Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarkom CCC do wielkiego finału został tylko jeden krok

Konrad Kaptur
Evanthia Maltsi rzuciła w czwartek 11 punktów i była ważnym ogniwem CCC. Polkowiczanki pokonały po raz drugi Lotos Gdynia.
Evanthia Maltsi rzuciła w czwartek 11 punktów i była ważnym ogniwem CCC. Polkowiczanki pokonały po raz drugi Lotos Gdynia. Konrad Kaptur
- Mecz numer dwa będzie miał inny przebieg od pierwszego pojedynku. Lotos zrobi wszystko, co w jego mocy, aby nas pokonać - mówił po wczorajszej batalii Arkadiusz Rusin, trener CCC.

Rzeczywiście gdynianki starały się z całych sił przeciwstawić polkowiczankom, ale na niewiele się to zdało. Zaczęło się od skutecznego wejścia pod kosza Valeriji Musiny. Po chwili "trójką" odpowiedziała Constance Jinks, a potem, do 5. minuty trwała walka kosz za kosz. Po stronie Lotosu kapitalnie spisywała się Geraldine Robert, która trafiała regularnością szwajcarskiego zegarka. W szeregach CCC punktowały niemal wszystkie zawodniczki pojawiające się na parkiecie i to była siła polkowiczanek w dzisiejszej rywalizacji z Lotosem. Trener Rusin miał znacznie większą możliwość rotacji i to przynosiło efekt.

- Staraliśmy się z całych sił. Walczyliśmy, zbieraliśmy lepiej niż w środę. Udało nam się nawet wygrać zbiórkę. Mieliśmy jednak fatalną skuteczność i to zadecydowało o porażce. Oddaliśmy 12 rzutów więcej od rywalek, a mimo to przegraliśmy - skomentował po meczu załamany Javier Fort Puente, szkoleniowiec Lotosu.

Trudno odmówić mu racji. Zbilansowany zespół CCC trafiał zarówno z dystansu, jak i spod kosza. Polkowiczanki od początku grały na wysokim procencie. Do przerwy miały 63 procent celnych rzutów za dwa punkty i 40 za trzy. Analogiczne wskaźniki dla gdynianek wyglądały następująco - 35 procent i 22 procent. Ponadto w samej końcówce pierwszej połowy, gdy polkowiczanki prowadziły 39:29 udało im się zagrać akcję czteropunktową. Przy celnym rzucie za trzy punkty sfaulowana została Joanna Walich, która trafiła z linii rzutów wolnych i jej zespół do szatni schodził przy 14-punktowym prowadzeniu 43:29.
Kwartę trzecią rozpoczęła celnym rzutem spod kosza Jantel Lavender. W kolejnych akcjach polkowiczanki grały ustawiane akcje kończone punktami. Gra gdynianek opierała się przede wszystkim na indywidualnych akcjach Jinks oraz Robert. Na niewiele się to jednak zdawało, bo polkowiczanki nie pozwalały rywalkom na zbliżenie się na mniej niż 10 punktów.

Po 30 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 63:46 i było jasne, że tylko katastrofa może sprawić, że polkowicznaki nie zapiszą na swoim koncie wygranej numer dwa. W trzeciej kwarcie było trochę rozprężenie w grze CCC, ale ostatecznie mecz zakończył się pewną wygraną podopiecznych trenera Arkadiusz Rusina 76:66.
- Zagraliśmy dobre zawody. Mecz był pod kontrolą. Teraz skupiamy się na pojedynku wyjazdowym. Chcemy zakończyć tę rywalizację w trzech meczach - powiedział po meczu Arkadiusz Rusin, trener CCC.
- Zrobimy wszystko, by wrócić do Polkowic na mecz numer pięć - podkreślił Javier Fort Puente, szkoleniowiec Lotosu.
W rywalizacji do trzech zwycięstw polkowiczankom brakuje już tylko jednej wygranej. Mecz numer trzy już w sobotę w Gdyni.
CCC POLKOWICE - LOTOS GDYNIA 76:66
(27:18, 16:11, 20:17, 13:20)

CCC: Zoll 12, Musina, Maltsi, Lavender po 11, Walich 8 oraz Perovanovic 8, Majewska 7, Gajda, Bibrzycka po 4.

LOTOS: Jinks 24, Robert 20, Henry 10, Ziętara 6, Anderson 4 oraz Knezevic 2, Kaczmarska 0, Misiuk 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska