Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec awantur w zielonogórskim Kornerze. Czas do pracy

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Dzieci są przyszłością każdej dyscypliny, a ich rodzice to niezawodni sponsorzy, których warto wpuścić w wir klubowej pracy. Wszystko, co robią, robią dla pociech czyli dla siebie.
Dzieci są przyszłością każdej dyscypliny, a ich rodzice to niezawodni sponsorzy, których warto wpuścić w wir klubowej pracy. Wszystko, co robią, robią dla pociech czyli dla siebie. Mariusz Kapała
Wygląda na to, że grupa rodziców włączy się aktywnie do pracy w Kornerze. Działacze, którzy wcześniej postrzegali ich, jako wichrzycieli i awanturników, postanowili wykorzystać sporą wiedzę i energię adwersarzy do "nowego rozdania" w klubie.

Pod koniec marca do mojej skrzynki trafił list od rodzica młodej pływaczki. Dariusz Krępa ze szczegółami przedstawił swą "przygodę" z zielonogórskim Kornerem. On i grupa rodziców z klasy czwartej sportowej, a później okazało się, że także pojedyncze osoby z innych roczników, miała szereg uwag dotyczących zarządzania jednym z największych i najbardziej utytułowanych klubów pływackich w Polsce. Przysłowiowym haczykiem okazały się składki członkowskie. Rodzice uczynili z 80 zł miesięcznie języczek u wagi, choć zastrzegli, że mają pieniądze, a chodzi głównie o zasady.

Doszło do serii spotkań rodziców z dyrektorem klubu. Pan Dariusz i Marian Rzeźniewski zarzucili sobie wzajemnie kłamstwo. Rzeźniewski przedstawiał jedną wersję spotkań, a Krępa i rodzice drugą. Dialog wydawał się absolutnie niemożliwy. Przez moment zwątpiłem czy za panem Darkiem jeszcze ktoś stoi, ale wątpliwości rozwiało spotkanie w redakcji.

Przyszli rodzice kandydatów na zawodników i tych, którzy już pracują na nowe karty w bogatej historii Kornera. Zaznaczyli, że będą płacili, ale chcą zmian w klubie. Działacze też muszą postarać się o pieniądze. Zdaniem opiekunów potraktowano ich z wyższością, storpedowano propozycje pomocy. Padały konkretne zarzuty. Dlaczego klub nie stara się o pieniądze z funduszy unijnych? Gdzie są stypendia dla najlepszych? Krępa dostarczył dowody, że składki członkowskie pobierano od osób, które w ogóle nie należały do klubu. Grzmiał, że brakuje pokwitowań, które powinni dostawać rodzice. Zdaniem pana Darka i prawnika, który analizował statut Kornera, członkowie-uczestnicy czyli dzieci, w ogóle nie powinny płacić składek. - Trzeba to zmienić - apelował Krępa.

Dyrektor Rzeźniewski rzeczowo argumentował, że rodzice nie wywiązali się z umów, a ich jedynym celem jest przedstawianie zarządowi planu pracy. Podkreślił, że tak duży klub nie może ulegać presji sześciu osób, które są niezadowolone i wywołują awantury na łamach prasy. W takiej atmosferze obie strony "dopłynęły" do kwietniowego walnego zebrania.

Konfrontacja pokazała, że jedni i drudzy mają problem z zachowaniem dystansu oraz zasad merytorycznej dyskusji. Mało tego, dwóch ojców złożyło deklaracje przed walnym, ale członkami klubu zostali dzień po nim. Okazało się, że podobnych problemów z przynależnością nie miało dwóch zawodników, w tym jeden, który skończył 18 lat kilka dni przed zebraniem. - To bezczelna ustawka! - grzmiał jeden z rodziców.

Inna sprawa, że opiekunowie mieli status gości, a nieustannie przerywali dyskusję, atakowali przede wszystkim dyrektora, wytykając mu nieudolność i brak wiedzy w zakresie funduszy Unii Europejskiej. Prowadzący spotkanie trener Jacek Miciul momentami tracił kontrolę nad występującymi i sam stawał się adwersarzem. Wynik był taki, że część zniesmaczonych uczestników zebrania wyszło przed końcem, nie udało się poprawić statutu, uzgodnić warunków "nowego otwarcia". W ogóle nic nie ustalono, a na koniec powstała wątpliwość czy spotkanie i głosowania były wiążące.

Tak w telegraficznym skrócie wygląda konflikt rodziców i zarządu klubu Korner, który ciągnie się od kilku lat, a z nową mocą rozpalił się we wrześniu ub.r. Myślałem, że sprawa jest beznadziejna. Kolejne telefony od rodziców utwierdzały mnie w przekonaniu, że oni nie chcą się dogadać z dyrektorem Rzeźniewskim. Prezes Adam Jeske wydawał się podatny na sugestie, ale w kluczowych momentach stał twardo za kolegami z zarządu. To był pat!

Kilka dni po walnym coś jednak drgnęło. "Na tę chwilę jest zgoda na utworzenie przez rodziców, nazwijmy to, planu naprawczego, do którego ustosunkuje się zarząd. Jest zgoda na utworzenie zespołu marketingowego rodziców z wydzielonym funduszem. Jest zgoda na udział jednego z rodziców w komisji rewizyjnej. Rozważamy jeszcze kilka innych pomysłów. Na tę chwilę wszyscy zgodnie myślimy, że to wystarczy. Od czegoś trzeba zacząć" - napisał do mnie pan Darek, od którego zaczęła się opowieść o problemach rodziców z Kornerem.

Od Jakuba Sakrajdy dowiedziałem się później, że ma powstać odrębny fundusz stypendialny, który będzie zdeponowany na klubowym subkoncie i dostępny tylko na wskazany cel. Jeden z rodziców zadeklarował się, że stworzy strategię dla klubu, która będzie swoistym planem działania na dłuższy czas. W planach jest także nowy logotyp. Robocze spotkanie z opiekunami, którzy chcą się zaangażować w pomoc zaplanowano na 21 maja.

A co na to prezes Jeske? Jak widzi przyszłość organizacyjną Kornera i dopuszczenie rodziców, z którym klub miał konflikt, do pracy na jego rzecz?

- Rodzice są ważnym ogniwem w działalności klubu i nigdy w to nie wątpiłem. Wydaje mi się, że popełniliśmy błędy w komunikacji. To był chyba najistotniejszy problem - powiedział Jeske. - Próbujemy się dogadać, bo nie mogę jeszcze powiedzieć, że wszystko jest OK. Spotykamy się, kilku rodziców wstąpiło do klubu. Są osoby, które chcą się zająć jego promocją, bo uważają, pewnie słusznie, że zbyt słabo eksponujemy wizerunek Kawęckiego. Oczywiście skorzystamy z ich pomocy. Już dostali pełnomocnictwo zarządu na prowadzenie rozmów o ewentualnym sponsoringu. Mamy w planie prace nad logiem i postaramy się o mecenasa, który chciałby się znaleźć w naszej nazwie. Poza tym normalnie pracujemy. 18 i 19 maja w Drzonkowie odbędzie się Grand Prix z udziałem krajowej czołówki. Już dziś wszystkich serdecznie zapraszam na tę imprezę.

Bardzo fajnie, że spory zapas energii zostanie wykorzystany do budowania nowej jakości zielonogórskiego pływania. Mistrz świata Radosław Kawęcki znalazł wreszcie solidnego sponsora indywidualnego w postaci KGHM-u. Nie było konferencji i pompy, a wydarzenie bankowo godne takiego "uderzenia". Życzymy Kornerowi, by w przyszłości równie potężny mecenas objął wsparciem cały klub, a jego sukcesy były na ustach regionu. Tak duża i utytułowana organizacja bakowo na to zasługuje.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska