowa przejść wszystkie szczeble postępowania sądowego. - Od 17 grudnia jest prowadzone śledztwo. Chodzi o zgłoszone przeze mnie przestępstwo gospodarcze, żona była już przesłuchana w charakterze poszkodowanej. Gmina nigdy nie zrealizowała swoich zobowiązań odnośnie mieszkania, a my z tej umowy się wywiązaliśmy - mówi Aleksander Ostrowski, który złożył też w sądzie skargę na działalność komornika. Po raz pierwszy też w całej historii afery z mieszkaniem Ostrowskich sąd wziął pod uwagę pismo wypowiadające umowę najmu, które według rodziny jest ewidentnie sfałszowane.
Spokój nie trwał długo. Tego samego dnia rodzina otrzymała zawiadomienie o kolejnej, zaplanowanej na środę próbie eksmisji. W akcję błyskawicznie włączyli się przedstawiciele Inicjatywy Pracowniczej - związku zawodowego, który od kilku miesięcy pomaga rodzinie. Wczoraj o godz. 9.00 kordon ludzi uzbrojonych w czerwono-czarne barwy znów szczelnie zablokował dostęp do mieszkania Ostrowskich. Piętnaście minut później pojawili się funkcjonariusze policji. - My tylko mamy pilnować, by komornikowi nic się nie stało - mówił jeden z policjantów.
- Chcielibyśmy zgłosić popełnienie przestępstwa przez komornika - odpowiedział tłum zgromadzonych pod przewodnictwem Piotra Czyżaniaka z Inicjatywy Pracowniczej. - Komornik powinien wstrzymać się z eksmisja z uwagi na zły stan zdrowia pani Krystyny, nie wspominając, że powiadomienie powinno być wystawione minimum dwa tygodnie przed eksmisją - argumentował P. Czyżaniak.
Niedługo po przybyciu mundurowych, na miejscu zjawił się komornik Leon Kołtko. Natychmiast podsunięto mu te same dokumenty, które wcześniej przekazano policji. - Przyjąłem to do wiadomości. Proszę udostępnić mieszkanie - skwitował krótko L. Kołtko. - Pan chce bezprawnie wejść! - tłum związkowców zwarł szeregi. - Jeżeli pan uważa, że powiadomienie półtora dnia przed eksmisją jest wystarczające... - wtrącił A. Ostrowski. - Termin był w sierpniu ubiegłego roku. Eksmisja trwa i nie została zakończona - odparł komornik. - Proszę opuścić to pomieszczenie. - Proszę przestać łamać prawo! - tak wyglądała wymiana zdań pod drzwiami do mieszkania.
- Te osoby, które tu przyjechały są świadkami dokonywania przez pana przestępstwa - nie dawał za wygraną Ostrowski. - Niech pan się uspokoi, niech pan mi nie wmawia, że ja łamię prawo - nerwy komornika powoli puszczały. - Za drzwiami jest chora kobieta! Kim pan jest? Człowiekiem czy urzędnikiem? - pytała Ewelina z Głogowa, która dołączyła do ruchu po tym, jak sama przeżyła eksmisję.
W końcu jednak wzajemne przekrzykiwanie się przyniosło konkretne decyzje.
- Policja nie może was usunąć, bo mogą to zrobić tylko firmy ochroniarskie. Uprzedzam pana, następnym razem wynajmę taką firmę - mówił do A. Ostrowskiego komornik Kołtko. - To są działania ZOMO-wskie! I jeszcze chce pan wynająć ochroniarzy na koszt podatników! - brzmiała odpowiedź związkowców. - Przerywam czynności. O terminie następnej eksmisji zostanie pan powiadomiony - odparł komornik i wraz z policjantami opuścił budynek.
To jednak nie wystarczyło związkowcom, którzy nauczeni doświadczeniem zażądali spisania protokołu o odstąpieniu. Otrzymali go kilka godzin później, gdy w końcu udało im się skontaktować z komornikiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?