Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kostrzyn: Chcą żyć i walczą o pensje

(pik)
Barbara Rosołowska, była pracownica szpitala w Kostrzynie, jest jedną z osób, które czekają na zaległe wynagrodzenia
Barbara Rosołowska, była pracownica szpitala w Kostrzynie, jest jedną z osób, które czekają na zaległe wynagrodzenia Jakub Pikulik
- Na pensje czekamy piąty rok. We wrześniu zrobiła sobie pani kampanię wyborczą i zebrała w Kostrzynie 2 tys. głosów. Złożyła nam pani deklarację pomocy. I co? - mówiła do senator Hatki jedna ze zwolnionych pracownic szpitala.

Przeczytaj też: Ludzie nie mają za co żyć. A politycy?

Sprawa ma początek w 2007 r., kiedy SP ZOZ w Kostrzynie był w fatalnej sytuacji. Ludzie dostali tylko część pensji, rosły długi. Powiat sprzedał lecznicę spółce know-how, a sam przejął 60 mln zł zobowiązań. Do dziś ich nie spłacił, rosną za to odsetki i teraz dług wynosi 106 mln zł. W 2007 r. ponad 100 osób z dnia na dzień straciło pracę. Wielu z nich zostało bez środków do życia. Do dziś czekają na swoje pieniądze. Niektórzy nawet 20-30 tys. zł.

Helena Hatka obiecała pomóc pracownikom szpitala we wrześniu zeszłego roku, kiedy była jeszcze wojewodą. Wtedy, tuż przed wyborami parlamentarnymi, zdeterminowani ludzie zorganizowali pikietę przy otwieranym zespole szkół w Kostrzynie. Hatka twierdziła, że 5 mln zł można wyłuskać z budżetu państwa i przekazać ludziom.

Więcej na ten temat przeczytasz w środę, 25 kwietnia, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska