Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kostrzyn liczy zyski po Woodstocku

Henryka Bednarska 0 95 722 57 72 [email protected]
Do Kostrzyna zjechało ponad 400 tysięcy młodych ludzi. Zakładając, że każdy z nich wydał dziennie tylko 20 zł...
Do Kostrzyna zjechało ponad 400 tysięcy młodych ludzi. Zakładając, że każdy z nich wydał dziennie tylko 20 zł... fot. Henryka Bednarska
- Właśnie myślę, ile ludziom dać premii - Władysława Miszkiewicz aż promienieje radością. Jej spółdzielnia ma sklep Piast, który jest w pobliżu dworca. W dniach Woodstocku obroty w nim były pięć razy większe niż zwykle.

Jest poniedziałek, pierwszy dzień po 15. Przystanku Woodstock. Z pola za miastem w stronę dworca ciągną tłumy. Korki jak na 18-tysięczne miasto niespotykane. Do centrum jedzie się ze 40 minut. Jeszcze obowiązują objazdy, zamkniętych dróg jeszcze pilnuje policja. Woodstockowy ruch widać jeszcze przy dworcu PKP. Samo centrum spokojne jak przed festiwalem. Ale w sklepach, restauracjach trwa liczenie zysków. Nie może być inaczej, skoro miasto odwiedziło pół miliona ludzi. - Musieli coś jeść i pić - mówi burmistrz Andrzej Kunt.

Trzy plusy główne

Co ma miasto z Woodstocku? - Promocję, można zobaczyć ciekawych ludzi, posłuchać zespołów. Nam podobały się koncerty Dżem i Guano Apes - mówią nastolatki: Patrycja Wawrzyniak i Karolina Jadziewicz. Kunt też na pierwszym miejscu po stronie zysków stawia możliwość zobaczenia świetnych gości jak Lech Wałęsa i wysłuchanie za darmo ponad 20 koncertów na najwyższym światowym poziomie.

Przystanek to promocja miasta. Z tego festiwalu jedna z telewizji prowadziła transmisję na okrągło, pisały o nim gazety, mówiły radia. - Nie jesteśmy zwykłym punktem na zachodniej granicy, ale miastem rozpoznawalnym - twierdzi burmistrz.

Jako trzeci zysk wymienia biznes. Miasto na Woodstock wyłożyło 300 tys. zł. Kasa poszła na przygotowanie pola, jego sprzątanie, wodociągi, wreszcie na zapewnienie opieki medycznej w mieście. - Budżet jest po to, by zaspokajać potrzeby mieszkańców. Wyłożyliśmy 300 tys. zł z myślą o tym, że wielokrotność tej sumy zostanie w mieście - mówi burmistrz.

Ile zostaje w kasie

Próbowaliśmy to sprawdzić. W pubie w centrum właścicielka przyznaje, że zysk miała. Taki, by zapłacić zaległe raty. - To były lepsze dni niż normalnie, ale bez cudów - stwierdza. Sklep spożywczy obok. Szefowa na początku rozmowy mówi o obrotach pięć razy większych, później schodzi do trzech, czterech.

- Rewelacyjna była sobota, woodstockowicze zrobili boom na miasto - przyznaje. Bo, jak słyszała, na polu było paskudne jedzenie, no i w pobliskim parku szukali schronienia przed spiekotą. Na dodatek przyjechało dużo więcej ludzi niż przed rokiem. Kobieta nie ukrywa, że po każdym Woodstocku klnie i przez tydzień dochodzi do siebie. - Ale festiwal mógłby być kilka razy w roku - tu lekko się uśmiecha.

W dużym markecie mówią nam o 30-procentowej zwyżce obrotów. I sporej liczbie kradzieży. O tych nawet nie wspomina Władysława Miszkiewicz, prezes spółdzielni, która w Kostrzynie ma trzy sklepy, w tym Piast w pobliżu kolejowego dworca. Tamtędy przechodziły tłumy. Pani prezes jest w doskonałym humorze. - Właśnie myślę, ile ludziom dać premii - przyznaje. Od czwartku do niedzieli obrót w Piaście był pięć razy większy. - Chcemy Woodstocku, mógłby być dwa razy w roku - stwierdza. Mówi, że przez te kilka dni poszło dużo papierosów, 46 tys. puszek piwa (co policzyła na naszą prośbę), a w niedzielę przez półtorej godziny brakowało chleba i bułek. - Jedyna woodstockowa bolączka: nie wiemy, ile przyjedzie ludzi - mówi.

W interesie miasta

Burmistrz nie wie, ile miasto zyskuje. Opowiada o irlandzkim miasteczku, które organizuje regaty żeglarskie i zyski policzyło. Przyjeżdża tam 100 tys. ludzi. Miasto wykłada 5 mln euro, a zostaje w nim 75 mln euro.

W Kostrzynie było 0,5 mln ludzi. Załóżmy, że do miasta każdego dnia trafiała połowa. Korzystała z restauracji, sklepów, taksówek itp., i niech każda osoba zostawiła tylko 20 zł. Razem daje to 5 mln zł. Przez trzy dni, łatwo policzyć. Przypomnijmy, przy 300 tys. zł wkładu miasta.
- Panie burmistrzu, a straty, które są przez Woodstock?

- Chodzi o minusy, tak? Bo strat nie widzę. Minus to uciążliwości, choćby z powodu objazdów. Bez życzliwości kostrzynian tej imprezy nie dałoby się zrobić.

Na tym Woodstocku Kunt powiedział publicznie do młodych, by przyjeżdżali już zawsze. Jurek Owsiak mówił o zawartym małżeństwie między Fundacją WOŚP a Kostrzynem. Burmistrz dodaje, że między nimi nie ma żadnych umów i każdy Przystanek jest osobnym wydarzeniem. Ale przyznaje, że jest zadowolony z deklaracji Owsiaka: - Organizowanie festiwalu jest w dobrze pojętym interesie miasta.

Same plusy dla Kostrzyna widzi w imprezie dr Magdalena Florek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, specjalistka od promocji: - Uwagę wielu przykuwały same atrakcje towarzyszące koncertom. W telewizji mówiono o gościach Woodstocku, Lechu Wałęsie czy Tadeuszu Mazowieckim. Impreza łączyła wiele różnorodnych form i to niewątpliwie zwiększało jej atrakcyjność, a także zasięg odbiorców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska