Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar na porodówce. Kobieta urodziła na sedesie

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Córeczka jest moim największym skarbem - zapewnia mama dziewczynki.
- Córeczka jest moim największym skarbem - zapewnia mama dziewczynki. Dariusz Brożek
Młoda kobieta urodziła córkę w szpitalnej toalecie. Dziecko wpadło do muszli klozetowej i uderzyło się w główkę. Matka i jej bliscy są wstrząśnięci. Okoliczności tego bulwersującego zdarzenia wyjaśnia miejscowa prokuratura.

Ten artykuł przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w czwartek, 28 lutego, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Anetka (imiona dziewczynki i jej matki zostały zmienione) jest pierwszym dzieckiem pani Joasi. Jej wymarzonym i wyśnionym skarbem. Przyszła na świat w okolicznościach, które jeżą włosy na głowie. I wciąż bulwersują jej rodziców, choć wczoraj dziewczynka skończyła trzy tygodnie. Przyszła na świat w... toalecie w międzyrzeckim szpitalu.

Jak to możliwe?

- Leżałam na oddziale ginekologiczno-położniczym. Nad ranem poczułam bóle porodowe. Przed dziewiątą zrobiono mi badanie KTG, miałam już rozwarcie na dziewięć centymetrów. Zaczęłam rodzić. Położna zaprowadziła mnie do toalety i kazała mi usiąść na sedesie. Potem wyszła przebrać się przed wejściem na blok porodowy. Zostałam sama. Poczułam przeszywający ból. Dziecko wyleciało ze mnie prosto do muszli klozetowej. Wpadłam w panikę. Zaczęłam krzyczeć - wspomina matka.

W toalecie był także ojciec dziecka. Podobnie jak matka, wpadł w panikę. Wtedy przybiegła położna i wyjęła dziecko z muszli. Ogłaskała je i przecięła pępowinę, po czym zaprowadziła panią Joannę na porodówkę. Mama i córka opuściły szpital sześć dni później. Dziecko przyjmowało w tym czasie antybiotyki. Zdaniem pani Joanny, przez kilka dni Anetka miała na główce ślad po uderzeniu w sedes. Po urodzeniu ważyła zaledwie 2.350 gramów. Lekarze uznali jednak, że jest zdrowa jak przysłowiowa ryba. W tzw. skali Apgara dostała dziesięć punktów. To najwyższa i najlepsza ocena. Jej matka i babcia obawiają się jednak, że poród może się odbić na jej zdrowiu za kilka miesięcy, czy nawet lat. Podobnego zdania jest ojciec dziewczynki, który zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Położna niewłaściwie oceniła stan akcji porodowej

Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury z Międzyrzecza. - Postępowanie dotyczy narażenia na utratę życia lub uszczerbek na zdrowiu zarówno córki, jak i matki. Na tym etapie nie postawiliśmy nikomu zarzutów. Wyjaśniamy okoliczności porodu - mówi prok. Robert Trela, zastępca prokuratora rejonowego w Międzyrzeczu.

Dyrektor szpitala Kamil Jakubowski mówi "o wyciągnięciu konsekwencji służbowych wobec personelu". Nie precyzuje jednak, na czym to polegało. Nakazał ordynatorowi opracowanie i wdrożenie takiego schematu organizacyjnego pracy oddziału, który wykluczy w przyszłości podobne zdarzenia. - Jeśli proponowane zmiany nie będą zadowalające, dojdzie do roszad personalnych - zapowiada.

Zdaniem jednego z naszych rozmówców, położna niewłaściwie oceniła stan akcji porodowej. - Niektóre kobiety rodzą szybko, jakby znosiły jajko. Lekarze mówią wtedy, że mają do czynienia z porodem ulicznym. I tak było w tym przypadku. Tymczasem pielęgniarka widząc rodzącą pierwszy raz bardzo młodą kobietę była prawdopodobnie przekonana, że poród będzie długi. I to był błąd. Po prostu zgubiła ją rutyna - twierdzi.

Ordynator Sławomir Bartkowiak przyznaje, że "stała się rzecz, która nie powinna się zdarzyć". Jest gotów ponieść konsekwencje, choć - jak zaznacza - w tym dniu nie było go na oddziale. Twierdzi, że nagłośnienie sprawy przez media tylko zaszkodzi dziewczynce. Ujawnienie jej danych może spowodować, że w przedszkolu czy szkole dzieci będą się z niej wyśmiewać i dokuczać. - Międzyrzecz jest małym miastem i wszyscy się tutaj znają. Pisanie o tym na pewno nie przysłuży się całej rodzinie - mówi.

Sprawa jest bardzo delikatna, dlatego redakcja "GL" postanowiła zmienić imiona bohaterek reportażu oraz nie ujawniać ich nazwiska, ani nawet nazwy miejscowości, w której mieszkają.

Poród wstrząsnął babcią dziewczynki. Mówi, że nadal nie może się otrząsnąć z szoku. Zwraca uwagę na dokumentację medyczną. W wypisie ze szpitala odnotowano, że "poród był spontaniczny, bez powikłań". Dopiero po jej interwencji dopisano, że wnuczka urodziła się w toalecie.

Rzeczniczka zielonogórskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Sylwia Malcher-Nowak mówi, że pani Joanna może wystąpić ze skargą do NFZ. - Na pewno to zrobię - zapowiada matka.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska