Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Lubuskiem: zielona wyspa bierze sprawy we własne ręce. Czytaj w cyklu: Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

OPRAC.: Zbigniew Borek
- Szybko, bez konkursów i trudnych procedur zrobiliśmy własny projekt, na początku za 50 mln zł. Zadziałało poczucie wyższej konieczności. Powstał niezwykły most Polska - Chiny. Zarząd Województwa, zielonogórska firma LUG, konsulat w Szanghaju, żołnierze Czarnej Dywizji, AirCargo LOT... długa lista niezwykłych ludzi, których połączyła wspólna sprawa - zdrowie i życie Lubuszan! – pisze Elżbieta Anna Polak, marszałek lubuski, w redakcyjnym cyklu „Gazety Lubuskiej” Ja, Ty, Pani i Pan(demia).
- Szybko, bez konkursów i trudnych procedur zrobiliśmy własny projekt, na początku za 50 mln zł. Zadziałało poczucie wyższej konieczności. Powstał niezwykły most Polska - Chiny. Zarząd Województwa, zielonogórska firma LUG, konsulat w Szanghaju, żołnierze Czarnej Dywizji, AirCargo LOT... długa lista niezwykłych ludzi, których połączyła wspólna sprawa - zdrowie i życie Lubuszan! – pisze Elżbieta Anna Polak, marszałek lubuski, w redakcyjnym cyklu „Gazety Lubuskiej” Ja, Ty, Pani i Pan(demia). fot. archiwum urzędu marszałkowskiego
Arek z Gorzowa: Cieszę się, że na mapie Polski jesteśmy tą zieloną wyspą, jeśli chodzi o liczbę zarażonych. Elżbieta Anna Polak, marszałek lubuski: Poczułam, że my, Lubuszanie, na pewno już ja mamy - naszą tożsamość! Dr med. Tomasz Jarmoliński z Międzyrzecza: Personel medyczny wyszedł na spotkanie niewidzialnego wroga bez sprzętu ochrony osobistej – to tak jakby żołnierzy wysłać w bój w gaciach i bez karabinów… Czytaj opinie w cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Elżbieta Anna Polak, marszałek lubuski: Gdy oglądałam sceny z Wuhan i Lombardii w kontraście z naszymi ministrami, nie miałam już wątpliwości, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Tak też zrobili Polacy. To niezwykłe doświadczenie, takie Powstanie Warszawskie, wszyscy zaczęli szyć maseczki, wpłacać pieniądze dla szpitali, przywozić lekarzom przyłbice, kwiaty i pizzę.....
Arek z Gorzowa: Jesteśmy chyba na etapie, gdy większość z Nas jest już zmęczona tym wszystkim, dlatego na ulicach czy nawet sklepach widać ogrom ludzi, którzy nie noszą maseczek.

Dr med. Tomasz Jarmoliński z Międzyrzecza: Sytuacja epidemiczna obnażyła zapaść systemu opieki zdrowotnej, a wielu ludziom na co dzień zdrowym dopiero uświadomiła, jak ona jest głęboka… Sądzę, że ten trudny czas więcej mi ofiarował niż zabrał. I czasem bardzo pozytywnie zaskoczył, jak wówczas, gdy do drzwi zadzwonił kurier z paczką pełną maseczek od pani Renaty z Reska. Znaliśmy się tylko z Facebooka. Przeczytała, że jest potrzeba i wysłała.

lubuskie
  • Zakażonych114 408
    + 740
  • Zmarło2 736
    + 0

14. miejsce pod względem liczby nowych zakażeń.

polska
  • Zakażonych:+33 480(4 886 154)
  • Zmarło:+33(105 194)
  • Szczepienia:+19 509(51 564 403)
więcej
Dane zaktualizowano: 31.01.2022, godz. 10:45 źródło: Ministerstwo Zdrowia

Niedziela 10 maja 2020
godz. 12.31
15821/791/5698
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
AREK Z GORZOWA

Chciałbym normalnie wyjść z dzieckiem na spacer, z żoną do kina, żeby Nasz Syn mógł w normalnych warunkach napisać maturę, a Córka skończyć studia

Pandemia, epidemia, bo większość z nas tak naprawdę nie wie, jaki mamy stan, zmieniła chyba coś w każdym z Nas. Pamiętam, że gdy dotyczyło to tylko i wyłącznie Chin, sam podchodziłem do tego z pobłażaniem, tak jakby nie było tematu. Lecz w chwili, gdy Europa zaczęła się z tym zmagać, naprawdę się przestraszyłem. Przerażały mnie płynące informacje o ilości zgonów, zarażonych, ale nie dlatego, że może to dotknąć mnie, lecz z obawy o Swoich Najbliższych... Był taki moment, że prawie całkowicie odizolowałem Swoje Dzieci od takich spraw codziennych, jak choćby zakupy czy wychodzenie z psem, ale naprawdę bardzo się o nich obawiałem... Dla wielu z Nas, nie tylko Mojej Rodziny, było i chyba częściowo jest wielki wyzwaniem, mówiąc w żargonie wojskowym, skoszarowanie Nas i zamknięcie w domach, pozbawienie Nas wielu swobód, do czego większość nie była przyzwyczajona, a może raczej nie miała z tym styczności. Z drugiej strony było lekceważenie zakazów przez osoby, które to wprowadzały (choćby Rocznica Smoleńska).

Nie chciałbym mieszać w to polityki, ale uważam, że My jako Społeczeństwo zdaliśmy egzamin w tym trudnym czasie, nie na piątkę, tylko na szóstkę (szycie maseczek, robienie przyłbic, pomoc finansowa i materialna itp.) w przeciwieństwie do Naszego Rządu, który sytuacja przerosła – koniec polityki…

Ta pomoc dla innych znów bardzo Nas, Polaków do siebie zbliżyła, a czy na długo, tego nie wiem. W pewnym momencie byliśmy poza podziałami politycznymi. Może części z Nas uda się w tym wytrwać, a pozostali pewnie i tak wrócą do opluwania się, niezależnie od poglądów, zapominając, że to My jesteśmy Polską. Jesteśmy chyba na etapie, gdy większość z Nas jest już zmęczona tym wszystkim, dlatego na ulicach czy nawet sklepach widać ogrom ludzi, którzy nie noszą maseczek. Czy to lekceważenie przepisów? W świetle prawa tak, ale gdy spojrzę z innej strony - na luzowanie obostrzeń i miejsc, których to dotyczy - to myślę trochę inaczej...

Przerażały mnie płynące informacje o ilości zgonów, zarażonych, ale nie dlatego, że może to dotknąć mnie, lecz z obawy o Swoich Najbliższych... Był taki
Przerażały mnie płynące informacje o ilości zgonów, zarażonych, ale nie dlatego, że może to dotknąć mnie, lecz z obawy o Swoich Najbliższych... Był taki moment, że prawie całkowicie odizolowałem Swoje Dzieci od takich spraw codziennych, jak choćby zakupy czy wychodzenie z psem, ale naprawdę bardzo się o nich obawiałem... – napisał Arek z Gorzowa. Na zdjęciu z synem Piotrkiem na spacerze w lesie między Kłodawą a ul. Srebrną w Gorzowie. fot. archiwum prywatne

Jaka będzie Polska, Europa czy świat? Nie wiem. Chciałbym, żeby wszystko wróciło do normalności, żebym mógł normalnie wyjść z dzieckiem na spacer, z żoną do kina, żeby Nasz Syn mógł w normalnych warunkach napisać maturę, a Córka skończyć studia, żeby gospodarka wróciła na normalne tory, ludzie do pracy i żebyśmy mogli zacząć żyć tak jak przed koronawirusem...
Czymś, co mnie martwi, nie jest to, że przyjdzie nam się zmierzyć z kryzysem gospodarczym, lecz fakt, że osoby, które są zaangażowane w pomoc Nam wszystkim (lekarze, pielęgniarki itp.) stają się ofiarami hejtu. Uważam, że karma do każdego z Nas wraca w takiej czy innej formie, więc zanim kogoś oplujemy, zastanówmy się, co zrobilibyśmy, gdyby tej osoby tam nie było.
A żeby nie było tu tylko smutno, to cieszę się, że na mapie Polski jesteśmy tą zieloną wyspą, jeśli chodzi o liczbę zarażonych, nie zależnie od poglądów, że wirus już u Nas był w grudniu, że jesteśmy bardziej zdyscyplinowani czy że w ogóle go nie było… Chyba to ten czas, żebyśmy nauczyli się cieszyć z małych rzeczy, bo przecież to one składają się na całe Nasze życie. Zatem zdrowia dla Nas Wszystkich i uśmiechu. Jak pokazuje historia Nasze Społeczeństwo i nie z takimi sprawami sobie radziło.

