Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjna nowinka w siatkówce

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Przy obowiązkowym ataku w pierwszym tempie z drugiej linii broniący nie mają problemów z ustawieniem potrójnego bloku. Tak, jak siatkarze Farta Kielce, czekający z lasem rąk na uderzenie Bartosza Mische z Rajbudu GTPS Gorzow Wlkp.
Przy obowiązkowym ataku w pierwszym tempie z drugiej linii broniący nie mają problemów z ustawieniem potrójnego bloku. Tak, jak siatkarze Farta Kielce, czekający z lasem rąk na uderzenie Bartosza Mische z Rajbudu GTPS Gorzow Wlkp. fot. Kazimierz Ligocki
Pierwszy atak tylko z drugiej linii? - To wielka głupota! - twierdzą zgodnie trenerzy, zawodnicy i kibice. Nikt nie chce kontrowersyjnej nowinki na stałe.

Na pomysł zmiany przepisów wpadli działacze FIVB przy okazji trwających właśnie w Katarze Klubowych Mistrzostw Świata. Zarządzili, iż po przyjęciu zagrywki (czyli w tak zwanym pierwszym tempie) zespół może wykonać atak tylko z drugiej linii (czyli minimum trzy metry od siatki). W kontrach możliwe jest już normalne rozgrywanie.

Co chcieli osiągnąć taką nowinką? Podobno zrodziła się ona w krajach arabskich, marzących o siatkarskich sukcesach, ale dysponujących niższymi i słabiej wyszkolonymi technicznie zawodnikami. Obowiązkowe ataki z drugiej linii miałyby spowodować przedłużenie akcji (będzie mniej ,,gwoździ'' z pierwszej linii), a tym samy wyrównać szanse drużyn z różnych zakątków świata.

- Jeśli FIVB chce przedłużyć spotkania, to lepiej niech wydłuży sety do 35 punktów! - mówi Sławomir Gerymski, przez 18 lat rozgrywający ligowych drużyn i reprezentacji, a obecnie trener Rajbudu GTPS Gorzów Wlkp. - Ja widzę same minusy tego rozwiązania: brak nacisku na dokładne przyjęcie zagrywki, przekwalifikowanie rozgrywających na zwykłych wystawiaczy, położenie nacisku na siłowe ataki kosztem ciekawych rozwiązań technicznych, wreszcie duże niebezpieczeństwo kontuzji, powodowanych przez rozpędzających się z drugiej linii graczy.

Siatkówka - głownie wskutek nacisków telewizji - przeszłą w ostatniej dekadzie ogromną ewolucję. Tradycyjne zdobywanie punktów wyłącznie przy własnej zagrywce zostało zastąpione przez system tie breakowy, zniknął błąd netu przy zagrywce, pojawiła się pozycja libero, a od niedawna zawodnicy mogą także dotykać siatkę - jedynie za wyjątkiem górnej taśmy. Te nowinki na pewno uatrakcyjniły i przyspieszyły grę, lecz pomysł z Dohy nikomu nie przypadł do gustu.

- Przy nowych przepisach praktycznie niepotrzebni są na boisku libero i środkowi bloku - twierdzi Roman Bartuzi, 270-krotny reprezentant Polski, dziś siatkarz drugoligowej Olimpii Sulęcin. - Pierwszego lepiej zastąpić kolejnym atakującym z drugiej linii, a drudzy tylko sporadycznie otrzymują szanse uderzenia z krótkiej w kontrach.

Obserwatorzy meczów w stolicy Kataru mówią zgodnie, że przypomina się im siatkówka, preferowana kiedyś przez reprezentację byłej NRD: z wysokimi wystawami na skrzydła, zupełnym brakiem kombinacji oraz zawsze podwójnym lub potrójnym blokiem rywali. - Wierzę, że ta formuła umrze śmiercią naturalną - wyznaje przyjmujący PGE Skry Bełchatów Bartosz Kurek. - Do działaczy światowej federacji mam tylko jeden apel: panowie, nie zabijajcie piękna naszej gry!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska