Do redakcji „GL” zadzwoniła Natalia Kondarewicz z Raculi. - W miniony piątek około godz. 11.00 byłam na spacerze z córką. Szłam chodnikiem tuż przy Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Córkę wiozłam w wózku, gdy grupa koni ruszyła w naszą stronę - opowiada pani Natalia. - Bałam się, że konie mnie stratują. Uciekałam za pobliski kiosk warzywny, a konie za mną. Ulicą akurat jechał TIR, nie było gdzie uciec. Na szczęście przygodni ludzie odgonili zwierzęta.
Nasza Czytelniczka zadzwoniła w tej sprawie do WOSiR-u, bo myślała, że konie uciekły właśnie z ośrodka. Tam dowiedziała się, że zwierzęta należą prawdopodobnie do właściciela stadniny, która sąsiaduje z ośrodkiem. - To nie pierwszy raz konie wałęsają się po ulicy. Raz widziałam, jak jeden cwałuje środkiem asfaltu. Przecież to niebezpieczne dla kierowców - mówi N. Kondarewicz. - W moim przypadku było o włos od tragedii.
Konie należą do Dariusza Majewskiego. To właściciel stadniny EuroRanczo w Drzonkowie. - Bardzo przepraszam tę panią za to, że moje konie ją wystraszyły - mówi D. Majewski. - Mam dwie klacze uciekinierki, które gdy są razem na padoku, poszukują przygód. To klacze, które skaczą pod siodłem. Nie boją się wysokości. Karabela to nawet była na mistrzostwach świata w Berlinie w zeszłym roku. Gdy jest jedna z nich na wybiegu, nie ma problemów. Kiedy razem, są problemy. To właśnie dla Karabeli i Pokory podwyższyłem ogrodzenie aż do 1,6 m.
Czytaj więcej w piątek, 15 kwietnia w papierowym wydaniu „Gazety Lubuskiej” oraz w naszym serwisie plus.gazetalubuska.pl
Przeczytaj też:Dlaczego Dawid zabił wujka? Niedługo wyrok za zabójstwo [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?