Sobota 9 maja 2020
godz. 1.02
15 651/785/5437
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
DR MED. TOMASZ JARMOLIŃSKI, LEKARZ PEDIATRA, NEFROLOG DZIECIĘCY I TRANSPLANTOLOG,
PRZEWODNICZĄCY RADY POWIATU MIĘDZYRZECKIEGO

Wspaniale pomagali ci, którzy zamiast biadolić i czekać, aż „Oni” się ogarną, zaczęli działać, wspierać „białe wojsko”. Ale też te heroiczne czasem działania uwypukliły ohydę zachowań odwrotnych

Urodziłem się w roku 1966 i dla mnie przeżyciem pokoleniowym był stan wojenny. Korona-epidemia bardzo przypomina mi tamte czasy. Początkowo i w 1981 i 2020 miałem wrażenie nierzeczywistości, złego snu i końca świata „sprzed”: stabilnego, pełnego planów i wiary w fajną przyszłość. To szybko minęło i zaczęła się walka. Jestem lekarzem, od zawsze stykałem się w pracy z sytuacjami ekstremalnymi, więc jakoś mnie specjalnie sam wirus nie wystraszył, bardzo się natomiast bałem o jego wpływ na zdewastowany system opieki zdrowotnej. Sytuacja epidemiczna obnażyła jego zapaść, a wielu ludziom na co dzień zdrowym dopiero uświadomiła, jak ona jest głęboka.

Podczas gdy w nowoczesnym świecie państwowe strategie zwalczania nowych chorób zakaźnych (takich, na które nie ma leków ani szczepionek) opierają się na wykrywaniu i izolowaniu chorych i bezobjawowych „nosicieli” (jedni i drudzy mogą zarażać) oraz hospitalizacji w odpowiednich warunkach tych, którzy tego wymagają, my nie mieliśmy testów ani wystarczającej liczby oddziałów zakaźnych. Personel medyczny wyszedł na spotkanie niewidzialnego wroga bez sprzętu ochrony osobistej – to tak jakby żołnierzy wysłać w bój w gaciach i bez karabinów. Zresztą i armię i strategię organizowano ad hoc (doraźnie – red.), a przecież państwo powinno być jakoś przygotowane na taką sytuację. I nie myślę o kontekście Włoch, Hiszpanii czy USA, gdzie tragedia była większa i system też nie do końca się sprawdził, mnie Polska interesuje i boli.

Na szczęście w tej mizerii od początku ujawniły się piękne postawy ludzi. Nie chodzi mi o medyków – dla nas praca nawet w tak trudnych warunkach jest świadomym wyborem. Wspaniale pomagali ci, którzy zamiast biadolić i czekać, aż „Oni” (rząd, inne władze, NFZ etc.) się ogarną, zaczęli działać. Zbierać kasę dla szpitali, szyć maseczki, wspierać „białe wojsko”, a do tego organizować pomoc dla tych, co sami w zamknięciu nie dawali rady. Ale też te heroiczne czasem działania uwypukliły ohydę zachowań odwrotnych: hejtu, ostracyzmu, skrajnego egoizmu w obronie swojego bezpieczeństwa. Psychologicznie jest to wytłumaczalne: w sytuacjach granicznych człowiek zaczyna być nieracjonalny. Ale trudno się z tym pogodzić. Na szczęście solidarność dominowała nad podłością, choć ta druga bywała głośniejsza. Poza wszystkim wiele się o sobie jako społeczeństwie dowiedzieliśmy w tym trudnym czasie. O jednostkowych odruchach i mechanizmach, które nami rządzą. Da Bóg, że wyjdziemy z niego mądrzejsi i mocniejsi. Może będziemy też więcej wymagać od tych, których wybieramy do pełnienia różnych publicznych ról?

Miałem możliwość zmierzyć się twarzą w twarz z koronawirusem – zachorowała moja mała pacjentka i to w bardzo trudnym okresie po przeszczepieniu szpiku.
Miałem możliwość zmierzyć się twarzą w twarz z koronawirusem – zachorowała moja mała pacjentka i to w bardzo trudnym okresie po przeszczepieniu szpiku. Dzięki wielkiemu wysiłkowi medycznemu i organizacyjnemu zespołu, w którym pracuję oraz dzielności i cierpliwości chorej i jej rodziny, udało się wygrać tę bitwę i dziewczynka już jest w domu. To był chyba pierwszy taki przypadek na świecie i bardzo jestem dumny z bycia żołnierzem tej zwycięskiej armii – napisał Tomasz Jarmoliński (na zdjęciu z Hanią), dr med., lekarz pediatra, nefrolog dziecięcy i transplantolog z Międzyrzecza, adiunkt w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. fot. archiwum prywatne

Jak będzie Polska po koronawirusie? Chciałbym, żeby inna. Bardziej jako państwo odpowiedzialna za obywateli. Z receptami na możliwe kryzysy opracowywanymi zawczasu, bez usankcjonowanego dziadostwa i jakoś-to-będzizmu. Czy nas na taką przemianę stać? Nie wiem. Po katastrofie smoleńskiej też miałem taką nadzieję, nie wyszło. Ale ten trudny czas AD 2020 ujawnił wielu fantastycznych ludzi – nowych społecznych liderów, i mam wrażenie, jeszcze bardziej pogrążył w naszych oczach tzw. „polityków” – odklejonych od rzeczywistości, nawet w obliczu narodowej tragedii żyjących przede wszystkim „swoją walką”. Dyskusja o wyborach w czasach zarazy na przemian zniesmaczała i przerażała. Obraz ministra zdrowia głosującego przeciwko testowaniu personelu medycznego - poraził, dla mnie zostanie to najdziwniejszym wspomnieniem z tego okresu. Bardzo sprawdzili się za to niektórzy samorządowcy, w tym moi lokalni międzyrzeccy włodarze. Nie udało się jednak uniknąć sporów, jak nasz odwieczny lubuski na linii wojewoda-marszałek. Dziwi mnie, że w tym okresie te przedepidemiczne waśnie nie wygasły, bo przecież w czasie próby przywódcy powinni stać razem w pierwszym szeregu. Prywatnie udało mi się z paroma adwersarzami pogodzić, wiem, że się da. I marzę, abyśmy u nas, w Lubuskiem, umieli się choć w sferze opieki zdrowotnej dogadywać, bo teraz, kiedy ją w całej tej mizerii ujrzeliśmy, jest chyba co do tego ogólna zgoda, że trzeba. I razem można wiele zdziałać, bez oglądania się na ogólnopolską politykę. Choćby wybudować nowy oddział zakaźny dla dzieci, nie tylko na czas epidemii. Uważam też, że trzeba pracować nad koordynacją działań różnych służb i organów, żeby była ponad politycznymi podziałami.

Co mi dała epidemia? Większy szacunek do otaczającego świata i radość z najprostszych zdarzeń. Przypomnienie o naszej marnej w tym świecie pozycji i niewielkiej mocy sprawczej (latamy w kosmos, mamy internet i poznaliśmy genom, a tu a jeden mały wirus wywrócił nam życie do góry nogami!). Poczucie odpowiedzialności za miejsce i ludzi, wśród których żyję i sympatię do nich. No i trochę zatrzymania w codziennym biegu i refleksji. Na co dzień pracuję w dwóch szpitalach, na okres zarazy jeden z moich usług zrezygnował. Nagle musiałem przeżyć za połowę pieniędzy, ale za to miałem więcej czasu. Zajęcia ze studentami zastąpiły wykłady przed kamerką i żmudne przygotowywanie zdalnych materiałów – to dało asumpt do przemyślenia paru tematów na nowo i dokształcenia.

Miałem też możliwość zmierzyć się twarzą w twarz z koronawirusem – zachorowała moja mała pacjentka i to w bardzo trudnym okresie po przeszczepieniu szpiku. Dzięki wielkiemu wysiłkowi medycznemu i organizacyjnemu zespołu, w którym pracuję oraz dzielności i cierpliwości chorej i jej rodziny, udało się wygrać tę bitwę i dziewczynka już jest w domu. To był chyba pierwszy taki przypadek na świecie i bardzo jestem dumny z bycia żołnierzem tej zwycięskiej armii. A przy okazji jeszcze raz uświadomiłem sobie, jak ważna jest w medycynie gra zespołowa ze wszystkimi jej elementami: strategicznym planowaniem, mądrym przywództwem i rozumną, konsekwentną realizacją wspólnego planu. W skali kraju na razie jesteśmy od tego dalecy, może kiedyś do takich rozwiązań dojrzejemy.

Poznaj szczegóły dramatycznej historii walki o życie Hani:
Koronawirus zaatakował 9-latkę, gdy miała przeszczep szpiku. I dziewczynka go pokonała! To może być pierwszy przypadek na świecie

Sądzę, że ten trudny czas więcej mi ofiarował niż zabrał. I czasem bardzo pozytywnie zaskoczył, jak wówczas, gdy do drzwi zadzwonił kurier z paczką pełną maseczek od pani Renaty z Reska. Znaliśmy się tylko z Facebooka. Przeczytała, że jest potrzeba i wysłała.

Czwartek 7 maja 2020
godz. 1237
14898/737/4862
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
ELŻBIETA ANNA POLAK
MARSZAŁEK LUBUSKI

Wielka solidarność, tak jak wtedy w 1989, gdy przy okrągłym stole rodziła się Wolna Polska. Poczułam, że my, Lubuszanie, na pewno już ja mamy - naszą tożsamość!

24 lutego. To chyba wtedy był ten moment krytyczny gdy poprosiłam zarząd o zgodę na zakup nowoczesnego sprzętu do dezynfekcji i aparatury CMO, która podtrzymuje funkcje oddychania. Miałam wrażenie, że patrzą na mnie jak na kosmitę. No cóż, nikt nie wiedział, jak będzie i co tak naprawdę nam grozi. Następnego dnia leciałam do Brukseli, na spotkanie Komitetu Regionów - skoro nie odwołali, to nie jest groźnie, pomyślałam. Gdy na lotnisku Chopina przemknęło mi kilku Azjatów w maseczkach, poszłam do toalety umyć ręce. W żadnej nie było mydła! No, to niedobrze, pomyślałam. Państwo każe nam myć ręce, a na państwowym lotnisku nie ma mydła! Wuhan zamknięte, we Włoszech panika! A jednak Włosi witali się z nami w Brukseli, nie wpuścili tych z Lombardii. Zagrożenie czaiło się wszędzie. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam Wielki Plac w Brukseli zupełnie pusty!

Elżbieta Polak, marszałek lubuski: Są też plusy - chodzę legalnie do pracy na piechotę, widzę każdego dnia, jak rodzi się nowe życie, pierwsze pąki na
Elżbieta Polak, marszałek lubuski: Są też plusy - chodzę legalnie do pracy na piechotę, widzę każdego dnia, jak rodzi się nowe życie, pierwsze pąki na drzewach i dywany stokrotek w parku. A na winnicy pod „Palmą” też zrobiło się zielono. Jest nadzieja! fot. archiwum Elżbiety Anny Polak

A już na drugi dzień w Arłamowie na Konwencie Marszałków zwyczajnie, tłumy w hotelu, czas ferii. Powszechne niedowierzanie i poczucie, że to nas nie dotyczy. Do tego te głupoty na konferencjach prasowych rządu i ministra zdrowia, o tym, że maseczki są niepotrzebne i jesteśmy świetnie przygotowani. Potem decyzje bez ich finansowania. Miałam bezwzględne poczucie, że to jest ten czas, że trzeba zrobić natychmiast maksymalnie wszystko, żeby zabezpieczyć personel szpitali i społeczeństwo przed tym wirusem zanim nas zaleje ta zaraza. Gdy oglądałam sceny z Wuhan i Lombardii w kontraście z naszymi ministrami, nie miałam już wątpliwości, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Tak też zrobili Polacy. To niezwykłe doświadczenie, takie Powstanie Warszawskie, wszyscy zaczęli szyć maseczki, wpłacać pieniądze dla szpitali, przywozić lekarzom przyłbice, kwiaty i pizzę.....

Wielka solidarność, tak jak wtedy w 1989, gdy przy okrągłym stole rodziła się Wolna Polska. Poczułam, że my, Lubuszanie, na pewno już ja mamy - naszą tożsamość! I do tego Unia Europejska dała zielone światło. No to nie zginiemy!

W cyklu redakcyjnym "Gazety Lubuskiej" Ja, Ty, Pani i Pan(demia) czytaj również:
W epidemii koronawirusa jedni budują mury, inni stawiają wiatraki. Czytaj w redakcyjnym cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Po epoce koronawirusa prawnicy będą obywatelom bardzo potrzebni. Teraz mamy się bać, a nie myśleć? Czytaj w cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Epidemia koronawirusa: głupie decyzje rządu, obłuda tych, co nie chcą wyborów, podstawa w szkołach nie do zrealizowania. I nutka optymizmu

https://gazetalubuska.pl/jak-mozemy-pokonac-koronawirusa-solidarnoscia-smiechem-nigdy-w-pojedynke-czytaj-w-redakcyjnym-cyklu-ja-ty-pani-i-pandemia/ar/c1-14939218?fbclid=IwAR1AbbPjtgVi-WBVeb2FFMk0MyUQIIm880n-3pbCcOd9K74D_tw9UXlIFIw

Wszystkie ręce na pokład, wiem już, że tę trzecią wojnę światową wygrywa polskie społeczeństwo obywatelskie i Wspólna Europa. Szybko, bez konkursów i trudnych procedur zrobiliśmy własny projekt, na początku za 50 mln zł. Zadziałało poczucie wyższej konieczności. Powstał niezwykły most Polska - Chiny. Zarząd Województwa, zielonogórska firma LUG, konsulat w Szanghaju, żołnierze Czarnej Dywizji, AirCargo LOT... długa lista niezwykłych ludzi, których połączyła wspólna sprawa- zdrowie i życie Lubuszan! Ale niestety nie sprawdziło się to co powinno w kryzysie, zagrożenia epidemiologicznego, zadziałać. Puste magazyny rezerw rządowych i niezwykle utrudniający wojewoda, który pełniąc funkcje pełnomocnika rządu w terenie zamiast pomagać, przeszkadzał. To wielki czas próby i testów, nie wszyscy zdali.

Nowe moje odkrycie i znaczenie wielu gestów, słów, zachowań: po pierwsze rodzina - pełne zrozumienie, odpowiedzialność i dyscyplina, zero spotkań. Święta Wielkanocne tylko we dwoje, długie rozmowy na Face Time, pretensje w oczach Kajtusia - „baba tu” , zapamiętam na zawsze. Ale są też plusy - chodzę legalnie do pracy na piechotę, widzę każdego dnia, jak rodzi się nowe życie, pierwsze pąki na drzewach i dywany stokrotek w parku. A na winnicy pod „Palmą” też zrobiło się zielono. Jest nadzieja!

Cykl redakcyjny „Gazety Lubuskiej”: Ja, Ty, Pani i Pan(demia)
To tylko niektóre wypowiedzi, jakie już zebrałem po rozesłaniu takiej (mniej więcej) wiadomości:
Cześć/witam/dzień dobry. Próbuję jakoś zapisać ten czas, chciałbym więc Cię/Pani/Pana prosić o współudział i odpowiedzi.

  • Czy epidemia zmieni/zmieniła coś we mnie i w nas, Polakach, Europejczykach, ludziach?
  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?
  • Jaka będzie Polska, Europa i świat po koronawirusie?
  • Czy zrobiłem/zrobiłam w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał(a)?
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?

Możesz/może Pan(i) odpowiedzieć krótko i długo, na jedno pytanie i na każde. Bardzo mi zależy, żeby to Pani/Pan, żebyś to Ty zdecydował (a), jak się przedstawić. Jeśli jeszcze otrzymam od Ciebie/Pani/Pana towarzyszącą fotkę (Twoją/Pani/Pana lub otoczenia, tego, co robisz lub co widzisz), będę tym bardziej zobowiązany/będzie całkiem ekstra. Możesz/może Pan(i) to wysłać np. Messengerem czy na [email protected], mogę też zadzwonić i odpowiedzi spisać. Proszę tylko o sygnał, czy mogę na to liczyć. Z odpowiedzi Twojej/Pani/Pana, moich Bliskich, Kolegów i Koleżanek, Znajomych, Mniejznajomych, a może i Całkiem Nieznajomych buduję redakcyjny cykl „Gazety Lubuskiej” Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Wiadomość (dopasowaną do adresata, bez tych wszystkich ukośników) wysłałem do wielu osób. Niektóre z nich już odpisały - odpowiadając na moje pytania albo całkiem według własnego pomysłu. Z niektórymi rozmawiałem telefonicznie albo wymieniałem się wiadomościami na Messengerze. Każda taka wypowiedź czy rozmowa jest dla mnie niebywale ważna.
Dzięki wielkie!
A może Ty, Pani i Pan też dacie się namówić?
Zapraszam!
Zbigniew Borek

Inna Polska. Marzec 2020. Tak koronawirus zmienił Lubuskie:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska