Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korzenie znad Obry, czyli niezwykła historia przodków pana Hubertusa

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Ewa Bronikowska z portretu z 1672 r. była siostrą prapradziadka Hubertusa von Lucke und Kurzik, którego przodkowie pochodzą w Kurska. W muzeum w Międzyrzeczu Niemiec odkrył całą plejadę swoich krewniaków.
Ewa Bronikowska z portretu z 1672 r. była siostrą prapradziadka Hubertusa von Lucke und Kurzik, którego przodkowie pochodzą w Kurska. W muzeum w Międzyrzeczu Niemiec odkrył całą plejadę swoich krewniaków. fot. Dariusz Brożek
Szukając przodków, 75-letni Niemiec trafił do muzeum w Międzyrzeczu i odnalazł siostrę swego prapradziadka Ewę Bronikowską. A konkretnie jej obraz sprzed 338 lat. To najbardziej znany sarmacki portret trumienny.

Hubertus von Lucke und Kurzig urodził się w 1935 r. w Górze Śląskiej. Wtedy miasteczko nazywało się Guhrau. Jego przodkowie przybyli tam pod koniec XVII w. Od ponad 30 lat Niemiec usiłuje rozszyfrować dzieje familii i odtworzyć jej drzewo genealogiczne. To zadanie dla detektywa, bo wichry dziejów targały nią po Brandenburgii, Wielkopolsce i Śląsku. Dotarł do początku XVI w., kiedy jeden z jego praszczurów trafił z Neumark (Nowej Marchii) do niewielkiej wsi Kursko pod Międzyrzeczem, która po niemiecku nazywała się Kurzig. Stad ostatni człon w rodowym nazwisku.

- W połowie XVI wieku rodzina von Lucke przeszła na luteranizm. Podobnie jak inne niemieckie i polskie rody z tych okolic. Prekursorami protestantyzmu na Ziemi Międzyrzeckiej byli Unrugowie, którzy w pobliskich Pieskach założyli jedną z pierwszych w Rzeczpospolitej parafii luterańskich - opowiada Andrzej Kirmiel, dyrektor muzeum w Międzyrzeczu.

Malarz popuścił wodze fantazji

Właśnie do tego miasta von Lucke dotarł w poszukiwaniu przodków. Wielu odnalazł w miejscowym muzeum. Na portretach trumiennych z XVII i XVIII w. Nieznani rzemieślnicy uwiecznili na nich Unrugów, Zeydlitzów, Prittwitzów i Dziembowskich, z którymi jego pradziadowie przez blisko 200 lat wchodzili w rodzinne koligacje. - Jesteśmy spokrewnieni z większością znanych wielkopolskich, brandenburskich i śląskich rodów magnackich. Także z Bronikowskimi, którzy po nas zostali właścicielami Kurska - opowiada Niemiec.

Jednym z krewniaków von Lucke był Aleksander Bronikowski, brat Ewy Bronikowskiej, która zmarła w 1672 r. Miała zaledwie dziesięć lat. Teraz jej portret jest ozdobą muzeum w Międzyrzeczu. Malarz popuścił wodze fantazji, bo na obrazie dziewczynka wygląda na znacznie starszą. Ubrana jest w dworską suknię, ma naszyjnik, a głowę okalają rudozłote pukle.

- Obraz powstał po jej śmierci. W trakcie ceremonii pogrzebowej stał przy jej trumnie. Teraz to ikona sarmackiego portretu trumiennego. Zjeździł cały świat, był eksponowany w największych i najbardziej prestiżowych muzeach, galeriach i wystawach w Londynie, Mediolanie, Rzymie i Paryżu - wylicza Ryszard Patorski, muzealnik z Międzyrzecza.

Gromił na stepach tatarskie czambuły

Ojcem Ewy i przodkiem Hubertusa był Zygmunt Bronikowski, który zmarł 26 lat po swojej córce. Na portrecie wyróżnia się czupryną podgoloną na sarmacką modłę. Z marsowego był rodu. Mając 22 lata, potykał się z Kozakami atamana Chmielnickiego, w czasie potopu szwedzkiego bił najeźdźców, choć sam był luterskiego wyznania. Potem gromił na stepach tatarskie czambuły i tureckie wyprawy. Na tablicy inskrypcyjnej czytamy panegiryk na jego cześć: "Jako młodzieniec wpierw wiedzą, później wojowaniem błyszczał, przeto zyskiwał zaszczyty i urzędy, również funkcje kapitana w czasie wojny sprawował".

Żoną mężnego oficera i matką Ewy była Anna z Dziembowskich. Pochowali kilkoro dzieci. W 1671 r. zmarła trzyletnia Barbara, a w feralnym 1672 r. Ewa i dwuletni Krystian.
W muzeum znajduje się 40 portretów trumiennych i blisko 180 tablic herbowych i inskrypcyjnych związanych z sarmackimi obrzędami pogrzebowymi. To największa taka kolekcja w kraju. W maju oglądał ją Albrecht von Lucke und Kurzig, syn Hubertusa. To była jego pierwsza wizyta w Międzyrzeczu. I pierwsze spotkanie z plejadą prababć i pradziadków wiszących na ścianach muzeum. - Dla mnie to lekcja historii o korzeniach mojej rodziny - przyznał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska