Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów wciąż niepokonane! (zdjęcia)

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Las rąk i jedna piłka. Twardej walki w meczu gorzowianek (jasne stroje) z leszczyniankami nie brakowało.
Las rąk i jedna piłka. Twardej walki w meczu gorzowianek (jasne stroje) z leszczyniankami nie brakowało. fot. Kazimierz Ligocki
Jeden, dwa, trzy... dziesięć! Mało! - taką tradycyjną odliczanką gorzowscy kibice żegnali w sobotę wicemistrzynie Polski po meczu z Tęczą. KSSSE AZS PWSZ wygrał dziesiąty raz z rzędu i zachował miano niepokonanego.

[galeria_glowna]
Do wyrównania ubiegłorocznego rekordu brakuje już tylko jednego triumfu. Teraz na drodze stanie nam Wisła Can Pack, z którą "sreberka" zmierzą się w Krakowie. Ale do walki do ostatniej kropli potu gorzowianki są już przyzwyczajone, bo w tym sezonie poziom polskiej ekstraklasy jest bardzo wyrównany. Przypomniał o tym w sobotę trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski: - W świadomości ludzi funkcjonuje opinia, że już jesteśmy niepokonani, doskonali itd. Nie ujmujmy klasy innym zespołom, bo nasza liga jest tak silna, że w każdym meczu musimy to zwycięstwo wyszarpać.

Ta słuszna opinia potwierdziła się w spotkaniu z leszczyniankami. Po raz kolejny zmęczenie po Eurolidze dało gospodyniom mocno w kość i przyjezdne już na dzień dobry miały dodatkowy atut w dłoni. Było to widać przez prawie trzy kwarty, bo jeszcze w 24 min przyjezdne minimalnie prowadziły. Zgodnie z oczekiwaniami, motorem napędowym Tęczy były eksgorzowianki: Joanna Czarnecka i Aleksandra Drzewińska.

Co ciekawe, ta pierwsza ani na sekundę nie opuściła parkietu, a jej nadmierną eksploatację rywal odczuł po przerwie, gdy rozgrywająca mecz życia "Czarna" nie przedzierała się przez zasieki obronne akademiczek już z taką łatwością, jak w pierwszej połowie. To właśnie poprawienie tego elementu było jednym z kluczy do wygranej, m.in. w drugiej połowie leszczynianki aż osiem razy popełniły błąd 24 sekund.
Przyjezdne prowadziły niemal od początku, ale m.in. dzięki trzymającej wynik Ludmile Sapowej, przewaga gości wynosiła maksymalnie siedem "oczek". W 21 min było już 48:41 dla Tęczy. Od tego momentu gorzowianki mozolnie odrabiały stratę, a pełnym sukcesem pogoń zakończyła się w 24 min, gdy po trafieniu Sidney Spencer KSSSE AZS PWSZ remisował 48:48. Potem nasze objęły kilkupunktowe prowadzenie, ale leszczynianki nie zamierzały łatwo się poddawać i chwilę po rozpoczęciu ostatniej kwarty znów było po równo (60:60).

Wówczas odpowiedzialność za wynik wzięła Samantha Richards. Australijka gra w Polsce drugi rok i aż dziw, że rywalki nadal dają się nabierać na jej świetne zwody, gdy nasz "Kangurek" atakuje deskę. W ten sposób rozgrywająca zapewniła nam kilka cennych punktów, bo jeśli nawet nie udało się jej przedrzeć do przodu i trafić do kosza, to była notorycznie faulowana. Gdy w dodatku w końcówce za pięć przewinień boisko zaczęły opuszczać filary gości (m.in. Joanna Walich i Drzewińska), akademiczki wyraźnie im odjechały.

Mecz przejdzie do historii z jeszcze jednego powodu - trwał aż 2,5 godziny. Przyczyna? Na początku drugiej kwarty jakiś żartowniś uruchomił alarm przeciwpożarowy. Wciśnięcie przycisku odcięło dopływ prądu i pojedynek został przerwany na prawie 50 minut.

KSSSE AZS PWSZ GORZÓW - SUPERPOL TĘCZA LESZNO 87:73 (15:16, 26:30, 19:12, 27:15)

KSSSE AZS PWSZ: Sapowa 20, Piekarska 13, Żurowska 8, Spencer 7, Dźwigalska 4 oraz Richards 18, Durejka 9, Kaczmarczyk 6, Vidacić 2.
SUPERPOL TĘCZA: Czarnecka 28, Walich 12, Drzewińska 11, Krysiewicz 7, Durak 4 oraz Gawrońska 8, Kaszewska 3, Robinson 0.
Sędziowali: Marcin Kowalski (Wrocław) i Robert Mordal (Katowice). Widzów 1.100.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska