Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w Szpitalu na wyspie może doprowadzić do upadku oddziału chirurgii

Janczo Todorow
- Dwóch lekarzy nie będzie w stanie pracować na okrągło w oddziale - mówi ordynator Edward Lewkowicz.
- Dwóch lekarzy nie będzie w stanie pracować na okrągło w oddziale - mówi ordynator Edward Lewkowicz. fot. Janczo Todorow
Od lipca z oddziału chirurgicznego ma odejść trzech lekarzy - ordynator na emeryturę, a dwóch z powodu, jak twierdzą, złego traktowania przez szefa lecznicy. Dyrektor chce zatrudnić dwóch innych chirurgów.

Po Żarach rozniosła się wiadomość, że w związku z odejściem ordynatora chirurgii na emeryturę, dyrektor szpitala chce zatrudnić dwóch chirurgów ze 105. szpitala wojskowego, a jeden, z nich ma zostać szefem oddziału. Na znak protestu z powodu powołania ordynatora z zewnątrz, mówi dalej plotka, odchodzi jeszcze dwóch chirurgów.

- To bzdura, to nie jest protest przeciwko zatrudnieniu nowych chirurgów - ucina ordynator Edward Lewkowicz. - To jest reakcja na sposób, w jaki traktuje nas dyrektor szpitala. Przedstawia nas w złym świetle przed społeczeństwem, lekceważy nasz dorobek i ciężką pracę. Dyrektor zarzuca nam, że oddział jest deficytowy, a my żądamy podwyżek. Podwyżek nie żądaliśmy, a żaden oddział chirurgii ogólnej w kraju nie przynosi zysków. Zresztą, nasz deficyt jest jeden z najniższych.

Zabiera lekarzy

- Dalsza współpraca z szefem szpitala jest niemożliwa - zapewniają chirurdzy Krzysztof Wojtalewicz i Hubert Żurek. - Dlatego złożyliśmy wypowiedzenia i od 1 lipca odchodzimy. Dyrektor w ogóle z nami nie rozmawia, o tym, że chce zatrudnić dwóch nowych lekarzy na oddziale, dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową w marcu. Ale nasza decyzja nie jest reakcją na to, że szef zatrudnia nowych lekarzy, tylko na sposób, w jaki nas traktuje cały czas - dodają.

Ordynator tłumaczy, że owszem, jest jeszcze dwóch chirurgów, którzy nie odchodzą, ale oni pracują w poradniach, a nie na oddziale. - Po naszym odejściu od lipca dwóch lekarzy na oddziale po prostu nie da rady pracować na okrągło. Jest to fizycznie niemożliwe. Tym bardziej, że dojeżdżają do pracy, w sytuacji nagłej, ich dyspozycyjność będzie pod znakiem zapytania - zaznacza E. Lewkowicz.

- Dyrektor Szpitala na wyspie załatwił wszystko poza naszymi plecami - mówi Sławomir Gaik, dyrektor 105. szpitala wojskowego. - W ogóle nie rozmawiał ze mną, że zabiera nam dwóch wyszkolonych chirurgów. Bez nich nie jesteśmy w stanie w pełni zabezpieczyć obsługi medycznej wojska i pacjentów cywilnych z regionu. W ten sposób dyrektor osłabia i swój i nasz oddział chirurgiczny, godzi w interesy społeczeństwa. W tej sytuacji będę musiał przyjąć dwóch lekarzy, żeby utrzymać stan kadrowy zespołu chirurgów - dodaje szef sąsiedniej lecznicy.

Nie chce rozmawiać

Wiesław Olszański, dyrektor Szpitala na wyspie nie chciał rozmawiać na temat konfliktu. Potwierdził jedynie, że od maja przyjmie do pracy dwóch nowych chirurgów.

- Musimy bronić swojego dobrego imienia. Dlatego stawiamy sprawę jasno - dyrektor albo my. Niech starosta, któremu podlega Szpital na wyspie wybierze - kończą rozmowę K. Wojtalewicz i H. Żurek.

Podczas weekendu pomimo starań, nie udało nam się skontaktować się ze starostą żarskim Markiem Cieślakiem i uzyskać jego opinii. Do sprawy wrócimy jeszcze w tym tygodniu na łamach "GL".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska